Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 3

Obudziłam się i pierwszą rzeczą jaką zrobiłam, było chwycenie za pilot od rolet, znajdujący się w szufladzie szafki nocnej. Jednym kliknięciem sprawiłam, że do pokoju wpadło trochę światła, bo przesadna ciemność była męcząca, a w wakacje nie warto było tracić czegoś tak dobrego. Następnie wzięłam telefon z szafki, by sprawdzić godzinę. Na ekranie widniała 11:24 co oznacza, że spałam dosyć długo.

Postanowiłam wstać i otworzyć balkon, by wpuścić trochę świeżego powietrza do pomieszczenia. Po zrobieniu tego momentalnie spojrzałam na ulicę. Zauważyłam świeżo umyte, czarne terenowe Porsche wjeżdżające na podjazd. Po chwili wyszedł z niego nikt inny jak Niall.

Tylko mi nie mówcie, że to auto jest jego.

Zatrzasnął drzwi i zamknął je przy użyciu pilota, którego po chwili włożył do kieszeni, po czym westchnął patrząc przez chwilę na auto. Następnie podszedł do furtki i wyciągnął gazetę spomiędzy jej prętów, by wrzucić ją do kosza. Nawet jej nie przejrzał. Po tych czynnościach wszedł domu i to tyle co widziałam. Wyglądał na smutnego.

Usłyszałam nagłe wibracje w telefonie, więc podeszłam do niego, by odczytać wiadomości.

Harry: Że niby mam teraz czytać ten spam?
Jenny: Nie musisz :) I cześć! Kiedy wracasz?
Harry: Ech, wieczorem. Działo się coś ciekawego kiedy mnie nie było?
Jenny: Później Ci opowiem x
Harry: Dobrze :) trzymaj się, ja muszę iść, Gemma mnie woła 😘
Jenny: Pa, do dzisiaj! ❤
Harry: 😊

Gemma była jak siostra, której nigdy nie miałam. Zazdroszczę jej Harry'emu, bo są najlepszym rodzeństwem jakie znam. Wychodziła nieraz z nami o ile miała czas, co było miłe.

Wzięłam ze sobą ubrania na dziś i poszłam do łazienki, by tam się przebrać i po prostu z niej skorzystać. Potem zeszłam na dół i o dziwo zobaczyłam tylko mamę, która oglądała telewizję w salonie.

- Hej mamo, gdzie jest Peter i tata? - spytałam opierając się o kanapę, na której siedziała.

- Peter marudził, że chce jechać nad jezioro, więc już znasz odpowiedź.

- Och, okej - westchnęłam i udałam się do kuchni, by zrobić sobie płatki śniadaniowe. Wzięłam mój posiłek i poszłam do salonu, by usiąść obok mamy. Idąc do niej usłyszałam dźwięk dzwonka. Kobieta spojrzała na mnie, a ja już wiedziałam, że mam otworzyć drzwi. Podeszłam do nich i odłożyłam miskę na szafkę od butów, by na spokojnie powitać niezapowiedzianego gościa. Jak się okazało, za drzwiami stał... Niall.

- Hej? - Spojrzałam na niego zdziwiona.

- Przyniosłem talerz od ciasta - powiedział mało entuzjastycznie.

- Uch, okej.

- Kto to? - usłyszałam moją mamę.

- Dzień dobry! - powiedział tak głośno, żeby usłyszała, kompletnie zmieniając ton głosu.

- Och, Niall!

Podeszła do nas, co było krepujące. Miałam ochotę stąd zniknąć.

- Mama dziękuję za miłe powitanie - Niall uśmiechnął się.

Nie mówcie mi, że będą teraz prowadzić rozmowę, a ja muszę być jej częścią.

- Jenny, mogłabyś mnie oprowadzić po okolicy? - spytał grzecznie, co mnie ogromnie zaskoczyło. Podniosłam brew i spojrzałam na niego krzywo.

Czy on tym grzecznym gadaniem podlizuje się mojej mamie?

- To dobry pomysł, poznacie się przy okazji! Idź, Jenny - moja mama powiedziała podekscytowana.

- Uch, co? Nawet nie zjadłam śniadania!

- Poczekam - Niall uśmiechnął się ponownie, a moja mama wpuściła go do domu, przez co od razu się rozejrzał. Jeżeli powie mi potem, że tu mu nie odpowiada z wiadomych względów, zrobię mu coś.

Wzięłam miskę i poszłam do kuchni, by tam dokończyć śniadanie, bo nie chciałam, by Niall patrzył jak jem.

Po kilku minutach wyszłam z kuchni i poszłam ubrać buty, w tym czasie czując na sobie wzrok chłopaka. W końcu poczułam się bardziej komfortowo, gdy znaleźliśmy się na dworze.

- Czego tak naprawdę chcesz? - spytałam.

- Przejść się - wzruszył ramionami, wkładając dłonie do kieszeni spodni.

Westchnęłam i zaczęliśmy iść wzdłuż ulicy.

- Co chcesz wiedzieć o tym miejscu?

- Tak właściwie to już wiem gdzie jest najbliższy sklep, klub, stacja i knajpa, więc niczego już nie potrzebuję.

- Co? - spytałam oburzona - To po cholerę dla ciebie wyszłam z domu?

- Jenny, uspokój się - przewrócił oczami.

- Myślisz, że to pomoże? Mylisz się.

- I tak muszę tu kogoś poznać.

- Musisz? - prychnęłam - Zapewne masz wielu przyjaciół, po co ci kolejni?

Westchnął smutno, patrząc pod swoje nogi.

- Nie znasz mnie.

- Zdążyłam poznać, jesteś dupkiem.

- Och, miło mi słyszeć, dziękuję - przewrócił oczami. - Gdziekolwiek jestem to ludzie mnie oceniają za to co mam. Jakbyś się czuła będąc na moim miejscu?

- Masz u mnie wyrobioną negatywną opinię za to jak zachowywałeś się ostatnio. Przykro mi.

- Powinnaś być mniej szczera. Poza tym, nawet nie minął dzień jak mnie znasz.

- Nie obchodzi mnie to.

- Nie kłóćmy się na środku ulicy.

- Czy ja się kłócę?

- Jenny, proszę cię - westchnął głośno. Już miałam coś powiedzieć, ale poczułam wibracje telefonu. Wyciągnęłam go z kieszeni i odebrałam połączenie.

- Jeżeli się nie mylę, dzisiaj jest trzeci dzień wakacji, a ty już chłopaka sobie znalazłaś? - usłyszałam w urządzeniu rozbawiony głos Alice.

- Co? Skąd wiesz? - zmarszczyłam czoło - To znaczy... Gdzie jesteś?

- Odwróć się.

Zrobiłam to co powiedziała, dzięki czemu zobaczyłam ją i Louisa, którzy szli w naszą stronę. Gdy Tommo mi pokiwał, spojrzałam na Nialla.

- To twoi znajomi? - spytał.

- Może - powiedziałam i zakończyłam połączenie. Poszłam w kierunku przyjaciół, zostawiając Nialla w tyle, nawet nie interesując się czy za mną idzie.

- Przedstawisz nam swojego kolegę? - spytał Louis uśmiechając się głupio, gdy dotarliśmy do siebie.

- Niall - usłyszałam niski głos nad swoją głową. Przełknęłam ślinę i odwróciłam się, by spojrzeć na chłopaka. Był wyższy ode mnie o jakieś ponad pół głowy. Przewyższał Louisa, ale nie był wyższy od Harry'ego. Miał może 180 centymetrów wzrostu.

Niall podniósł brew i spojrzał na moich przyjaciół, którzy po chwili poznali się z nim. Zaś skończyliśmy na tym, że szliśmy całą czwórką do sklepu.

Boże, dlaczego?

- Harry wróci o osiemnastej i około godziny później chce się z nami zobaczyć - powiedział Louis.

- To brzmi jak jakieś wezwanie do szefa - Alice zaśmiała się.

- Chyba jesteś niepoważna, ja nim jestem! - Lou zrobił ruch odrzucania włosów do tyłu, a Alice pokręciła głową śmiejąc się. Niall prychnął i też pokręcił głową.

- Szef wszystkich szefów, hm? - Lou odezwał się do niego.

- A jakby inaczej - zaśmiał się, a ja nie skomentowałam tego. Nie odezwałam się przez całą drogę do sklepu, dopóki Alice nie zapytała mi się co chcę kupić.

- Weź mi to, potem oddam ci pieniądze - powiedziałam jej i podałam jej paczkę chipsów paprykowych. Ona wzięła Pepsi w puszce, Louis jakieś piwo, a Niall w końcu zdecydował się wziąć to co Tomlinson. Po kilku minutach wyszliśmy ze sklepu i chyba tylko ja nie tryskałam energią.

- O około piętnastej idę do domu na obiad. Potem gdzie się spotkamy? - powiedziałam, otwierając paczkę chipsów. Wyciągnęłam ją w stronę znajomych, ale tylko Niall odmówił poczęstunku.

- Może o tej dziewiętnastej każdy z nas pójdzie do Harry'ego? - powiedziała Alice.

- Dobry pomysł. Wtedy nie będziemy musieli szukać się po całym osiedlu - Louis przytaknął - Niall, pójdziesz z nami?

Słucham?

- Ja? - spytał zdziwiony.

- Tak, czemu nie? Pokażemy Ci, że ludzie z tej dzielnicy są najlepsi!

Alice spojrzała na mnie, a ja powiedziałam do niej bezgłośnie "Jest okej", mimo że to nie była prawda.

- Jeżeli nie macie nic przeciwko, to jasne - uśmiechnął się, ale gdy spojrzał na mnie, jego twarz powróciła do obojętnego wyrazu.

Dobra, wiem, że go uraziłam. Nie wiem czy słusznie, ale na razie mnie to nie obchodzi.

- Jenny weźmie ze sobą Nialla i nie powinno być problemu - powiedziała Alice.

Oj, chciałabym, żeby było tak jak mówi.

W pewnym momencie usiedliśmy na krawężniku, dzięki czemu chłopcy mogli na spokojnie napić się piwa. Alkohol w samo południe? Och, czemu nie.

Po chwili oboje zatracili się w rozmowie o samochodach, a zaczęło się to od Mustanga, który tędy przejeżdżał. Louis znał się trochę na autach, bo jego wujek nimi handluje. Kiedyś przyjechali tędy Porsche, gdy go testowali, więc ja razem z Alice na tym skorzystałyśmy i zabrałyśmy się z nimi na przejażdżkę. Są to bardzo wygodne samochody, w sumie jak na luksusowe pojazdy przystało.

Louis i Niall wydawali się ze sobą dogadywać. Horan wcale nie był dla niego wredny, więc nie wiem dlaczego był taki w stosunku do mnie. Może wtedy był w złym humorze, tego nie wykluczam. A dziś rano smutek gościł na jego twarzy, więc coś jest na rzeczy.

Czas nam jakoś zleciał, ale nadal nie odezwałam się do Nialla ani słowem. W końcu udaliśmy się do swoich domów, by coś zjeść. Wcześniej umówiłam się z Niallem, aby zjawił się u mnie o 18:30 i przyszedł punktualnie.

Miał na sobie jeansy, biały t-shirt, czarne Vansy oraz czerwoną koszulę w czarną kratę.

Przyznaję się, wyglądał dobrze. Bardzo dobrze.

- Idziemy? - spytał.

- Tak, zaczekaj - powiedziałam i zaczęłam ubierać swoje buty.

- O której wrócisz? - usłyszałam swojego tatę. Niall widocznie chciał się przywitać, ale przyłożyłam palec do ust, by pokazać mu, że nie ma się odzywać. Chciałabym uniknąć wszelkich pytań ze strony taty.

- Jeszcze nie wiem, ale jakby co, będę pod telefonem! - powiedziałam i nie czekając na odpowiedź, wyszliśmy z domu.

- Daleko do tego Harry'ego? - spytał Niall.

- Nie. Jego dom jest kilka ulic stąd.

Przeszliśmy drogę w ciszy, z czego bardzo się cieszyłam. Gdy dotarliśmy na miejsce, bez problemu weszliśmy do domu Stylesa, bo drzwi były otwarte.

Przyjaciele siedzieli w salonie i rozmawiali. Słyszałam też muzykę, która była puszczana z wieży.

- Halo? Już jesteśmy! - odezwałam się. Po chwili na korytarz wszedł Harry, ale jak nas zobaczył, stanął i spojrzał się dziwnie na Nialla.

- A jednak, miałem na myśli właściwego Harry'ego - powiedział Horan i podszedł do Stylesa, by złączyć się z nim w braterskim uścisku.

- Stary, to ty? - Harry pokręcił głową z niedowierzaniem.

Czegoś nie wiem?

- Tyle lat! A teraz pomyśl sobie, że tu mieszkam - Niall zaśmiał się, a ja ściągnęłam buty i podeszłam do stojących chłopaków.

- Tylko mi nie mówcie, że się znacie - powiedziałam, nadal nie wychodząc ze zdziwienia.

- Owszem, znamy się i to od małego. Mieszkaliśmy kiedyś na tym samym osiedlu, aż kontakt się zerwał bo przeprowadziłem się tutaj w wieku ośmiu lat - Harry wytłumaczył - Czuj się jak u siebie, bracie! - powiedział i przybili sobie żółwika.

Poszłam razem z nimi do salonu, by powitać resztę przyjaciół.

To co się tutaj dzieje, jest niemożliwe. Te wakacje przejdą do historii.

Gdy Alice i Louis usłyszeli o znajomości Harry'ego i Nialla, zdziwili się tak samo jak ja. No bo kto by pomyślał?

- Czemu się tutaj przeprowadziłeś? - Harry spytał swojego starego przyjaciela, gdy już wszyscy siedzieliśmy na kanapach, gdzie zajęłam miejsce obok Alice i Harry'ego.

- Mama chciała mieszkać w spokojniejszym miejscu, a tacie nie robiło to różnicy bo i tak rzadko kiedy jest w domu - blondyn odpowiedział mu.

- Czyli nic się nie zmieniło?

- Oprócz tego, że właściwie mógłbym już nie pracować do końca życia, to nie - zaśmiał się.

Och, znów kwestia pieniędzy.

- Wiedziałem, że tak będzie. Twój tata był dosyć wysoko w tej całej firmie.

- Ma teraz własną.

I wszystko jasne.

- Nie za dobrze ci? - zaśmiał się.

- Zależy w czym - westchnął - Temat nie na tą rozmowę - powiedział i nie odezwał się przez najbliższe kilkanaście minut. Był przygnębiony. Co z nim jest?

- Chcecie coś do picia? - Styles zapytał, wstając - Niall, trzeba uczcić przeprowadzkę! Piwa? - zaśmiał się.

- Nasze pierwsze!

- I nie ostatnie! - zaśmiali się obydwaj, po czym Harry wyszedł z salonu, by pójść do kuchni.

- Niech Harry lepiej nie pije - stwierdził Louis.

- Właśnie, widział to zdjęcie na Instagramie? - spytała Alice, wymieniając ze mną rozbawione spojrzenia.

- Jakie zdjęcie? - Lou spytał zdziwiony.

- Tak to jest jak się nie pilnuje telefonu - zaśmiałam się, a Louis od razu wyciągnął smartfona z kieszeni, by sprawdzić swoje konto - O Boże, kiedy to było? - zaśmiał się - Niech on lepiej tego nie widzi.

- Macie Insta? - spytał Niall.

- Tak, a kto nie ma? - powiedziała Alice i wyciągnęła swój telefon.

- Jak się nazywacie? - spytał, a Louis i Alice podali swoje usery. Ja tego nie zrobiłam, bo jakoś nie chciałam, by widział moje zdjęcia.

W pewnym momencie stwierdziłam, że Harry potrzebuje pomocy w zniesieniu wszystkiego do salonu, więc postanowiłam wstać i pójść do niego. Zobaczyłam go przy lodówce, z której wyciągnął kilka butelek piwa.

- Gdzie są twoi rodzice? - spytałam.

- U sąsiadów obok, razem z Gemmą - odpowiedział i odłożył butelki na blat kuchenny.

- Masz jakiś sok?

- Jasne, jaki chcesz? - spytał pokazując dwa kartoniki z napojami.

- Pomarańczowy - uśmiechnęłam się i podeszłam do niego, by pomóc mu zanieść wszystkie produkty do salonu. Jednak zanim wyszliśmy, zatrzymałam go, bo chciałam go o coś zapytać.

- Harold?

- Tak, kochanie?

- Jaki jest Niall? To znaczy... Jest w porządku?

- Był moim najlepszym przyjacielem i jeżeli się nie zmienił, nadal nie widzę w nim wad.

- Jest no wiesz, wredny?

- On? Czasami szczery i uparty. Bywał wredny, ale gdy miał zły humor. Wiesz, kiedyś jakiś starszy dzieciak dokuczał mi, a Niall porozmawiał z nim tak, że już się do mnie nie odezwał. Pomińmy to, że też go pobił - uśmiechnął się - Zawsze był taki. Jak starszy brat, ale w tym samym wieku. Zawsze potrafił obronić.

- Serio? Wow, nie pomyślałabym... - powiedziałam ciszej drapiąc się po tyle głowy, czując się źle z tym co mu mówiłam.

- Określę go jako postrach dzielnicy wśród dzieciaków - zaśmiał się - To były czasy...

- Dobrze, dzięki - uśmiechnęłam się lekko.

- Porozmawiaj z nim, dowiesz się jaki jest.

Westchnęłam, po czym zakończyliśmy temat i zanieśliśmy napoje, potem jeszcze doniosłam szklanki.

Przez czas rozmów nie odzywałam się dużo, bo skupiłam się na tym, o czym rozmawiali chłopcy. Słuchając Nialla stwierdziłam, że naprawdę jest miły i zaczęło być mi głupio, że go dzisiaj obraziłam. Nie odzywa się do mnie, więc prawdopodobnie też się obraził, o ile go obchodzi opinia innych. Zatraciłam się w swoich myślach, aż nagle dotarło do mnie jedno słowo wypowiedziane z ust Nialla:

"Samotny"

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro