2 💿 n o. m o r e . d r e a m 📀
teraz otwórz oczy, teraz zatańcz, teraz marz, przestań się wahać, przestań być niezdecydowany
~ bts, no more dream
____________☆_____________
– Spóźniliście się – powiedział Seokjin, gdy tylko idole weszli do budynku w asyście Namjoona.
– Jakby to było coś nowego – mruknął Kim. Jimin i Yoongi przemknęli do przebieralni, omijając wzrok menadżera. Trudno im było określić, czy nieobecność Dongchula to dobry znak, czy bardzo zły. – Nie chcesz wiedzieć co się stało. Znaczy w sumie i tak się dowiesz, ale nie chcę w tym uczestniczyć.
– Uczestniczyć w czym? Co oni znowu zrobili? – odłożył swoją różową podkładkę na blat i ruszył za ochroniarzem.
– Zadzwoń jak będę miał po nich podjechać, całuski! – powiedział na odchodne i tyle było go słychać. Seokjin z mieszanką oburzenia i niepokoju wrócił do duetu. I od razu pożałował.
– Czy w tej wytwórni wszystko musi być na mnie za duże?! Jak już chcecie pchać mnie w damskie ciuszki, to może idźmy na całego i od razu dajcie sukienkę!!
Jin odsłonił kotarę zza której wydzierał się Yoongi i złapał się za głowę. A tak liczył na jeden dzień bez tabletek przeciwbólowych. Dziewczyna ze staffu ściągnęła jego luźną bluzkę do tyłu i spięła agrafkami. Pod kurtką (która powinna być dobra) nie będzie tego widać.
– To aluzja, masz przytyć! – odpowiedział mu Jimin.
– Jasne, najpierw dieta dziesięć dni w dziesięć kilo, a teraz przytyj! Sam se przytyj!
– BE TOO to był największy błąd Big Hitu... – westchnął Kim.
___☆___
Zdjęcia do drugiego teledysku B-2 przebiegły (w miarę) bezproblemowo. Leather Letter miało trochę inny klimat niż ich debiutancki utwór. Oba miały pazur, jednak tutaj ten pazur był mniej w stylu Yoongiego. LL było ryzykowne, szczególnie dla początkującej grupy. Byli zmuszeni pokazać tajemniczą sensualność, kusić i zwodzić, a to może sprawiać trudność osobom, które nie znają się za dobrze.
Tak uważała wytwórnia, która nie miała pojęcia o ich długoletnim stażu. Ani o związku, którego nie powinno być pod żadnym pozorem.
Ten "drobny" szczegół mógł przynieść im wiele kłopotów. Jednak obaj stwierdzili, że będą martwić się później. Bo przecież nie muszą całować się publicznie. Nikt nie zauważy przeciągających się spojrzeń, przypadkowych dotknięć, dwuznacznych uśmiechów...
Yoongi ułożył głowę na ramieniu Jimina i wbił wzrok w aparat. Jego chłopak był mistrzem, jeżeli chodzi o ekspresję twarzy, bo przez lata pracował w teatrze. Starszemu pozostało nauczyć się tej sztuki od niego.
Czasami czuł, że nie nadąża. Przed debiutem liczył na to, że z czasem wszystko się poukłada, że poczuje się pewnie na pozycji lidera, jednak ten czas jeszcze nie nadszedł. Martwił się, że czasem znika w cieniu Jimina podczas wywiadów, że nie jest tak charyzmatyczny ani sprawny fizycznie jak on. Często myślał o tym podczas sesji. Jakby błysk flesza rozjaśniał mu umysł, jakby coś kazało mu żałować, że sam wrzucił się na głęboką wodę, bo nie mógł znaleźć normalnej pracy.
I te obawy było czasem widać na zdjęciach.
– Yoongi, podnieś trochę głowę.
Jimin zakrył usta dłonią. Wyglądał władczo w tej pozie.
– Rozchyl usta.
Jiminowi nic nie trzeba było mówić.
Przecież kiedyś był modelem Taehyunga.
Min Próbował skupić się wyłącznie na obiektywie, jednak gdy kątem oka zobaczył wchodzącego na plan Dongchula, ręka mu zadrżała.
I tak jak Jin przymykał oko na ich wybryki i dużo razem żartowali, tak ten wysoki i dobrze zbudowany facet po trzydziestce był postrachem całej wytwórni. Trainee modlili się, żeby tylko nie on prowadził ich karierę, a że Yoongi w sumie w nic nie wierzył, to trafiło na nich.
B-2 było pożywką dla Dongchula, bo zawsze coś na nich znajdywał, zawsze za coś skrytykował. Potrafił zmieszać ich z błotem za najmniejszy błąd czy potknięcie.
A to potknięcie nie było wcale tak małe...
Yeop machnął ręką, gdy ci na niego spojrzeli, żeby się uspokoili i dokończyli zdjęcia.
Ale wiedzieli, że jest wściekły. Po tych oczach, po czerwonej twarzy i po tym jak zaciskał prawą dłoń.
Krótko po tym jak bezgłośnie poinformował ich, że idzie do swojego biura, fotograf zrobił idealne zdjęcie.
Nie dało się już tego odwlec.
Poszli do niego prosto z planu, nawet nie przebrali się we własne ubrania. Yoongi poczuł, że jedna z agrafek się odpięła i kuje go teraz w plecy. Był liderem, więc wszedł pierwszy.
Yeop Dongchul siedział za biurkiem. Patrzył na zawieszone nad drzwiami okładki albumów zespołów, które wypromował.
Tamci odnosili duży sukces. A potem nagle znikali. Lub nagle zostawali solistami. Tylko jeden w zasadzie.
– Siadać – warknął, mierząc ich wzrokiem. To wystarczyło, by wbić ich w ziemię, odebrać pewność siebie i poczucie wartości.
Taki był ich menadżer. Despota, który wysysał z ludzi energię i pławił się w ich uległości. Dla niego każdy był pupilkiem.
– Czy wy myślicie, że wszystko wam wolno? Opinia publiczna to nie jest coś, co można odbudować! Każdy wasz błąd zostanie uwieczniony i spamiętany! Ile razy mam powtarzać wam te same śpiewki, skoro wy jesteście jak dzieci i zatykacie uszy?!
Yoongiego naszła ochota, by powiedzieć infantylne: "nieprawda!", ale się powstrzymał.
– Myślałem, że pracując z dojrzałymi ludźmi będzie inaczej, ale okazuje się, że osiemnastolatkowie są od was mądrzejsi!
Może mieli za sobą dłuższe szkolenie...
– Sytuacja z dzisiaj nie dość, że była skandaliczna, to narażała was na niebezpieczeństwo! Dziękujcie Bogu, że nikt nie uchwycił jak zakuli was w kajdanki! W ten sposób wasz disband nadejdzie zanim w ogóle staniecie się na niego dość sławni!
– To przecież nie nasza wina – odezwał się Jimin. – Mieszkamy w centrum, ludziom łatwo było nas wyśledzić.
Przeszedł go dreszcz. Zdał sobie właśnie sprawę, że ktoś mógł obserwować go, kiedy wychodził z psem czy robił zakupy.
– A do tego wszędzie łazicie bez ochrony, jeździcie prywatnym autem, jakby w waszym życiu nic się po debiucie nie zmieniło. Dosyć tego – wyciągnął z teczki jakieś papiery. – Przeprowadzacie się do dormu, który mieliście dostać jakieś kilka milionów przychodu później. Ale tam przynajmniej jest daleko do cywilizacji, a dług będziecie spłacać przez lata. Macie na to dwa dni, albo szukajcie sobie nowej wytwórni.
Obaj tylko skinęli posłusznie głową, jakby odebrało im mowę. Ledwie zdążyli urządzić się w nowym mieszkaniu, skłócić z sąsiadami, a już mieli z tego rezygnować? Chyba na siłę próbowali zachować namiastkę normalnego życia. Jakby zapomnieli, że bycie idolem to nie tylko śpiewanie i tańczenie. Słowa menadżera sprawiły, że zaczęli zastanawiać się wreszcie nad swoją nieodpowiedzialnością.
– Skończyłem. – Park i Min szybko wstali z krzeseł i ruszyli do wyjścia, pilnując, żeby za nic w świecie nie spojrzeć mu w oczy i nie pokazać jak bardzo przeraziła ich wizja ekspresowej przeprowadzki. – Ale ty Yoongi, poczekaj.
Brunet napiął mięśnie, zatrzymując się w połowie drogi. Jimin spojrzał na niego przepraszająco, a potem wyszedł i zamknął drzwi. No bo co innego mógł zrobić? Opierdol za całokształt to jedno, ale "opierdol all-inclusive" (czyli jeden na jednego) u Dongchula stał się niemal creepypastą, którą się straszy trainee. Nikt, kto to przeżył, nie chciał o tym opowiadać.
Yoongi podszedł do krzesła, ale nie usiadł. Czekał aż menadżer to zrobi, jednak on też stał, więc wolał się bardziej nie narażać.
– Gdzie ty masz rozum? Ile razy kazaliśmy ci nie przeklinać przy fanach?
– Bo-
– Bo co? Powiesz, że to silniejsze od ciebie? – przeszedł na drugą stronę biurka i stanął tuż obok niego. Miał metr osiemdziesiąt pięć, więc Yoongi musiał spojrzeć do góry, żeby utrzymać z nim kontakt wzrokowy. – Ja też jestem silniejszy od ciebie, więc gdybym zrobił cokolwiek, czego nie chcesz, zignorowałbyś to? Próbujesz kreować się na bad boy'a, ale rzucanie kurwami na lewo i prawo pokazuje tylko jaki jesteś niedojrzały. A ponoć byłeś w wojsku, co? No, czego cię tam nauczyli?
– To było dawno – odpowiedział, chowając ręce za plecy. Nienawidził wspominać tych osiemnastu miesięcy. Wyparł je z pamięci jak tylko wrócił ze służby.
– Po co poszedłeś tam tak wcześnie? Spytam jeszcze raz, gdzie masz rozum?
– Było minęło – przyciszył głos, odsuwając się od niego o krok. – Przynajmniej nie muszę żyć w wiecznym stresie i odwlekać nieuchronne.
"Jak Jimin"
– Może masz rację – uśmiechnął się. Wyglądało to złośliwie. – Nie musisz martwić się o przerwę w karierze. Skoro wyszedłeś z wojska bez szwanku, to znaczy, że masz sporą odporność. Albo dobry system wypierania wspomnień. W obu tych przypadkach twoja śliczna buźka się nie zmarnuje.
Min był zaskoczony jego słowami i ciężko było mu to ukryć. Przy nikim innym aż tak bardzo nie tracił swojego temperamentu i pewności siebie, jak przy Dongchulu. Nie chciał spędzać z nim ani chwili dłużej.
– Idź już, Suga.
___☆___
– Bierzesz to? – Jimin wskazał na obraz przedstawiający nic, który wisiał w salonie. W miejscu, gdzie znacznie lepiej prezentowałby się telewizor...
– Pierdol to płótno, bierz tylko to, co nasze – odpowiedział, wchodząc pod łóżko.
– Co ty robisz?
– Sprawdzam, czy nie ma tu jakiś zużytych gumek, bo jak się dowiedzą, to będziemy mieć przejebane – stęknął, uderzając nogą w ramę. Zaczął czołgać się po brudnej podłodze jak gąsienica, a chwilę później wyszedł po drugiej stronie.
– Dobry jesteś – zaśmiał się, patrząc na jego potargane włosy.
– I skuteczny – strzelił mu truskawkową prezerwatywą w twarz i wyszedł, żeby się jej pozbyć. – Jest coś jeszcze, co musimy ukryć?
– Szyba w prysznicu.
Popatrzyli po sobie.
– Powiemy, że się przewróciłeś – Yoongi wzruszył ramionami. Jimin złapał go za nadgarstek.
– A możemy... powiedzieć, że ty..? – Yoongi uniósł brew, nie do końca rozumiejąc powód. – Bo mam wrażenie, że Dongchul mnie nie znosi i chyba... dostałbym większą burę od ciebie... – spuścił wzrok zawstydzony.
– Jakoś to mnie wziął ostatnio na rozmowę, a nie ciebie. No ale dobra, bez różnicy.
– Czego chciał? – Jimin usiadł na rogu kanapy, która była zawalona kartonami. W jednym z nich pewnie schował się Szczur. Oby, bo nie widział go od kiedy wrócili wczoraj z sesji.
– Czepiał się kurwa, że za dużo przeklinam. Ja pierdole – spojrzał na instrument, który jakimś cudem wcześniej przeoczył. – Jak mam przewieźć fortepian?! To potrzeba drugiej ciężarówki i ludzi, i jakiegoś opakowania! I wszystko z naszej kieszeni, o matko...
– I się zaczyna – blondyn wywrócił oczami. – Ponoć tam jest pianino.
– Co?! Nie ma opcji, żebym zdradził moją gwiazdeczkę z pianinem!
– Mm, miło mi... chwila... mówisz o fortepianie, prawda?
– Zadzwonię do Seokjina, może coś poradzi. A ty sprawdź czy nic innego nas nie zdradzi przed wytwórnią.
– To może pójdę do sąsiadów – zażartował. – O kurwa, sąsiedzi...
Mieszkali wśród samych snobistycznych bogaczy, którzy nie wystawiali nosa znad smartfonów i wachlarzy pieniędzy, ale kto wie. Za te wieczne hałasy i tłumy ludzi pod apartamentowcem mogli chcieć zemsty.
Chyba jednak lepiej będzie przemknąć niezauważonym i wyprowadzić się w nocy...
Jimin otwierał wszystkie szafy, upewniając się, że wszystko z nich wyjęli. Z jednej wyskoczyła brązowa, szczekająca kuleczka.
– Kot! Tu byłeś! – pogłaskał psa, a ten machając ogonem zaczął szturchać pyszczkiem jego dłoń. – Moje bubu kochane, no tak... Yoongi ma fortepian, Szczur kartony, to ja mam chociaż ciebie. Nikt mnie tak nie kocha jak ty, nikt – podniósł go i pocałował. – Teraz będziesz miał ogród i ochroniarzy, to sobie będziesz biegał calutki dzień.
Wziął psa ze sobą i zgarnął z kuchni taśmę klejącą.
– Jin mówi, że mi go przewiozą. I dobrze, bo nie było wypłaty.
Akurat wypłaty nie mieli w Big Hicie jeszcze żadnej. Jedyne co fundowała im wytwórnia to mieszkanie, ochronę i jedzenie na planie. Poza tym ciągnęli na gotowych daniach z supermarketu i pożyczaniu kasy od ludzi.
– Muszę zostawić moje maleństwo... – powiedział Min ze smutkiem.
– Jestem z... A. Ty znowu o fortepianie – westchnął. Yoongi poświęcał mu trochę mniej uwagi niż przed debiutem. Chociaż to było zrozumiałe. Poczuł jednak silną potrzebę, żeby się za to zemścić. – Daj ręce.
– Po co? – wystawił je ufnie przed siebie. Wiedział, że Jimin potrafił trzymać je godzinami, śledzić każdą poruszającą się chrząstkę i wypukłą żyłę, dotykać każdej kostki, ukrytej pod zimną skórą.
Ale nie tym razem.
Po prostu skleił taśmą jego nadgarstki.
– Jimin!
– No co, spodobało mi się, jak wyglądałeś w kajdankach wczoraj rano... – mruknął zmysłowo, łapiąc go za kark. Min uśmiechnął się, opierając się o jego czoło.
– Grasz nieczysto, żeby mieć nade mną przewagę...
– Wcale nie muszę... – wsunął dłonie pod jego koszulkę. Przesuwał je wzdłuż jego kręgosłupa.
- Mieć przewagi, czy grać nieczysto? – ugryzł jego wargę. Kochał to, że były takie duże. A ponadto niesamowicie całowały.
– Oczywiście, że to drugie, Yoonnie...
– Nie jestem przekonany... chyba musisz mi to udowodnić – zaśmiał się, zahaczając palcem o jego spodnie. Przyciągnął go na tyle blisko, na ile pozwoliły mu skrępowane ręce.
– No witam, przyszła wasza nadzieja! – wydarł się Hoseok. Gdy trzasnął drzwiami, Yoongi warknął, uderzając czołem w ramię zrezygnowanego Jimina.
– Nie mogłeś później? – ale Jung i tak tego nie usłyszał.
– Gdzie moje maleństwa? – klasnął w dłonie, a podekscytowany Kot od razu do niego przybiegł. – Tu jesteś chmureczko!
– Szczura musisz sobie znaleźć – powiedział Park, odsuwając się od Yoongiego. – Ostatni raz widzieliśmy go wczoraj rano, powodzenia. Przyniosę ci transporter. Odbierzemy ich, jak tylko nasz dorm będzie zdatny do zamieszkania.
– A Yoongi?
– Nie, jego biorę ze sobą.
– No tak, pewnie dlatego go już pakujesz... proponuję owinąć go folią bąbelkową i zakneblować usta.
– Bardzo śmieszne... – prychnął Min.
______________☆______________
B2_bighit
@B2_bighit Właśnie pracujemy nad teledyskiem do nowej piosenki – Leather Letter!
#1 concept photo ----> SUGA ~ covered
#b2 #jimin #suga #covered
______________☆_______________
Pomocy potrzebuję.
Bo mam w zapasie jakieś 2 rozdziały o tej samej długości, ale mi się strasznie dłuży, żeby je klepać, dlatego:
wolicie żebym wstawiała dłuższe rozdziały rzadziej, czy krótsze rozdziały częściej?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro