Nowy lokator?
Razem z dziewczynką szłam do rezydencji.
- Nie powinnaś być na mnie wściekła? - spytałam ją, a ona popatrzyła na mnie
- Nie znałam ich długo. Byli mi obojętni - powiedziała już normalniej
Nie powiem zaskoczyła mnie. Jest podobna do starej mnie.
- Jeśli spodobasz się mieszkańcom, może z nami zostaniesz - powiedziałam obojętnie
- Naprawdę? - spytała, a ja kiwnęłam głową
- Ale musisz się postarać - powiedziałam
- A gdzie mieszkacie - spytała patrząc na mnie
- Tam - pokazałam na wyłaniającą się rezydencję
Dziewczynie szczena opadła. Zaśmiałam się i przyśpieszyłam kroku. Przed rezydencją nie było nikogo. Otworzyłam dziewczynie drzwi i puściłam przodem. Pierwszą osobą jaka nas przywitała była Sally. Podbiegła i rzuciła mi się na szyję. Wzięłam ją na ręce i pokazałam Michasi.
- A to kto? - spytała pokazując na dziewczynę
- To Michasia - pokazałam na rudowłosą
Sally zeskoczyła z moich rąk i podeszła do dziewczyny.
- Jestem Sally, pobawisz się ze mną? - zapytała z uśmiechem
- Może później - powiedziałam kładąc dłoń na ramieniu dziewczynki
- Czas poznać innych - powiedziałam do Miśki, a ona niepewnie przytaknęła
Zaprowadziłam dziewczynę do salonu gdzie przesiadywała reszta. Zagwizdałam i wszystkie oczy zwróciły się w moją stronę, a po chwili padły na dziewczynę obok mnie.
- Przyniosłam prezent - powiedziałam pokazując dziewczynę - To Michasia - powiedziałam pokazując na dziewczynkę
- Wzięłaś swoją imienniczkę? - zapytał Jeff
- Nie wzięłam jedyną dziewczynę, która nie panikowała i biegła jak oszalała - powiedziałam w jego stronę - Ostatnio mówiliście, że brakuje wam towarzystwa, bo Jeff zamordował jakąś dziewczynę - powiedziałam obojętnie
- W takim razie jestem Jeff - przedstawił się pokazując krwawy uśmiech
Prawdopodobnie chciał przestraszyć dziewczynę, ale nie udało mu się
- Miło mi - uśmiechnęła się do niego
Potem wszyscy zaczęli się przedstawiać. Ja zaś poszłam do kuchni i zdjęłam chustę, oraz okulary. Na te drugie popatrzyłam sceptycznie. Nie mam ochoty ich nosić. Może uda się je czymś zastąpić. Postanowiłam także zrobić gofry i sernik dla chłopaków, bo trochę mi głupio, że ich tak zostawiłam. Gdy już skończyłam usłyszałam jak drzwi się otwierają i kłótnie Toby'ego z Masky'm. Podałam jedzenie i zobaczyłam jak inne proxy wchodzą do kuchni.
- Macie w nagrodę - powiedziałam pokazując jedzenie
Chłopacy popatrzyli na mnie jak na boginię i podbiegli do stołu szamać. Ja zaś ruszyłam do salonu zobaczyć jak idzie rudej. Gdy stanęłam w drzwiach grała z Benem w grę. Zobaczyłam, że jest zmęczona.
- Misia choć, musisz się zdrzemnąć - powiedziałam do dziewczyny - Was też to się tyczy - tym razem zwróciłam się do chłopaków
Ruda wstała i pożegnała się z chłopakami. Podeszła do mnie i ruszyłyśmy do mojego pokoju.
- I jak ci idzie? - zapytałam chłodno
- Dobrze, są bardzo zabawni - powiedziała z uśmiechem
Patrzyła na mnie, co lekko mnie denerwowało.
- Czemu tak się patrzysz? - spytałam spoglądając na dziewczynę
- Pierwszy raz widzę cię bez chusty - powiedziała z podziwem - Zawsze miałaś takie oczy? - spytała przyglądając się mi
- Nie musiałam zmienić wygląd, zanim zaczęłam zabijać - powiedziałam
- Ja też będę musiała? - zapytała
- Zależy, czy zaczniesz zabijać. Dlaczego wtedy w lesie nie krzyczałaś?
- Zauważyłam, że zabijasz tylko takich, więc postanowiłam siedzieć cicho
Tym razem totalnie mnie zaskoczyła. Podziwiam. W pewnym momencie stanęłam przed drzwiami do swojego pokoju. Otworzyłam je i pokazałam swój pokój. Ruda weszła i zaczęła wszystko dokładnie oglądać. Po chwili usiadła na łóżku. Ja zaś rozsiadłam się na parapecie.
- Idź spać miałaś ciężki dzień - powiedziałam, a dziewczyna położyła się
Po chwili słyszałam już tylko jej spokojny oddech. Siedziałam tak i patrzyłam na dziewczynę. Ona ma coś w sobie, co przyciąga nas morderców. Może zostanie nawet częścią rodziny. Naglę rozbrzmiał głos pukania. Wstałam i podeszłam do drzwi. Otwierając je zobaczyłam Toby'ego.
- Mogę wejść? - spytał z uśmiechem
- Tak, tylko ciszej Ruda zasnęła - powiedziałam pokazując na dziewczynę
- Więc jednak ją tu wzięłaś - odpowiedział wchodząc
- Ta, może być zabawnie
Toby usiadł na parapecie, a ja obok niego.
- Po co przyszedłeś? - zapytałam patrząc przez okno
- Ja.. chciałem cię zobaczyć i podziękować za gofry były naprawdę przepyszne - powiedział, a ja się uśmiechnęłam
- Miło to słyszeć - powiedziałam z lekkim rumieńcem
- Rosa, ja naprawdę cieszę się, że jesteś - powiedział nieśmiało
- Wzajemnie - uśmiechnęłam się do niego
- Chciałbym ci coś powiedzieć - zaczął
Położyłam swoją rękę na jego nadgarstku i pochyliłam się. W tym momencie pocałował mnie. Oddałam pocałunek. Toby złapał mnie w tali i przyciągną do sienie, a ja zarzuciłam ręce na jego szyi. Nie wiem ile tak trwaliśmy. Gdy zabrakło nam powietrza odsunęliśmy się. Mimo to dalej trzymał mnie za biodra, a moje ręce spłynęły na klatkę piersiową. S tyknęliśmy się czołami. Uśmiechnęłam się, a on tuż po mnie.
- Kocham cię, chce abyś była przy mnie. Od kiedy cię obserwowałem zainteresowałem się tobą. Byłaś zagadką, a ja chciałem ją rozwiązać. Rose zostaniesz moją dziewczyną? - zapytał z nadzieją w oczach
- Oczywiście - powiedziałam szczęśliwa
Znów się pocałowaliśmy. Potem zasnęliśmy. On rozłożył się na parapecie, a ja przytuliłam się do niego i zasnęłam. Obudziło mnie jasne słońce. Rozejrzałam się po pokoju. Ruda jeszcze spała, tak jak i Toby. Postanowiłam ich nie budzić. Wyszłam cicho z zamiarem pójścia do kuchni, ale moje plany zmieniło wezwanie.
- Rose przyjdź do mnie do gabinetu - usłyszałam głos i skierowałam się do danego pomieszczenia
Stanęłam przed wysokimi drzwiami i zapukałam. Gdy tylko usłyszałam "proszę" weszłam bez wahania. Operator siedział za biurkiem i pokazał na fotel. Od razu usiadłam i spojrzałam w stronę Operatora.
- Chciał mnie pan widzieć - powiedziałam, a on przytakną
- Chciałbym porozmawiać o dziewczynie, którą przyprowadziłaś - powiedział spoglądając na mnie
- A no tak. Chłopaki wspominali, że brakuje im towarzystwa, a że ja jestem jedna, to nie jestem w stanie być z każdym. Do tego są wezwania. Więc postanowiłam przyprowadzić im dziewczynę - opowiedziałam
- Rozumiem, ale powinnaś najpierw ze mną o tym porozmawiać. Na przyszłość to zapamiętaj.
- Dobrze, a co z nią? Zostanie mordercą? - zapytałam
- Ma coś w sobie. Może dołączy do drugiej grupy proxy, ale to się jeszcze okaże - powiedział - Możesz już iść
- Dobrze. Do widzenia - powiedziałam i wyszłam
Ciekawe jak sobie poradzi. Operator też zauważył, że ma coś w sobie. Tylko co?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro