Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Inni domownicy

 Poczułam pieczenia na nogach. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Toby'ego, który opatrywał mi rany na nogach. Syknęłam z bólu, czym zwróciłam uwagę chłopaka. Popatrzył na mnie przepraszającym wzrokiem. Popatrzyłam na nogi. Wszystkie rany, były już zdezynfekowane, ale żeby zabandażować je muszę zdjąć spodnie. Popatrzyłam na Toby'ego zawstydzona. Uśmiechną się do mnie lekko, taż był zawstydzony. Niezdecydowana zdjęłam pomału spodnie. Chłopak nie czekając dłużej zabandażował mi rany. Po chwili miałam prawie całe nogi w bandażu. 

- Jak tak dalej pójdzie to zostanę mumią - zażartowałam i wstałam z łóżka

 Toby się zaśmiał i przyglądał się mi. Poczułam się niezręcznie. Podeszłam do szafy i wzięłam krótkie spodenki. Niezłe połączenie: bandaże i szorty. Do tego wzięłam jakąś bluzkę i poszłam do toalety przebrać się. Włosy zostawiłam rozpuszczone i wróciłam do pokoju. Toby dalej siedział na moim łóżku. Popatrzyłam na niego i usiadłam obok.

- Czemu zawsze chodzisz w chuście i goglach?

- Tak jakoś

- Mógłbyś je zdjąć?

- Co?

- Zawsze zastanawiałam się jak wyglądasz bez nich

 Toby zdjął je i zobaczyłam jego twarz. Nie wieże jaki przystojny. Patrzyłam w jego oczy, a on w moje. Siedzieliśmy tak długo, gdy naglę ktoś wbił do pokoju. To Masky, a za nim Hoodie. Oboje zdyszani i dzięki bogu bez masek. Oni również byli niczego sobie. 

- Miśka zaraz spóźnisz się do szkoły 

- Co?! - wstałam jak oparzona i spojrzałam na zegarek 7:45

- Choć, twoje książki są już na dole - powiedział Hoodie

 Rzuciłam tylko szybkie "Dzięki" i zbiegłam na dół. Ostatnie co usłyszałam to kłótnie o coś, ale to zignorowałam. W salonie zobaczyłam swoją torbę. Wzięłam ją i tylko na szybko wzięłam jabłko. Przed drzwiami stała już trójka proxy. Razem biegiem ruszyliśmy w stronę mojej szkoły. Dotarłam idealnie ze dzwonkiem. Nie wiem jakim cudem. W szkole nie mieliśmy żadnych poważnych lekcji. Wspominaliśmy stare czasy w naszej klasie. Wszyscy pytali co mi się stało i czy wszystko w porządku. Zebrało mi się na sentymenty. Dostaliśmy zdjęcia naszej klasy. Ja zabrałam tylko jedno. Z naszej pierwszej wycieczki. Byliśmy tam wszyscy weseli, a w oddali stał jakiś zabytek. Przynajmniej mam pamiątkę. Pożegnaliśmy się i wyszłam ze szkoły. Przed nią stali proxy oczywiście bez masek.  

- Miśka! - krzykną Toby i mocno mnie przytulił

 Czułam na sobie zazdrosny wzrok dziewczyn z młodszych klas i podziwu u rówieśników.  

- Toby, Masky, Hoodie idziemy? 

 - Tak! - odpowiedzieli równo 

  Nim skierowaliśmy się do rezydencji, zaszliśmy do galerii i kupiłam sobie nowe ubrania, głównie czarne: spodnie, głównie getry, parę ciemnych bluzek, wysokie wiązane buty, skajkę i parę koszul w kratkę. Nawet nieźle. Chłopacy zapłacili za wszystko, nie wiem skąd mieli na wszystko pieniądze. Od razu przebrałam się w czarne szorty, ciemno-fioletową bluzkę, białą koszulę w czarną kratkę i wysokie buty. Poszliśmy jeszcze do kawiarenki na kawę mrożoną. 

 Do rezydencji wróciliśmy w świetnych humorach. Od razu udałam się do pokoju i odłożyłam zakupy do szafy. Naglę usłyszałam hałas z salonu. Zbiegłam na dół i stanęłam w drzwiach. Zobaczyłam dwójkę chłopaków bijących się. Jeden miał białą bluzę, a drugi granatową. Naglę poczułam że ktoś stoi za mną.

- A oni znów się kłócą - powiedział zrezygnowany

 Przestraszona obróciłam się i zobaczyłam niskiego blondyna w dziwnym zielonym stroju. Patrzyłam chwilę na niego ze zdziwieniem i przetrawiałam co mi powiedział.

- Często to robią? - spytałam patrząc na dwójkę 

- Ostatnio zaczęli, ale zwykle świetnie się dogadują - popatrzył na mnie

 Zobaczyłam jego czarno-czerwone oczy. Nie bałam się go. 

- Jestem Ben - wyciągną rękę, a ja uścisną ją

- Michasia, w skrócie Miśka 

- Nowy proxy?

- Ta

 Patrzyliśmy jeszcze chwilę na bijatykę. Ben w końcu ich rozdzielił i zasiadł przy konsoli, a chłopaki podeszli do mnie. Ten z białą bluzą na twarzy miał krwawy uśmiech i przedstawił się jako Jeff. Drugi miał maskę, a z oczu ciekła mu czarna maź i nazywał się Eyeless Jack, w skrócie E.J. Usiedliśmy na kanapie i zaczęliśmy rozmawiać na różne tematy. Mieszkam z mordercami i mi to nie przeszkadzało. Sama niedługo stanę się jednym z nich. Ale ja się nie boje. Jestem dziwna. Dziwi mnie jedno: Dlaczego wszyscy mordercy, są tacy przystojni?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro