Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

T R Z Y D Z I E Ś C I - S Z E Ś Ć

Na zewnątrz zaczęło się ściemniac, kiedy postanowiłam wrócic do domu. Po incydencie rano w szkole postanowiłam udac się w miejsce, gdzie nikt mnie nie znajdzie. Westchnęłam widząc zapalone światło w salonie i weszłam do środka. Zsunęłam zabłocone buty i odwiesiłam kurtkę na swoje miejsce. Przetarłam twarz i ruszyłam do salonu, gdzie przebywali wszyscy domownicy i Chris z Luke'm. Jako pierwszy zauważył mnie Charlie, poderwał się ze swojego miejsca i objął mnie szczelnie ramionami. 

- Ten gnojek zginie za to jak cię potraktował - powiedział cicho i pocałował w czoło, a ja naprawdę starałam się nie rozpłakac przy nich wszystkich. Nie chciałam pokazywac swojej słabości. Jeszcze chwilę trwałam w uścisku blondyna, a później wdrapałam się na kolana przyjaciela.

- Spraliśmy go na kwaśne jabłko - wywarczał Jefferson - Nikt nie ma prawa krzywdzic naszego malutkiego promyczka. 

Wzięłam głęboki oddech i przymknęłam oczy. Poczułam jak Chris obejmuje mnie mocniej i całuje mnie w czubek głowy. Chwilę później chyba się podniósł i zaniósł mnie do mojego pokoju. Nie chciałam tam byc, bo przypominało mi o nim. Nic nie powiedziałam. 

- Mocno poszkodowany jest? - zapytałam, a chłopak się zaśmiał i przytaknął. 

- Luke złamał mu chyba nos - powiedział rozbawiony, a ja rozszerzyłam oczy. 

- Pierdolisz - wymknęło mi się. 

- SUMMER SŁOWNICTWO - usłyszałam krzyk mamy, ale nie zwróciłam uwagi. 

- Jak do niego podeszliśmy, spojrzał się na nas i chyba wiedział co się szykuje, bo nawet nic nie powiedział, ani się nie sprzeciwiał. Ze spokojem przyjmował wszystkie ciosy zadane przez mojego chłopaka. 

Przewróciłam oczami i zeszłam z łóżka, tylko po to, aby zabrac moją pidżamę. 

- Obróc się - rozkazałam, ale Chris tego nie zrobił. 

- I tak mi nie stanie na twój widok - wzruszył ramionami jakby gdyby nic, a jedynie jęknęłam i wykorzystując to, że siedział na telefonie przebrałam się - Tak trudno było? 

- Idę spac - bąknęłam wracając do łóżka i nakryłam się aż po uszy po kołdrą. Pachniała jego perfumami tak samo jak poduszka obok na której zawsze spał. Kurwa. Spojrzałam się na osiemnastolatka, który uśmiechnął się słabo i pocałował mnie w czoło. 

- Jak nie będziecie cię jutro w szkole, spodziewaj się mnie jutro po pierwszej lekcji - mruknął, a ja kiwnęłam głową, że rozumiem i po chwili zostałam sama z moimi idiotycznymi myślami. 

***

szaleje, bo drugi dzisiaj xd następny będzie z perspektywy Lendera.. see ya x 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro