Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

O S I E M [2]

- DZIĘKUJEMY MANCHESTER - wykrzyczał Charlie do mikrofonu, a ja cicho zachichotałem.

- DO ZOBACZENIA NASTĘPNYM RAZEM - dodałem od siebie, a później zbiegliśmy ze sceny.

Jesteśmy na końcówce trasy, zostało nam jakieś pięć/sześć koncertów, więc w przyszłym tygodniu powinniśmy być w domu. Trochę się stęskniłem za moim łóżkiem i tą domową atmosferą. Jeszcze w przyszłym tygodniu, mamy z Summer poznać płeć naszego dziecka, więc naprawdę jestem podekscytowany. Wziąłem głębszy oddech i wszedłem do garderoby ściągając z siebie przepoconą bluzę. Było dopiero po dziewiątej, kiedy całe show się skończyło, więc Summer nie powinna jeszcze spać, chociaż kto wie.

- Zadzwoń do niej cwelu - usłyszałem Charliego - Zapewne leży w łóżku, bo przez ciąże nie potrafi tak szybko zasnąć.

Pokiwałem głową i w końcu zdecydowałem się zadzwonić do dziewczyny. Położyłem się na kanapie i wybrałem numer do Summer. Minęło kilka chwil zanim odebrała.

- Jak koncert? - zapytała na poczatku bez żadnego powitania.
- Ciebie również dobrze słyszeć Lenehan - zaśmiałem się i mogłem przysiąc, że właśnie przekręciła oczami - Świetna atmosfera, czyli tak jak zawsze. A wy.. Jak się czujecie?

- Nie jest źle - bąknęła - Byłam z Brookiem na mieście, Chris z Lucasem do mnie wpadli przynosząc kilka toreb z ubrankami.

To nie było chyba w porządku, że poczułem lekką zazdrość, kiedy usłyszałem imię Brooklyna.

- Przynajmniej nie będziemy musieli za dużo kupować ich - zaśmiałem się, a dziewczyna za mną - Wybrałem imię w końcu.

- Oh, jakie? - zapytała zaskoczona, chyba się tego nie spodziewała.

- Kylie i Alex, co myślisz?

- Hm.. Podoba mi się - zgaduje, że właśnie się uśmiechnęła - Muszę kończyć, dziecko domaga się jedzenia.

- Jasne, dobranoc Summer - powiedziałem - Widzimy się w przyszłym tygodniu.

- Pa - odezwała się po raz ostatni, a ja nacisnąłem czerwoną słuchawkę.

*

Następnego dnia wstałem kilka minut po dziesiątej. Na zewnątrz było ponuro, chmury zasłaniały całe słońce, a na szybach było można dostrzec krople deszczu. Bogu dzięki, że dzisiaj mieliśmy dzień wolny, więc mogliśmy robić co chcemy. Cicho westchnąłem i opadłem z powrotem na poduszki. Jakoś nie chciało mi się wstawać, ale planowałem iść do galerii kupić parę rzeczy. Niechętnie zsunąłem się z łóżka i zeskoczyłem na ziemię. Słyszałem ciche rozmowy dobiegające z dołu, więc tam się udałem.

- Jak myślisz, ile to jeszcze potrwa? - powiedziała Marianne, a ja przystanąłem tak żeby mnie nie widzieli

- Miejmy nadzieję, że wszystko sobie przypomni zanim Summer urodzi - bąknął Charlie, a ja zmarszczyłem brwi - Naprawdę mi jej żal, bo ona go kocha z całego serca i nie może mu okazywać, bo on wierzy Collen, że jest z nią.

- Wszystko się ułoży

- Ale kiedy? - sarknął - Marianne, moja siostra jest w czwartym miesiącu ciąży z Leondre, który jej nie pamięta i uważa, że Collen Johnson to jego dziewczyna, a Summer uważa za przyjaciółkę, to jest popierdolone.

O co tu do kurwy chodzi.

***

coś powoli zaczyna się dziać. do 15 rozdziału postaram się dać perspektywę Devriesa, może gdzieś wcisnę Summer.

mam nadzieje, że jest oki.

miłego dnia/nocy

see ya x

jak po rozpoczęciu?  jak plan? jest tragedia czy za bardzo nie? u mnie nawet oki, codziennie od 8:20 do 14:35 soo nie jest źle

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro