Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 11

- Co Ty tuta robisz? – zapytałam nieźle zdziwiona.

- Twoja mama mnie wpuściła – kiedyś sama tu wchodziła bez pukania. – Musimy opracować naszą piosenkę – serio? I po to budzi mnie w sobotę rano? Chwila moment.. Ona powiedziała „naszą"?

- Spoko – odparłam – tylko daj mi chwilę – otworzyłam szerzej drzwi. – Wejdź i rozgość się, a ja zaraz wrócę – po tych słowach udałam się do łazienki.

Nie chciałam zostawiać Marty samej zbyt długo, więc szybko się przebrałam, umyłam twarz i zęby, rozczesałam włosy i po chwili byłam już z powrotem.

- Jesteś łyżwiarką? – nagle usłyszałam głos blondynki i odwróciłam się do niej przodem. Spojrzałam na nią, a ona pokazała mi zdjęcie z małą uśmiechniętą dziewczynką z łyżwami na nogach.

- Co? Nie – chyba zwariowałam, ale właśnie w tej chwili mam ochotę jej wszystko powiedzieć. – Kiedyś jeździłam. Zaczęłam jak miałam jakieś 3-4 lata, ale w wieku 9 lat, wykonując piruet nieszczęśliwie upadłam i skręciłam kostkę. Moi rodzice bardzo się przestraszyli i zabronili mi jeździć – przełknęłam ślinę. – Szczerze mówiąc od tamtej pory nie byłam na lodowisku.

- Nie tęsknisz za tym? – cholera, czuję jakbyśmy się nigdy nie rozstawały. Chyba powili wraca moja dawna przyjaciółka albo mi się tylko zdaje. – Ja na Twoim miejscu bym tęskniła.

- W sumie – usiadłam obok niej na łóżku – może trochę.

- Wiesz – zaczęła, przerywając ciszę – kiedyś chciałam być łyżwiarką – powiedziała nieśmiało.

- Naprawdę? – kiwnęła głową.

- Kiedyś byłam na kilku lekcjach. Od początku bardzo mi się podobało – spojrzała w moja stronę. - Miałam tam nawet przyjaciółkę. Było tam wiele dziewczynek, ale ona wybrała właśnie mnie – uśmiechnęła się zapewne na to wspomnienie. – Pomagała mi wstać, kiedy upadłam. Przytulała i pocieszała, gdy było mi smutno i źle. Od tamtej pory już zawsze byłyśmy nierozłączne. Wszystko robiłyśmy razem, ale pewnego dnia pokłóciłam się z nią o chłopaka i straciłam ja na zawsze – z trudem powstrzymywała łzy, a ja bez wahania mocną ja przytuliłam.

Pewnie trudno w to uwierzyć, ale to ja jestem ta dziewczynką, o której opowiadała Marta. Dzięki naszej kłótni poznałam Majkę. To ona pomogła pozbierać się mi do kupy. No i Malwina, która była nowa w szkole i nikogo jeszcze w niej nie znała. Raz zaprosiłyśmy ją do naszego stolika i jakoś od tamtej pory zaprzyjaźniłyśmy się. Marta za to stała się moim wrogiem numer jeden.

- Przepraszam – powiedziała blondynka, lekko się odsuwając. – Nie powinnam tu przychodzić – spuściła głowę. – Lepiej już pójdę – próbowała wstać, ale natychmiast ją powstrzymałam.

- czekaj – chwyciłam jej rękę, a ona spojrzała w moja stronę. – Proszę, zostań – chciała mi się wyrwać, ale jej na to nie pozwoliłam. – Nie chce Cię znowu stracić – w końcu to z siebie wydusiłam.

- Co? – widziałam przerażenie w jej oczach. – Nie potrzebuje litości – wstała i podeszła do drzwi.

- Wcale się nad Tobą nie lituję – zaprzeczyłam. – Ja tylko chcę odzyskać moją najlepsza przyjaciółkę – podeszłam do zdziwionej dziewczyny. – Wreszcie zrozumiałam, dlaczego byłaś dla mnie taka niemiła – milczała, więc mówiłam dalej. Byłaś taka, bo nie mogłaś sobie poradzić ze stratą bliskiej osoby.

- Może – odwróciła się od drzwi i spojrzała na mnie. – Przepraszam za tamten dzień i za wszystkie krzywdy, które Ci kiedykolwiek wyrządziłam.

- A ja przepraszam, że pozwoliłam Ci tak łatwo odejść – chwilę jeszcze patrzyłyśmy na siebie, ale nagle blondynka rzuciła mi się w objęcia i w ostatnim momencie ją złapałam. – Nareszcie odzyskałam moją przyjaciółkę!

Po tym wszystkim jeszcze długo rozmawiałyśmy i nagle usłyszałam pukanie, więc poszłam otworzyć.

- Mama mnie przysłała – powiedziała moja starsza siostra. – Obiad gotowy.

- Okey – odparłam z uśmiechem. – Już idziemy.

- Idziemy? – zapytała zdziwiona. – Ktoś jest u Ciebie – skinęłam głową i otworzyłam szerzej drzwi.

- Cześć Sara – blondynka pomachała do niej.

- Cześć – spojrzała na mnie dziwnie – Marta.

***

- Myślałam, że Ty i Marta się nie lubicie – powiedziała moja siostra.

- Bo tak było.

- Było? To teraz nagle znowu jesteście najlepszymi przyjaciółkami? – zapytała zdziwiona.

- Być może.

- No dobra – przełknęła ślinę. A czemu jej tak długo u nas nie było?

- Bo się pokłóciłyśmy.

- O co?

- Raczej o kogo.

- O Maję?

- Co? Nie, wtedy jeszcze jej nie znałam.

- To o kogo? Jakiegoś chłopaka? – przytaknęłam. – Opowiesz mi, co się stało?

- Naprawdę chcesz wiedzieć? – kiwnęła głową. – Niech ci będzie – wróciłam myślami do tamtego dnia. – Pokłóciłyśmy się o pewnego blondyna. Miał na imię Michał. Kochałyśmy się w nim od pewnego czasu i rywalizowałyśmy o jego względy na każdym kroku, zresztą jak większość dziewczyn. Był prawdziwym ciachem (zdjęcie w mediach). Raz złapał mnie za rękę i szepnął, że mu się podobam. Spojrzałam w jego błękitne oczy, a on mnie pocałował. Niestety widziała nas Marta. Chciałam jej wszystko wyjaśnić, ale zniknęła tak szybko jak się pojawiła. Próbowałam wyminąć przystojniaka, ale zagrodził mi drogę. Byłam strasznie wściekła na siebie, wiec kopnęłam go w klejnoty. Zostawiłam go, zwijającego się z bólu i pobiegłam szukać dziewczyny i w końcu ją znalazłam całą we łzach. Kiedy mnie spostrzegła, zaczęła krzyczeć, że jestem najgorszą przyjaciółką na świecie i po prostu odeszła, a ja nie mogłam już nic zrobić. Od tamtej pory Marta wciąż mi dokuczała, a na mojej drodze pojawiła się Maja – Sara nie wiedziała, co powiedzieć, więc po prostu mocno mnie do siebie przyciągnęła. Jestem wdzięczna losowi za tak wspaniałą starszą siostrę.

- Oo przytulanko! – zawołał pewien idiota. – Ja tez chcę – w tej chwili odsunęłyśmy się od siebie i rzuciłyśmy się w stronę Kamila, powalając ją na ziemię.

- Widzę, że dziewczyny Cie powaliły stary – usłyszałam znajomy głos i uniosłam głowę, napotykając szmaragdowozielone oczy.

- Nie miałem z nimi szans – zaśmiał się, a my poszliśmy w jego ślady.

- Będziemy tak cały czas leżeć? – zapytała nagle Sara.

Po tych słowach zaczęliśmy powoli wstawać. Pierwszy podniósł się Kamil i pomógł swojej bliźniaczce stanąć na nogi. Mi za to podał rękę nowo przybyły, a ja ujęłam ją niemal natychmiast.

- Dzięki – powiedziałam i uśmiechnęłam się.

- A tak w ogóle, co tu robisz? – zapytał zdziwiony Kamil.

- Zaprosiłeś mnie na kolację – wyjaśnił. – Nie pamiętasz?

- Aa... No tak. Wyleciało mi z głowy.

***

- Naprawdę jesteśmy Ci bardzo wdzięczni za uratowanie naszej małej córeczki.

- Tato! – spojrzałam na niego, ale on nie zwrócił na mnie uwagi.

- Powiedz, jak możemy Ci się odwdzięczyć.

- Wystarczyło mi, że Vic ze mną zaśpiewała – wow, tego to się nie spodziewałam.

***

- Kolacja była pyszna – powiedział Seba. – Jeszcze raz dziękuję za zaproszenie – mama nie mogła się powstrzymać i uściskała chłopaka, a tata poklepał go po plecach.

- Cieszę się, że Ci smakowało. I pamiętaj, że jesteś u nas zawsze mile widziany.

- Dziękuję bardzo – uśmiechnął się promiennie.

- Vic – podeszłam do nich. – Odprowadź naszego gościa do drzwi – powiedziała moja rodzicielka.

- Okey – odparłam.

- Było bardzo miło – rzekł przystojniak, gdy byliśmy już na ganku. – Dziękuję.

- To raczej ja powinnam Ci podziękować, bo dzięki Tobie teraz tu stoję.

- Jestem Twoim Aniołem Stróżem, pamiętasz? – nie wiedziałam,co mam na to powiedzieć, więc tylko się uśmiechnęłam, a on pocałował mnie w policzek na pożegnanie.

______________

Hejka ludziska!

Życzę miłego czytania! ❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro