41
Słyszałam ptaki cwiergotają za oknem, słońce świeciło mi prosto w twarz zmuszając mnie do tego, abym otworzyła zaspane oczy. Spojrzałam się na okno i delikatnie uniosłam kąciki ust. Była naprawdę ładna pogoda jak na koniec października i trzeba z niej skorzystac. Wygrzebałam się z spod ciepłej pościeli i poczułam jak zawartośc mojego żołądka chce się wydostac na zewnątrz. Cicho jęknęłam i pobiegłam do toalety klękając przy muszli klozetowej. Moja głowa bezwładnie opadła na dół, a moje ręce oparły się po bokach. Usłyszałam jak ktoś wchodzi do do środka, ale nie zwracałam zbytniej uwagi.
- Nadal cię trzyma ? - usłyszałam zmartwiony głos przyjaciółki, spojrzałam się do niej dopiero po krótszej chwili. Opierała się o ścianę i uśmiechała się lekko, ale jej wyraz twarzy mówił, że się martwi o mnie.
- Naprawdę nie wiem co jest - jęknęłam, kiedy opróżniłam całkowicie mój żołądek. Oparłam się o kafelki w łazience i spojrzałam się na dziewczynę, która zdążyła ukucnąc naprzeciw mnie.
- Jak będzie tak dalej umówimy cię do lekarza Lola - powiedziała i pomogła mi wstac - Miałaś tak w Ameryce ?
- Tylko po alkoholu - mruknęłam i potarłam policzek starając się pozbyc się nieprzyjemnego uczucia, które nagle się pojawiło. Miranda zmarszczyła delikatnie brwi i spojrzała się na mnie podejrzliwie.
- Jak już mówiłam, jak nie przejdzie ci do końca tygodnia jedziemy do lekarza Green.
- Ale Mi...
- Nie ma żadnego ale Lola. Wymiotujesz od kiedy tu przyleciałaś i nikt nie wie co ci jest. Gdybyś się zatruła to Niall, albo Taylor też by tak mieli - cicho westchnęła i wzięła mnie w swoje ramiona - Jesteś moją przyjaciółką jak i przyszłą szwagierką, więc mam obowiązek się o ciebie martwic. Nie chcę cię stracic, chociaż trzy lata temu było strasznie blisko.
- Jeszcze się mnie z stąd nie pozbędziesz, nie tak szybko. Dobra dopóki nie znajdę jakiegoś małego mieszkanka, które będę mogła wynając.
- Nie wracasz do USA ?
- Po co Miranda ? Nic tam praktycznie mnie nie trzyma.
- Maya i Jesse ?
- Jest Skype i mogą do mnie przylatywac, kiedy tylko zechcą.
- To twoje życie - powiedziała i zeszła na dół pozostawiając mnie samą z bijącymi się myślami. Przez te kilka dni zdążyłam rozważyc tą myśl, aby zostac na stałe w Anglii, bo w Ameryce tak naprawdę mnie już nie trzyma nie licząc moich przyjaciół. Powoli zaczynam odczuwac ich brak przy sobie, a najbardziej wygłupów White, który potrafiły dobic w każdej sytuacji. Podziwiam Katelyn, że z nim wytrzymuje. Spojrzałam się przelotnie w odbicie lustrzane i z cichym westchnięciem zeszłam na dół, gdzie przebywała reszta domowników.
- Lepiej się czujesz Lola ? - usłyszałam pytanie padające z ust szatyna, kiedy moja noga stawiła się w kuchni. Spojrzałam się na niego i przytaknęłam, zajęłam miejsce obok chłopca i poczochrałam jego włosy na co zaczął piszczec jednocześnie śmiac się. Ześlizgnął się z krzesła i uciekł z dala od mojego dotyku.
- Wasz syn mnie nie lubi - zrobiłam smutną minkę, a reszta zaśmiała się pod nosem na moje słowa. - Właśnie Niall ? Pamiętasz ten klub do którego kiedyś chodziłam tutaj ?
- Z Maggie ta co cię uczyła ? - zapytał dla upewnienia, przytaknęłam - No jest, a co ?
- Pójdę odwiedzic stare śmieci - uśmiechnęłam się lekko i dopiłam moją herbatę, którą dostałam od dziewczyny. Odsunęłam się od stołu i wczołgałam się na górę prosto do mojej sypialni. Wyjęłam czarne legginsy, luźną białą koszulkę z małą kieszonką i czarne vansy. Zrobiłam lekki makijaż i uczesałam włosy w dwa francuskie warkocze. Kiedy uznałam, że wyglądam jak człowiek wyszłam z sypialni i zbiegłam ponownie na dół.
- Wychodzę, powinnam byc za trzy/cztery godziny - powiedziałam nasuwając na ramiona zieloną parkę.
- Uważaj na siebie - usłyszałam od brata na co uśmiechnęłam się leciutko.
- Mam dwadzieścia jeden lat Ni, nie jestem dzieckiem - zaśmiałam się pod nosem i złapałam klamkę - Do zobaczenia !
Gdy wyszłam o moją twarz odbiło się chłodne powietrze sprawiając, że poczułam się zdecydowanie lepiej niż godzinę temu. Schowałam telefon i ruszyłam w kierunku mojego starego studia, gdzie spędziłam ponad siedem lat mojego życia. Droga zajęła mi około dwudziestu minut. Pchnęłam szklane drzwi i podeszłam do recepcji. Nigdy nie widziałam kobiety stojącej za blatem, więc obstawiam, że jest nowa.
- Dzień dobry, jest może Maggie Clark ? - zapytałam miłym głosem. Rudowłosa przeniosła wzrok z monita na moją osobę i spojrzała się na mnie uważnie.
- Pani Clark, aktualnie ma zajęcia - powiedziała nadal lustrując moją postac.
- Proszę jej przekazac, że jest tutaj jej była uczennica, na pewno się ucieszy na mój widok - wzruszyłam ramionami i zajęłam miejsce na jednym z krzesełek, kiedy kobieta zniknęła za drzwiami które prowadziły do sal. Nie minęły nawet dwie minuty, kiedy za drewnianą powłoką wyjawiła się postac trenerki.
- Lola Green ?! - krzyknęła zauważając mnie pod ścianą. Uśmiechnęłam się na jej widok i wstałam tylko po tą, aby ją uściskac. - Co tutaj robisz ?
- Przyszłam odwiedzic stare śmieci - obie się zaśmiałyśmy - Jak na razie pomieszkuje u mojego brata i jego narzeczonej.
- Słyszałam, że jesteś na swoim wymarzonym uniwersytecie - mrugnęła, a ja spuściłam głowę.
- Zrobiłam przerwę od nauki, to co się działo w Ameryce zostało w Ameryce.
- Hej co się tam stało ?
- Zapewne masz chłopaka, którego kochasz nad życie, pewnego dnia a raczej nocy znajdujesz go w łóżku ze swoją byłą przyjaciółką - mój głos nagle się załamał, a ja nie mogłam go kontrolowac - Był dla mnie wszystkim
***
19 rozdziałów + epilog, w sumie tak naprawdę nie wiem jak zakończyc ich historię. So mam nadzieję, że się podoba no i do następnego skarbeńki wy moje. Pa i kocham ! x
2/3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro