Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

ıllıllı[ 𝟒𝟔 ]ıllıllı

UPEWNIJ SIĘ, ŻE PRZECZYTAŁ*Ś POPRZEDNIE ROZDZIAŁY!

—————

Była dość wczesna, poranna godzina. Obudziło mnie pukanie do drzwi. Nie chciałem, by osoba stojąca pod drzwiami do mojego małego lokum czekała zbyt długo, więc ubrałem tylko laczki z futerkiem i pobiegłem w stronę wejścia. Spojrzałem przez wizjer i przez chwile myślałem, że mam jakieś zwidy.

Pod moimi drzwiami stał nikt inny jak...

Jeon Jeongguk, czy może jego klon? Bliźniak?

Czym prędzej wziąłem się za otwieranie drzwi. Szaleńczo otwierałem każdy zamek po kolei. Gdy wszystkie zamki były już otwarte otworzyłem drzwi, które napędzane przez moja rękę tylko odbiły się od ściany i uderzyły w moje plecy że zdwojoną siłą.

– Cześć... Jestem Jeongguk. Mógłbym na chwilę wejść? Na dworze jest burza śnieżna, a ja nie mam się gdzie schować.

Nie zna mnie? Kim w takim razie jest?

– Jasne, zapraszam. Wejdź do kuchni, ja zaraz przyjdę. - wskazałem na pomieszczenie po mojej prawej. Ja natomiast szybciutko wszedłem do sypialni, by się ubrać, a nie paradować w spodniach i koszulce od piżamy.

Ciemnowłosy chłopak siedział na kuchennym krześle. Gdy wszedłem do pomieszczenia automatycznie się na mnie spojrzał. Miałem więc okazje, by mu się przyjrzeć. Mógłbym rzec, że wyglądał dokładnie tak samo, jak Jeongguk, który popełnił samobójstwo. Poróżniło go jedynie kilka detali na twarzy oraz delikatnie głębszy głos.

– Napijesz się czegoś? - zapytałem uprzejmie. Widziałem, że chłopak aż trzęsie się z zimna, musiałem jakoś temu zaradzić.

– Cokolwiek, byle było ciepłe.

– Kakao?

– Miałem na myśli ciepłą wodę, ale kakao też może być.

Rozmowa z chłopakiem była naprawdę przyjemna, jednak przez cały czas czułem się dość dziwnie rozmawiając z prawdopodobnym klonem, lub bratem bliźniakiem osoby, którą znałem, zraniłem i byłem jedną z kilku przyczyn samobójstwa.

– Wiem, że to nie jest temat na pierwszą rozmowę, ale... masz może brata bliźniaka?

– Tak. Mam, albo... miałem. Nie mam pojęcia co się z nim stało po tym, jak dwójka Koreańczyków go adoptowała. Wtedy właśnie zostałem sam.

– A ciebie nikt nigdy nie adoptował?

– Nie, siedziałem w domu dziecka do ukończenia osiemnastego roku życia. Po tym dostałem małą sumę pieniędzy, która nie starczyła nawet na wynajem jakiegoś pokoju.

– A teraz? Masz jakieś miejsce zamieszkania?

– W teorii tak, w praktyce różnie to bywa.

– Jeśli chcesz, mógłbyś zamieszkać u mnie.

Taehyung błagam, myśl, zanim coś powiesz...

– Nie sądzisz, że byłoby to trochę dziwne? Nie znasz mnie, ja nie znam ciebie...

– Masz rację, przepraszam...

– Ale wiesz... moglibyśmy się zaprzyjaźnić, czy coś... - powiedział na głos, po czym pod nosem wyszeptał coś niezrozumiałego.

– Dziękuję za gościnę i pyszne kakao. Obiecuje, że jeszcze się odezwę! - podziękował i wyszedł.

Nie zdążyłem się z nim nawet pożegnać. W każdym bądź razie, chcę go poznać, pomóc mu, bo chłopak również nie miał łatwego życia. Myśle, że w dwójkę moglibyśmy sobie poradzić lepiej niż teraz.

Kiedy drzwi zamknęły się przez nagły i silny podmuch wiatru zauważyłem zlatującą na ziemię karteczkę. Na niej znajdował się jakiś numer telefonu oraz imię i nazwisko mojego gościa.

Tym razem tego nie spieprzę.

==—==

Przepraszam za wszystkie błędy ^^ jeśli jakieś zauważyliście, to proszę, napiszcie mi o tym. Z góry dziękuję!

Udało mi się was zaskoczyć?

Miłego dnia, kocham was i dziękuje za 2,5 tysiąca wyświetleń ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro