Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

S Z E Ś Ć D Z I E S I Ą T - C Z T E R Y

- Daleko jeszcze? - jęknęłam, kiedy jechałam z chłopakiem kolejne dwadzieścia minut. Leo tak jak obiecał, przyjechał po mnie po studiu i zabrał na miejsce niespodzianki jaką zaplanował. 

- Jeszcze jakieś pięć minut - zaśmiał się cicho, a ja fuknęłam obrażona i założyłam dłonie na piersi. Mówił mi to samo dziesięć minut temu, a na dodatek nie mogłam nic zobaczyć przez bandamkę jaką miałam na oczach. To irytowało mnie jeszcze bardziej. Poczułam jak kładzie na moim kolanie i delikatnie je ściska. Słyszałam jak nucił piosenkę i po chwili gdzieś się zatrzymuje. 

- Mogę już zdjąć? - bąknęłam cicho, a moje ręce powędrowały do materiału. Pacnął mnie delikatnie i pomógł mi wyjść z samochodu. Właśnie! Mogę się pochwalić tym, że mój chłopak zdał w końcu prawko. Co chwilę dawał mi jakieś wskazówki, abym na nic nie poleciała, a później poczułam dosyć zapach farby. Gdzie on mnie zaprowadził? 

- Teraz już tak - usłyszałam jego głos, blisko mojego ucha. Stanął za mną i objął mnie w pasie. Chwilę szamotałam się ze zdjęciem, a jak już to zrobiłam moim oczom ukazał się jasny salon z wyjściem na ogród - Przedstawiam ci nasze mieszkanie. 

- Nasze mieszkanie? - powtórzyłam za nim i odwróciłam się w jego stronę. Stał z lekkim uśmiechem, a między jego brwiami utworzyła się malutka zmarszczka. 

- Kupiłem je - wzruszył jakby niby nic - W papierach połowa domu mieszkania należy do ciebie. Zaraz mi wyskoczysz, że jesteśmy za młodzi i nie jesteśmy tyle w związku, aby zamieszkać razem. Wiem o tym doskonale Summer, ale możemy w nim mieszkać w weekendy dopóki nie skończysz osiemnastki. Jak zerwiemy, czego naprawdę nie chcę, sprzedam go, bo on należy do nas. 

Cicho westchnęłam, nie mogąc uwierzyć, że on naprawdę to zrobił. Jesteśmy w związku zaledwie osiem miesięcy z trzytygodniową przerwą. 

- Zgodzi się pani ze mną zamieszkać? - zapytał uśmiechając się lekko, ale w jego oczach widniała niepewność - Jakby co.. Sypialnia czeka na jej chrzest.. 

Parsknęłam śmiechem i cmoknęłam go przelotnie. 

- Pani się zgadza prze pana - zaśmiałam się i pozwoliłam na to, aby mnie podniósł do góry. Nasze wargi zderzyły się ze sobą w żarliwym pocałunku i ruszył na górę powoli pozbywając się naszych ubrań. 

***

powraaacam, boże.. przyznam szczerze, że się stęskniłam za pisaniem. postaram się nadrobić wszystkie zaległe rozdziały i mieć z głowy połowę. see ya x 


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro