Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

P I Ę Ć D Z I E S I Ą T - T R Z Y

Obudził mnie powiew powietrza na mojej szyi. Podniosłam rękę i próbowałam odgonić to coś, co przeszkadzało mi we śnie. Usłyszałam chichot nad uchem, który spowodował, że otworzyłam moje posklejane powieki. 

- Na jaką cholerę mnie budzisz o tak wczesnej porze w niedzielę? - bąknęłam zatapiając twarz w miękkiej pościeli chcąc zapaść ponownie w sen. 

- Jest po ósmej kochanie - powiedział rozbawiony, a ja wyprostowałam się jak struna. 

- Jaka kurwa jest godzina?! - warknęłam spoglądając się prosto w jego oczy. Zacisnął wargi, byleby się nie roześmiać. Spojrzałam się na niego groźnie i rzuciłem w niego Tony'm - Pierdol się. 

- Z miłą chęcią Summer - wybuchnął gromkim śmiechem  i zdarł ze mnie kołdrę. Cicho jęknęła, i poczułam jak się unoszę w powietrzu - Masz dwadzieścia minut, kocham cię. 

- A ja ciebie nie kozo - bąknęłam i zacisnęłam mocno powieki, aby nie wybuchnąć, kiedy postawił mnie pod prysznicem i odkręcił wodę. Wszystko okey i w ogóle, ale ja nadal byłam w piżamie - Jak ja cię kurwa nienawidzę. 

- Pomóc ci się rozebrać misiu? - zaszczebiotał, a ja kulturalnie pokazałam mu środkowego palca, który kulturalnie oznaczał, że ma spierdalać na drzewo. 

- Sprawdź czy nie ma cię u mnie w sypialni - bąknęłam zła, to za mało powiedziane. Byłam wściekła. Leo dzisiaj spał u mnie, nie dość, że poszliśmy spać po drugiej, to co chwilę spychał mnie z łóżka i lądowałam na twardej podłodze co jakieś dwadzieścia minut i obudził mnie po ósmej, po hugo wie. Oparłam czoło o kafelki i wzięłam głębszy oddech - MOŻESZ MI SIĘ NA CHWILĘ PRZYDAĆ DEVRIES!

Usłyszałam głośny tupot, a po chwili drzwi do toalety się otworzyły. 

- Ouch - mruknął zawiedziony - Myślałem, że już się rozebrałaś. 

W jego oczach błysnął promień zadziorności, a na ustach pojawił się pewny siebie uśmieszek. 

- Nie po to cię wołałam kozo - powiedziałam siląc się na spokojny ton głosu - Idź do mojego pokoju i przynieś mi jakieś ubrania. Jest jedno ALE - podkreśliłam dokładnie - Nie chcę wyglądać jak jakaś dziwka z spod latarni. 

Uśmiechnęłam się słodko i zsunęłam mokre spodenki, które zdążyły się już do mnie przykleić. Kilka minut później drzwi ponownie się otworzyły. 

- Jak powiesz znowu coś głupiego, przez kolejny miesiąc będziesz jechał na ręcznym - powiedziałam ostrzegającym głosem, na co ten uniósł dłonie w celu podania i odłożył ubrania na pralkę - Dziękuje, teraz możesz sobie iść, nie potrzebuje twojej pomocy. 

Prysznic zajął mi jakieś piętnaście minut, umyłam raz dwa zęby i zrobiłam makijaż, a na sam koniec zrobiłam lekki makijaż. 

- NA JAKĄ CHOLERĘ MI STRÓJ KĄPIELOWY - krzyknęłam, kiedy zaczęłam się ubierać. 

- JEDZIEMY NAD MORZE - odkrzyknął, a ja westchnęłam i dokończyłam ubieranie się. Spojrzałam się w lustro ubrana w jeansowe, postrzępione spodenki i czarną koszulkę z wiązanym dekoltem, a pod nim strój. Zwinęłam ręcznik i krem do opalania, po czym wyszłam. 

- I tak zginiesz Leondre - bąknęłam schodząc na dół - I to skończy się naprawdę źle? 

- MASZ NA MYŚLI SEKS?!

***

trzeci dzisiaj, no po prostu szaleje XD ostatni, bo ostatni dzień lipca, a jutro zaczyna się najbardziej stresujący miesiąc zwany sierpniem, przez zbliżającą się sql cri. 

see ya x 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro