Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

40

Minęło kilka dni... A dokładnie sześc dni od naszego zerwania. Od tamtego czasu byłam tykającą bombą wybuchową. Siedziałam w kuchni wraz z Taylor'em i co chwilę spoglądałam czy młody na pewno je swoją owsiankę, którą trochę wcześniej przygotowałam. 

- Ciocia, a gdzie masz wujka ? - usłyszałam dziecięcy głos, a pytanie sprawiło ponownie o ból serca. Cicho westchnęłam i spojrzałam się w brązowe oczy mojego bratanka w których widniała czysta ciekawośc. 

- Jesteś za mały Tay, żeby to zrozumiec - delikatnie się uśmiechnęłam i zsunęłam się z krzesła, musiałam się przytrzymac ściany czując zawroty głowy, które towarzyszą mi prawie od samego przyjazdu tutaj tak samo jak mdłości - Zjesz i pójdziemy na plac zabaw co ty na to ? 

- TAK - krzyknął radośnie, na co uśmiechnęłam się szeroko i po upewnieniu się pobiegłam na górę do swojej sypialni. Gdzieniegdzie stały jeszcze kartony, których nie rozpakowałam. Wyciągnęłam zwykłe jeansy, koszulę w kratę i czarne conversy.  Ściągając koszulkę od spania spojrzałam się w lustro i delikatnie zmarszczyłam brwi. Podeszłam bliżej i stanęłam bokiem. Wzruszyłam ramionami i dokończyłam ubieranie się. Rozczesałam włosy i zbiegłam na dół. 

- Taylor gotowy ? - krzyknęłam i usłyszałam tupot małych nóżek, a na korytarzu pojawił się mały brunecik o ciemnych oczach, które odziedziczył po swojej mamie. Uśmiechnął się ukazując przy tym swoje urocze dołeczki i podniósł ręce co oznaczało, że chce do góry. - Poczekaj maluchu.

Uśmiechnęłam się ciepło w jego stronę i poszłam po spacerówkę. Poodpinałam wszelkie zabezpieczenia i usadowiłam w nim dwulatka. Założyłam kurtkę i wyszliśmy. Zamknęłam drzwi i po tym spokojnym krokiem kierowałam się w kierunku placu zabaw, który znajdował się dwie przecznice od domu Niall'a. Widziałam spojrzenia, najczęściej starszych kobiet, które spoglądały się na mnie z niemałą odrazą. Bo wy niby nigdy nie wpadłyście podczas seksu, że gumka wam pękła, a dziewięc miesięcy później obieraliście swój prezent. Gdybym nie miała tego wypadku to moje bubu miało trzy latka i również mogłabym chodzic na spacery z maluszkiem. Cóż Bóg chciał trochę inaczej i zabrał moje dziecko do siebie. 

Po dziesięciu minutach weszłam do ogromnego parku, więc przystanęłam z boku i odpięłam chłopca od razu podając mu rękę za którą chwycił swoimi drobnymi paluszkami. 

- Ciocia, a pójdziemy na lody ? - zapytał tym swoim cholernie uroczym głosem. Spojrzałam się na niego i przygryzłam wargę. 

- Skarbie jest na nie teraz za zimno, a chyba nie chcesz byc chory tak ? Może jak twoi rodzice pozwolą to zjemy w domku - uśmiechnęłam się lekko i usiadłam na pobliskiej ławce - Uważaj na siebie, ja tu cały czas będe siedziec. 

***

[[ Leo ]]

Szesc dni, pierdolonych szesc dni. Od tamtego feralnego dnia nie pokazałem się w domu. Ignorowałem każdy telefon, unikałem siedzenie w social media. Odciąłem się całkowicie od świata, nie daje nikomu znaku, że żyje. Może się martwią, a może nie. W sumie kto by tęsknił za taką osobą jaką ja jestem ? Jedynie chyba dziwki.. Kolejny dzień spędziłem w łóżku patrząc się tępo w sufit, który był strasznie interesujący. Moja chęc życia zanikła. Jestem życiowym frajerem jedynie. 

***

Ooo.. 20 rozdziałów do końca tsa bum. Mam nadzieję, że rozdział się podoba i nie zanudziłam was na śmierc. Kocham i pa ! x 
W

sm zrobię taki mały maratonik tsa, jeżeli bd duża aktywność nowy rozdział bd do 2h

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro