Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

41

Słyszałam ptaki cwiergotają za oknem, słońce świeciło mi prosto w twarz zmuszając mnie do tego, abym otworzyła zaspane oczy. Spojrzałam się na okno i delikatnie uniosłam kąciki ust. Była naprawdę ładna pogoda jak na koniec października i trzeba z niej skorzystac. Wygrzebałam się z spod ciepłej pościeli i poczułam jak zawartośc mojego żołądka chce się wydostac na zewnątrz. Cicho jęknęłam i pobiegłam do toalety klękając przy muszli klozetowej. Moja głowa bezwładnie opadła na dół, a moje ręce oparły się po bokach. Usłyszałam jak ktoś wchodzi do do środka, ale nie zwracałam zbytniej uwagi.

- Nadal cię trzyma ? - usłyszałam zmartwiony głos przyjaciółki, spojrzałam się do niej dopiero po krótszej chwili. Opierała się o ścianę i uśmiechała się lekko, ale jej wyraz twarzy mówił, że się martwi o mnie. 

- Naprawdę nie wiem co jest - jęknęłam, kiedy opróżniłam całkowicie mój żołądek. Oparłam się o kafelki w łazience i spojrzałam się na dziewczynę, która zdążyła ukucnąc naprzeciw mnie. 

- Jak będzie tak dalej umówimy cię do lekarza Lola - powiedziała i pomogła mi wstac - Miałaś tak w Ameryce ? 

- Tylko po alkoholu - mruknęłam i potarłam policzek starając się pozbyc się nieprzyjemnego uczucia, które nagle się pojawiło. Miranda zmarszczyła delikatnie brwi i spojrzała się na mnie podejrzliwie. 

- Jak już mówiłam, jak nie przejdzie ci do końca tygodnia jedziemy do lekarza Green. 

- Ale Mi... 

- Nie ma żadnego ale Lola. Wymiotujesz od kiedy tu przyleciałaś i nikt nie wie co ci jest. Gdybyś się zatruła to Niall, albo Taylor też by tak mieli - cicho westchnęła i wzięła mnie w swoje ramiona - Jesteś moją przyjaciółką jak i przyszłą szwagierką, więc mam obowiązek się o ciebie martwic. Nie chcę cię stracic, chociaż trzy lata temu było strasznie blisko.

- Jeszcze się mnie z stąd nie pozbędziesz, nie tak szybko. Dobra dopóki nie znajdę jakiegoś małego mieszkanka, które będę mogła wynając. 

- Nie wracasz do USA ? 

- Po co Miranda ? Nic tam praktycznie mnie nie trzyma.

- Maya i Jesse ? 

- Jest Skype i mogą do mnie przylatywac, kiedy tylko zechcą.

- To twoje życie - powiedziała i zeszła na dół pozostawiając mnie samą z bijącymi się myślami. Przez te kilka dni zdążyłam rozważyc tą myśl, aby zostac na stałe w Anglii, bo w Ameryce tak naprawdę mnie już nie trzyma nie licząc moich przyjaciół. Powoli zaczynam odczuwac ich brak przy sobie, a najbardziej wygłupów White, który potrafiły dobic w każdej sytuacji. Podziwiam Katelyn, że z nim wytrzymuje.  Spojrzałam się przelotnie w odbicie lustrzane i z cichym westchnięciem zeszłam na dół, gdzie przebywała reszta domowników. 

- Lepiej się czujesz Lola ? - usłyszałam pytanie padające z ust szatyna, kiedy moja noga stawiła się w kuchni. Spojrzałam się na niego i przytaknęłam, zajęłam miejsce obok chłopca i poczochrałam jego włosy na co zaczął piszczec jednocześnie śmiac się. Ześlizgnął się z krzesła i uciekł z dala od mojego dotyku.  

- Wasz syn mnie nie lubi - zrobiłam smutną minkę, a reszta zaśmiała się pod nosem na moje słowa.  - Właśnie Niall ? Pamiętasz ten klub do którego kiedyś chodziłam tutaj ? 

- Z Maggie ta co cię uczyła ? - zapytał dla upewnienia, przytaknęłam - No jest, a co ? 

- Pójdę odwiedzic stare śmieci - uśmiechnęłam się lekko i dopiłam moją herbatę, którą dostałam od dziewczyny. Odsunęłam się od stołu i wczołgałam się na górę prosto do mojej sypialni. Wyjęłam czarne legginsy, luźną białą koszulkę z małą kieszonką i czarne vansy. Zrobiłam lekki makijaż i uczesałam włosy w dwa francuskie warkocze. Kiedy uznałam, że wyglądam jak człowiek wyszłam z sypialni i zbiegłam ponownie na dół. 

- Wychodzę, powinnam byc za trzy/cztery godziny - powiedziałam nasuwając na ramiona zieloną parkę. 

- Uważaj na siebie - usłyszałam od brata na co uśmiechnęłam się leciutko.

- Mam dwadzieścia jeden lat Ni, nie jestem dzieckiem - zaśmiałam się pod nosem i złapałam klamkę - Do zobaczenia ! 

Gdy wyszłam o moją twarz odbiło się chłodne powietrze sprawiając, że poczułam się zdecydowanie lepiej niż godzinę temu. Schowałam telefon i ruszyłam w kierunku mojego starego studia, gdzie spędziłam ponad siedem lat mojego życia. Droga zajęła mi około dwudziestu minut. Pchnęłam szklane drzwi i podeszłam do recepcji. Nigdy nie widziałam kobiety stojącej za blatem, więc obstawiam, że jest nowa.

- Dzień dobry, jest może Maggie Clark ? - zapytałam miłym głosem. Rudowłosa przeniosła wzrok z monita na moją osobę i spojrzała się na mnie uważnie. 

- Pani Clark, aktualnie ma zajęcia - powiedziała nadal lustrując moją postac.

- Proszę jej przekazac, że jest tutaj jej była uczennica, na pewno się ucieszy na mój widok - wzruszyłam ramionami i zajęłam miejsce na jednym z krzesełek, kiedy kobieta zniknęła za drzwiami które prowadziły do sal. Nie minęły nawet dwie minuty, kiedy za drewnianą powłoką wyjawiła się postac trenerki. 

- Lola Green ?! - krzyknęła zauważając mnie pod ścianą. Uśmiechnęłam się na jej widok i wstałam tylko po tą, aby ją uściskac. - Co tutaj robisz ? 

- Przyszłam odwiedzic stare śmieci - obie się zaśmiałyśmy - Jak na razie pomieszkuje u mojego brata i jego narzeczonej. 

- Słyszałam, że jesteś na swoim wymarzonym uniwersytecie - mrugnęła, a ja spuściłam głowę. 

- Zrobiłam przerwę od nauki, to co się działo w Ameryce zostało w Ameryce. 

- Hej co się tam stało ? 

- Zapewne masz chłopaka, którego kochasz nad życie, pewnego dnia a raczej nocy znajdujesz go w łóżku ze swoją byłą przyjaciółką - mój głos nagle się załamał, a ja nie mogłam go kontrolowac - Był dla mnie wszystkim 

***

19 rozdziałów + epilog, w sumie tak naprawdę nie wiem jak zakończyc ich historię. So mam nadzieję, że się podoba no i do następnego skarbeńki wy moje. Pa i kocham ! x 

2/3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro