Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

D Z I E S I Ę Ć [2]

Tydzień minął dosyć szybko i w niedzielny poranek mogłem wygrzewać swój tyłek w łóżku. Słyszałem szmery na dole, a Collen już dawno nie było koło mnie.

- DEVRIES DO KURWY - usłyszałem jej donośny krzyk - PO CO TYLE TOREB.

Przekręciłem oczami i wysunąłem się z spod kołdry stając na chłodnych panelach. Delikatnie się przeciągnąłem cicho mrucząc pod nosem i zszedłem na dół prosto do mojej dziewczyny.

- Po co te nerwy kochanie - powiedziałem całując jej czoło - Muszę zajechać do Charliego i Summer, bo tam je zostawię.

- Lenehan nie mógł ich od razu wziąść? - sarknęła, a ja westchnąłem przeciągle.

- Nie musisz być zazdrosna - mruknąłem błądząc dłońmi po jej bokach - Kochanie przecież wiesz, że tylko ty się liczysz.

Spojrzała się na mnie z spod byka, a ja wiedziałem, że jestem na przegranej pozycji.

- Collen, to jest moje dziecko.

- Na jakiego chuja robiłeś jej tego bachora?! - warknęłam odpychając mnie od siebie - I to jeszcze kiedy byliśmy w związku! Jesteś złamanym kutasem.

Jak się Johnson wkurzy to takie wyzwiska stają się normą.

- Oh i nie zapomnij - cmoknęła w moją stronę - Kanapa dzisiaj jest twoja.

Odwróciła się na pięcie i weszła na górę kołysząc prowokacko biodrami.

Kurwa?

*

- Naprawdę musisz tam do nich jechać? - bąknęła marudnym głosem, a ja wydałem z siebie ciche westchnienie - Leoo, możemy inaczej wykorzystać ten czas.

- W łóżku, pieprząc się? - uniosłem brwi, a ta mi przytaknęła - Nie mam ochoty, oops.

- Ale czy ty wiesz ile nie uprawialiśmy seksu?! - zapiszczała, a ja przekręciłem oczami - Od twojej przerwy, kiedy wróciłeś do domu!

- Collen czy nasz związek musi być oparty jedynie na seksie? - zapytałem ironicznie - Wróciłem wczoraj z trasy i naprawdę nie mam ochoty marnować dnia na pieprzenie się.

Ta jedynie prychnęła i z powrotem weszła na górę.

- A BĘDZIESZ CZEGOŚ CHCIAŁ KUTASIE - krzyknęła, a za nią rozszedł się trzask drzwi. Ona kiedyś je rozwali.

Wzruszyłem ramionami i zabierając kluczyki wyszedłem z mieszkania. Chwilę później się zawróciłem, bo zapomniałem toreb z rzeczami na malucha. Wsiadłem do auta, a kluczyki znalazły się w statyjce.

*

- Uh zabije cię - powiedziała wyjmując wszystkie ubrania, a nawet pluszaki z toreb jakie ze sobą przywiozłem.

- To też od fanek - dodałen śmiejąc się pod nosem.

- Gdzie ja to zmieszczę - jęknęła siadając na pufie - Musimy porozmawiać o tym pokoiku gdzie ma być.

- Wczoraj się zastanawiałem - zacząłem opierając brodę na złożonych dłoniach - Wyremontujmy pokoik u mnie jak i u ciebie. Z tego co czytałem, dzieci po urodzeniu muszą być blisko matki, a jak trochę podrośnie mogę zabierać je do siebie jeżeli oczywiście mi pozwolisz. 

- To nie tylko moje dziecko - zaśmiała się i rzuciła we mnie pluszakiem - Wydaje mi się, że ten brzuch jest za duży jak na jednego malucha.

- A mi tam się wydaje, że brzuch ciążowy wygląda inaczej u każdej kobiety - mój kącik ust lekko drgnął w lekkim uśmiechu - Jaaa chce żeby było już z naami.

- Ciekawe czy później będziesz taki chętny.

***

trochę dłuższy od pozostałych, mam nadzieję, że się podoba
see ya x

miłego dnia/nocy

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro