Ruda
Wyszłam z gabinetu i skierowałam się do jadalni. Muszę w końcu zjeść śniadanie. Wchodząc zobaczyłam Jeffa i E.J rozmawiających przy stole.
- Hejka - przywitałam się wchodząc do pomieszczenia
Od razu podeszłam do ekspresu na kawę i zaczęłam robić sobie gorący napój.
- Hej, jak tam Ruda? - spytał Jeff, a ja zaśmiałam się
- Jeszcze śpi, miała wczoraj noc pełną wrażeń - powiedziałam biorąc kubek kawy
- Ty też nie jesteś wyspana - zauważył E.J
- Jak to możliwe, że bez oczu, jesteś bardziej spostrzegawczy, niż normalny człowiek z nimi? - zapytałam, wywołując śmiech u chłopaków
- Słychać po głosie - odpowiedział - poza tym pijesz kawę - powiedział wąchając powietrze
- To akurat o niczym nie świadczy, ja zawsze piję kawę z rana - odparłam i wzięłam pierwszy łyk
- A nie powinnaś wiesz, że kawę pije się od osiemnastki? - zapytał, a ja się zaśmiałam
- A ty, że jedzenie ludzkich nerek, nie jest legalne? - zapytałam
- Nic nie mówiłem - podniósł ręce w geście obronnym
Wszyscy się zaśmialiśmy. Usiadłam na blacie i zaczęłam wraz z nimi rozmawiać. Co chwile wybuchaliśmy śmiechem. Jeszcze tydzień temu, gdyby ktoś wspomniał mi choć słowem na temat, że będę mieszkać z mordercami, wysłałabym go do psychiatryka. Teraz nawet sama zabijam. Po wypiciu kawy zrobiłam gofry dla Toby'ego i kanapki dla Rudej. Wzięłam je i zaniosłam do swojego pokoju. Gdy weszłam zobaczyłam, że dalej śpią. Położyłam jedzenie na stoliku. Gdy tylko zapach gofrów dotarł do Toby'ego od razu wstał. Popatrzył na nie, a potem na mnie. Podbiegł w moją stronę i zamkną w żelaznym uścisku.
- Dziękuje - powiedział i niczym dziecko pobiegł do gofrów
Usiadł na jednej z puf i zaczął wcinać posiłek. Ja natomiast podeszłam do łóżka, gdzie spała Ruda. Usiadłam obok niej i odgarnęłam włosy z twarzy.
- Wstawaj już, bo prześpisz cały dzień - powiedziałam spokojnie
Dziewczyna przymrużyła oczy i otworzyła je. Uśmiechnęłam się do niej ciepło i wstałam.
- Pośpiesz się zrobiłam ci śniadanie - powiedziałam pokazując na stolik, gdzie Toby już kończył swoją porcję
- Dziękuje - powiedziała z uśmiechem i podeszła do stolika
Wzięła kanapki i zaczęła jeść. Ja zaś usiadłam na parapecie i patrzyłam na jedzącą dwójkę.
- A właśnie oficjalnie zamieszkałaś w rezydencji. Puki co nie zostałaś proxy, ale zawsze możesz zabijać dla zabawy z innymi. Operator zastanawia się, czy nie przydzielić cię do drugiej grupy proxy. Jak zdecydujesz się zabijać to daj mi znać. Wraz z Sally zrobimy ci metamorfozę - powiedziałam patrząc w okno
- Naprawdę? - spytała, a ja pokiwałam głową
- Daliśmy ci szanse, nie zmarnuj jej - ostatnią część powiedziałam niezwykle oschło
- Super - krzyknęła i podbiegła do mnie
Przytuliła mnie, a ja się zaśmiałam. Pogłaskałam ją po rudych włosach. Dziewczyna posłała mi jeszcze jeden uśmiech i poszła z powrotem jeść. W tym czasie Toby już skończył i usiadł obok mnie. Przytuliłam się do niego i popatrzyłam mu w oczy.
- Od kiedy jesteście razem? - spytała Miśka
- Od paru godzin. Zostaliśmy parą kiedy spałaś - powiedział dumnie Toby i pocałował mnie w usta
- A ty kochana masz nowe przezwisko - zwróciłam się do dziewczyny
- Jakie? - spytała biorąc kolejnego gryza
- Ruda - powiedziałam, a dziewczyna wypluła jedzenie
Oboje z Tobym się zaśmialiśmy.
- Kto? - zapytała wkurzona
- Jeff
- Zginie marnie - powiedziała i już chciała wyjść, ale ją zatrzymałam
- Jest w kuchni, weź przy okazji naczynia - poprosiłam
Uśmiechnęła się do mnie wzięła naczynia i zniknęła za drzwiami. Spojrzałam z powrotem na Toby'ego, który uśmiechał się do mnie.
- Wiesz, że skazałaś Jeffa na śmierć, z rąk Rudej? - zapytał, a ja w odpowiedzi wybuchłam śmiechem
- Może - odparłam, a Toby znów mnie pocałował
- Piłaś kawę - powiedział niezadowolony
- Zawsze piję na śniadanie - powiedziałam i położyłam głowę na jego kolanach
- Teraz smakujesz gorzką kawą - poskarżył się, a ja znów wybuchłam śmiechem
- Będziesz musiał to przeżyć - powiedziałam i złapałam go za tył głowy
Przybliżyłam ją do siebie i złączyłam nasze usta w pocałunku. Był on krótki i delikatny. Uśmiechnęłam się do niego zadziornie. Rozmawialiśmy śmiejąc się w najlepsze. Toby siedział na parapecie, a ja leżałam z głową na jego kolanach. Z dołu było słychać sprzeczkę, po chwili do mojego pokoju wpadł Jeff, a zaraz za nim Ruda.
- Jeszcze raz nazwiesz mnie Rudą - zagroziła, a Jeff tylko uśmiechną się jeszcze bardziej
- Każdy musi mieć jakąś ksywkę - powiedział z tym uśmieszkiem
- Chcę inną - fuknęła
- Przykro mi, ale ty nie masz wyboru - powiedziałam dołączając do sprzeczki
- Właśnie - poparł mnie Jeff i przybiliśmy sobie piąteczkę
Dziewczyna fuknęła, ale po chwili wybuchła śmiechem razem z nami.
- A wy jesteście razem, że tak się migdalicie? - spytał Jeff
- Od wczorajszej nocy - powiedziałam
- Toby gratuluje - powiedział i przybił żółwika z Tobym
Zaśmiałam się na ich zachowanie. Koniec, końców Miśka została oficjalnie Rudą. Teraz trzeba zrobić metamorfozę i będzie mogła ruszać zabijać.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro