Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 1

- Hej Vic.

- Cześć Maja – powiedziałam do słuchawki. – Mam mały problem.

- Co jest? – zapytała z troską. – Gadaj.

- Nick się nie odzywa i nie wiem, co robić – przełożyłam komórkę do drugiej ręki. – A jeśli coś się stało?

- Uspokój się – rzekła. – Na pewno nic mu nie jest.

- Skąd to możesz wiedzieć?

- Bo ja wiem wszystko – zaśmiała się.

- To nie jest śmieszne – żachnęłam.

- Przepraszam – normalne nie potrafiłam się na nią długo gniewać.

- Okey nieważne – machnęłam ręką. – Poradzisz mi coś? Co mam robić?

- Hm.. – zastanowiła się. – A może pójdziesz do niego?

- Nie będzie to głupio wyglądać?

- A niby dlaczego? – zapytała. – Przecież to Twój chłopak.

- No niby tak, ale..

- Żadnego ale – przerwała mi. – Idziesz i koniec, bo inaczej nigdy się nie dowiesz, dlaczego milczy. Może najzwyczajniej w życiu rozładował mu się telefon.

- Może – powiedziałam.

- Więc?

- Dobra – zgodziłam się po dłuższym zastanowieniu. – Pójdę tam.

- Świetnie! – ucieszyła się i na bank miała wielkiego banana na ustach, na co ja też się uśmiechnęłam.

- Życz mi szczęścia.

- Powodzenia! – i rozłączyła się.

Odłożyłam telefon na stolik przy łóżku. Usiadłam przy toaletce i wzięłam szczotkę. Przyłożyłam ja do głowy, rozczesałam moje kasztanowe włosy i spojrzałam w lustro. Uśmiechnęłam się do własnego odbicia.

Po minucie porwałam komórkę i skórzaną kurtkę, ale zdecydowałam, że jednak jej nie wezmę, więc bez niej ruszyłam na dół.

- Mamo wychodzę! – zawołałam, ubierając buty.

- Dobrze - odparła. – Ale wróć na kolację!

- Jasne! – po chwili wyszłam na zewnątrz i skierowałam się w stronę rynku miasta, gdzie mieszkał mój chłopak.

Szłam jakieś 20 minut i przez całą drogę rozmyślałam o Nicku. Czy rzeczywiście rozładował mu się telefon? A jeśli on się odzywał, bo nie jestem dla niego ważna i nigdy nie byłam? A jeśli ma mnie dosyć? A jeśli ma inną? Nie, to chyba niemożliwe, prawda? Czy się mylę?

Nim się obejrzałam, byłam już na miejscu. Weszłam na ganek i z lekkim wahaniem zapukałam do drzwi. Nasłuchiwałam, ale nikt się nie kwapił, aby mi otworzyć, wiec zapukałam ponownie. Znowu cisza. A jeśli.. Nie. Nie ma takiej opcji, ale muszę tam wejść bez względu na wszystko, więc bez zastanowienia pociągnęłam za gałkę i ku mojemu zdziwieniu wrota ustąpiły. Otworzyłam je na oścież i weszłam do środka.

- Jest tu kto? – zapytałam, ale odpowiedziała mi cisza. Znowu.

Nagle usłyszałam jakieś głosy i podążyłam za nimi. Doprowadziły moją osobę do znajomego pokoju. Podniosłam dłoń, aby zapukać, ale ktoś mnie uprzedził.

- Vic? – chyba go zaskoczyłam. – Co Ty tu robisz? – zapytał, a ja zauważyła zdziwienie na jego twarzy.

- Chciałam sprawdzić czy u Ciebie wszystko w porządku – wyjaśniłam. – Nie odbierałeś komórki.

- Rozładowała mi się – czyżby Maja była jasnowidzem?

- Okey – uśmiechnęłam się. – Wpuścisz mnie? – próbowałam przejść obok niego, ale mnie zatrzymał.

- Lepiej nie. Mam straszny bałagan.

- Z chęcią Ci pomogę – powiedziałam. – Przynajmniej spędzę trochę czasu z moim chłopakiem.

- Nie ma potrzeby – odparł. – Dam sobie radę.

- Jak uważasz – rzekłam. – Ale pamiętaj, że zawsze możesz liczyć na swoja dziewczynę.

- Wiem – przytulił mnie.

- Może pójdziemy na spacer? – spojrzałam mu w oczy. – Jest taki piękny dzień.

- Nie mogę – odsunął się.

- Dlaczego?

- Mam coś o zrobienia – położył dłoń na klamce. – Odezwę się później, okey?

- Okey – pocałowałam go w policzek i odwróciłam się. Już chciałam wychodzić, ale nagle usłyszałam chichot, który na pewno nie należał do Nicka. – Czekaj – podeszłam do niego. – Ktoś jest u Ciebie?

- Nie.

- Nie kłam – założyłam ręce na piersi. – Wyraźnie kogoś słyszałam.

- Wydaje Ci się.

- Wcale nie – zaprzeczyłam. – Wpuść mnie.

- Nie – powtórzył.

- Dlaczego? – chciałam wiedzieć. – Trzymasz tam jakąś dziewczynę?

- Skąd – zaśmiał się. – Nikogo tam nie..

- Nie jestem idiotką, okey? Przesuń się – popchnęłam chłopaka i otworzyłam szerzej drzwi. Weszłam do pokoju i spojrzałam na łóżko. A jednak miałam rację. – Kto to jest? – zwróciłam się do Nicka.

- Nikt ważny.

- Słucham?! – krzyknęła rudowłosa. – Nikt ważny?! Już zapomniałeś co przed chwilą mówiłeś?! Już zapomniałeś jak zachwalałeś moje oczy i nie tylko?! – wrzeszczała.

- Uspokój się.

- Nie mam zamiaru się uspokajać! – warknęła i zaczęła się ubierać, bo była w samej bieliźnie.

- Co tu się do cholery dzieje?! – nie wytrzymałam. – Wyjaśni mi to ktoś?! – zapytałam już nieźle wkurzona.

- Nic się nie dzieje – spojrzałam na Nicka.

- Weź Ty już lepiej się nie odzywaj – powiedziałam ze łzami w oczach. – Myślałam, że jesteś inny, ale widocznie się pomyliłam – pociągnęłam nosem.

- Vic, ja..

- Nie kłopocz się – wytarłam oczy wierzchem dłoni. – Nie chcę Cię już nigdy więcej widzieć – okręciłam się na pięcie.

- Czekaj – nieznajoma zagrodziła mi drogę. – Jesteś jego dziewczyną?

- Nie, tzn. już nie.

- Jejku, przepraszam Cię – czy ona mówiła serio? – Nie wiedziałam, że ma dziewczynę – to brzmiało całkiem szczerze.

- Nie ważne - szepnęłam. – Możesz go sobie wziąć.

- Nie chcę – odparła niemal natychmiast. – Nie kręcą mnie faceci, którzy sami nie wiedzą, czego tak naprawdę chcą – kiwnęłam głową na jej słowa i ruszyłam do wyjścia. Jakoś nie miała ochoty dłużej przebywać w tym domu.

- Vic – złapał mnie za nadgarstek. Jeszcze mu mało? – Proszę, ja..

- Mam Cię głęboko w dupie! – warknęłam, wyrywając rękę z jego uścisku. – Myślałeś, że się nie dowiem?! Myślałeś, że tak po prostu Ci wybaczę?! Myślałeś, że możesz mnie tak perfidnie okłamywać?! – wykrzyczałam mu w twarz. – Wiesz co? Grubo się pomyliłeś. Nie jestem dziewczyną, której możesz wcisnąć każdą bajeczkę. Ufałam Ci, ale Ty i tak miałeś to gdzieś. Czy kiedykolwiek coś la Ciebie znaczyłam? – spojrzałam na niego, ale się nie odezwał, tylko stał jak słup soli.

- Vic..

- Wiesz co? – teraz to już nie potrafiłam powstrzymać łez. – Kochałam Cię, a Ty.. a Ty zagrałeś na moich uczuciach – próbował się zbliżyć, ale mu nie pozwoliłam. – Nie mam ochoty Cię już więcej oglądać, więc bądź tak miły i zostaw mnie w spokoju.

- Przepraszam – czyżby także płakał? I pewnie myśli, że mnie złamie, ale ja się tak łato nie dam. Już nie.

- Za późno – podeszłam do wyjścia. – Z nami koniec – i tak po prostu wyszłam, trzaskając drzwiami.

_________________________

I w końcu pojawił się pierwszy rozdział.

Wiem, że prawie nikt nie zainteresował się moim opowiadaniem, ale może niektórzy zmienią zdanie i wpadną chociaż na chwilkę. Będzie mi naprawdę miło.

Liczę na was!

Do zobaczenia niedługo!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro