Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

S Z E Ś Ć D Z I E S I Ą T - T R Z Y

Cicho sapnęłam, kiedy na mojej twarzy wylądowała woda. Otworzyłam oczy i zmroziłam szczerzącego się Chris'a. 

- Jak dobrze, że wstałaś - powiedział i chlapnął na mnie resztkami wody. Ciche warknięcie opuściło moje gardło i wyszłam z łóżka stając przed osiemnastolatkiem. 

- Przez ciebie jestem mokra - bąknęłam dźgając go w brzuch - Czego chcesz ode mnie o...

Spojrzałam się na zegarek i otworzyłam szerzej oczy. Ten idiota obudził mnie o siódmej rano. 

- Devries nie potrafi cię doprowadzić, że jesteś dla niego mokra? - uniósł brwi, a ja przekręciłam oczami, bo cholera wiedziała, że wyczuje jakiś podtekst seksualny - Luke ma urodziny w przyszłym tygodniu i ni chuja nie wiem co mu kupić.

- Masz jeszcze przynajmniej sześć dni, nie możemy tego załatwić na przykład jutro? - zapytałam próbując się wymigać od kupowania prezentu. Naprawdę jedynie o czym teraz marzyłam to o łóżku - Albo najlepiej w przyszłym tygodniu? 

- Zajebista z ciebie przyjaciółka - syknął - W przyszłym tygodniu, kurwa nie ma jak, bo zabieram go na wakacje. 

Spojrzałam się na niego, a ten na mnie. Wiedziałam, że jeszcze czegoś mi nie mówi, ale to wykorzystam później. 

- To te wakacje nie mogą być jego prezentem? - jęknęłam podchodząc do szafy. Otworzyłam ją i chwilę się w nią pogapiłam, kiedy Christian robił mi wywody dlaczego te wakacje dla Luke'a nie mogą być jego prezentem urodzinowym. Przez to jego gadanie nawet nie zauważył jak wyszłam z pokoju. Zamykając drzwi, oparłam się o nie wzdychając z nie małą ulgą. Popędziłam do toalety, gdzie szybko się ogarnęłam i wyszłam ubrana w czarne jeansy i szarą koszulkę. 

- I dlatego nie mogę go zabrać na Bali jako prezent urodzinowy - jego oczy się rozszerzyły i strzelił sam sobie z liścia - Nie słyszałaś tego Summer. 

- To, że jedziecie na Bali? - powtórzyłam, a w sercu poczułam małe ukłucie zazdrości, bo marzyłam o tym żeby tam pojechać, ale nigdy nie było na to czasu.

- Kurwa, kurwa, kurwa - jęknął i opadł na poduszki - Możemy jechać? Boje się, że znowu coś powiem czego nie chcę i ma zostać niespodzianką. 

Z tym chłopakiem jest naprawdę coś nie tak. 

*

Rozmawiałam z Leo przez telefon, kiedy Williams siedział w jakimś sklepie szukając prezentu dla swojego chłopaka. Nie określił się co to ma być, byle mu się spodobało. Logika facetów. 

- Później do ciebie wpadnę, bo mam niespodziankę mała - usłyszałam głos po drugiej stronie słuchawki, a ja westchnęłam, bo kolejna niespodzianka na którą musi wydawać pieniądze i to dla mnie. 

- A nie możesz mi powiedzieć teraz? - zapytałam błagającym tonem, a on prychnął - Czyli nie? 

- Kocham cię, ale niespodzianka znaczy niespodzianka - zaśmiał się wdzięcznie - Muszę kończyć, zaraz wchodzimy. 

- Połamania nóg - również się zaśmiałam - Widzimy się później. 

Zanim zdążył coś powiedzieć, rozłączyłam się. Rozejrzałam się po całym budynku i napotkałam wychodzącego Chris'a z kilkoma torbami. Miejmy nadzieję, że to prezent dla Luke'a. Wstałam z ławki przez którą mój tyłek zdążył zdrętwieć. Podeszłam do niego mozolnym krokiem, a ten uśmiechnął się szeroko. Chciałam go odwzajemnić, ale ktoś w tej samej chwili na mnie wpadł. 

- Jeszcze pożałujesz tego, że się z nim spotykasz dziwko. 

***

rozdział miał być wczoraj, ale nie miałam sił, żeby cokolwiek napisać. szykuje kolejne opowiadanie na którym muszę się skupić, bo będzie trochę inne. 

27 do końca, see ya x

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro