14
Obudził mnie delikatnie smyrane po ramieniu. Cicho odetchnęłam i zakryłam się jeszcze bardziej kołdrą. Usłyszałam śmiech. Śmiech który mogę słuchać cały czas. Odrzuciłam pościel na bok i otworzyłam szeroko oczy.
- Co ty tu robisz ?! - pisnęłam zaskoczona i zawiesiłam się chłopakowi na szyi. - Miałeś być dopiero wieczorem.
- Właśnie miałem być - podkreślił i mocniej mnie objął przyciskając bardziej do swojego torsu. - Złapaliśmy wcześniejszy lot i puf jestem.
- Która godzina ? - zapytałam stłumionym głosem.
- Coś około trzynastej - mruknął i pocałował mnie w czubek głowy. - Widzisz nie spóźniłem się, więc niczego mi nie wyrwiesz.
Cicho się zaśmiałam i wróciłam do łóżka.
- Gdzie Chazza ?
- Naciesza się Chloe.
- Nie mogą poczekać, aż jedno wam się urodzi ?
- Hej ! Niall do nas tak powiedział trzy lata temu.
Cicho się zaśmiałam i wstałam na równe nogi. Spojrzałam się na widok. Pełno aut na drogach oznaczające, że zbliżała się godzina szczytu.
- Lola - usłyszałam jak mówi moje imię, a następnie męskie dłonie na mojej talii.
- Leondre - powiedziałam i oparłam głowę o jego ramię.
- Zamieszkaj ze mną - jego głos był poważny, a ja się zaksztusiłam powietrzem.
- Co ? - zapytałam mimo tego, że doskonale słyszałam.
- Zamieszkaj ze mną - wzięłam głęboki oddech i odwróciłam się do niego. Miał poważny wyraz twarzy. Brązowe oczy patrzyły się prosto w moje.
- Nie uważasz, że to za wcześnie ?
- Skarbie.. Nie, nie uważam, że to za wcześnie. Chce mieć przy sobie.
- Leooo ja..
- Tak - dokończył, a następnie się zaśmiał. Przewróciłam oczami i dźgnęłam go w klatkę piersiową.
- I będę sama z Chloe kiedy wy będziecie w trasie ?
- Mój dom to także twój dom. Możesz zapraszać tu każdego przynajmniej kogo znam. Wiesz nie chce jakiś ataków psychofanek.
- Dobrze - wypuściłam przeciąle powietrze i spojrzałam się na bose stopy. - Zamieszkam z tobą.
[...]
Rozejrzałam się wokół pokoju i westchnęłam. Nie wiem czy podjęłam dobrą decyzję, aby zamieszkać z Leondre. Ba kocham go, ale czy to nie jest trochę za szybko ?
- Opuszczasz mnie suko - powiedziała Kate, a ja spuściłam wzrok. - Nie naróbcie dzieci.
- Wystarczy obecność naszej dwójki. Na dziecko przyjdzie jeszcze czas - usłyszałam łagodny głos 21-latka. - To wszystkie kartony były ?
- Yeah. Jak czegoś zapomniałam to przyjadę, albo ktoś mi przywiezie - mruknęłam. - A więc zaczynamy dorosłe życie ?
- Mmmhm. Nie będziesz tego żałować.
- No ja mam nadzieje.
Zabrałam torebkę i stanęłam przy wyjściu.
- Musimy się umówić na chlanie - powiedziała rozbawiona dziewczyna, a ja się zaśmiałam.
- Jeszcze się na to umówi. Ściągnie się wszystkich i wyjdziemy. - dodałam roześmiana.
- A spróbuj mi się tylko najebać do nieprzytomności - pogroził mi palcem szatyn, a ja się uroczo uśmiechnęłam. Jeszcze jakieś 5 minut zajęło mi żegnanie się z Kate. Jakoś trudno było mi się z nią rozstawać, kiedy spędziłyśmy rok w jednym pokoju.
-
Jak to teraz wszytko będzie wyglądać ? - zapytałam wsiadajac do samochodu.
- Tak jak powinno wyglądać kochanie - zaśmiał się i usiadł za kierownicą. Po raz ostatni spojrzałam na bractwo i odjechaliśmy.
×××
Ułożyłam ostatnią koszulkę i wstałam z cichym jękiem. Nie czuje nóg.
- Koniec już ? - zapytał wchodząc od dzisiaj naszej garderoby Leondre.
- Yeah nogi mi już zdrętwiały - zaśmiałam się i wtuliłam się w jego ciało. - Idę chyba spać. Zmęczona jestem
- Ja będę na dole. Leci mecz.
- Jasne. Dobranoc.
- Dobranoc miśku.
×××
Miał być jutro, a jest dzisiaj 😊
Co myślicie ? Kolejny za tydzień w sobotę ❤ Nie uda mi się chyba wczesniej, bo mam kilka sprawdzianów x
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro