Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

D W A D Z I E Ś C I A - C Z T E R Y

Tygodnie powoli mijały i mijały, aż do lutego. Były walentynki, czyli znienawidzone przeze mnie "święto". Tego dnia wszystko jest takie sztuczne i takie ble. Pchnęłam ogromne machoniowe drzwi prowadzące do wnętrza szkoły. 

- Wy se kurwa jaja robicie - wymamrotałam widząc porozwieszane serduszka na oknach, a na ogromnej tablicy wisiał napis  "Miłość nie istnieje w sobie ale w nas" wszystkiego dobrego z okazji walentynek. 

- To samo powiedziałem jak tutaj wszedłem - burknął Chris, który pojawił się nagle koło mnie i pociągnął swojego chłopaka Luke'a. Byli już razem prawie trzy miesiące. 

- Hej Lucky - cicho się zaśmiał na moją ksywkę i otoczył mnie ramionami, kiedy podeszłam do niego, aby się przytulic. 

- Hej maluszku - zrobiłam oburzoną minę i odsunęłam się kawałek od siedemnastolatka. Luke był w moim wieku i z tego co wiem chodzi do przeciwnej klasy. - Ciesz się, że nie powiedziałem młoda. 

- Abyś wtedy załapał w ryj - zaśmiałam się i rozejrzałam się wokół - Widział ktoś mojego chłopaka? 

Chłopaki zaprzeczyli głową na co wzruszyłam ramionami i udaliśmy się pod moją klasę, gdzie miała się odbyc matematyka. Nie widziałam nigdzie Mel co było dziwne, rzadko kiedy jej nie było. 

- Oks, to jest podejrzane - wymruczałam i wyjęłam telefon. Weszłam w kontakty i odnalazłam numer do Leondre. Wcisnęłam wyślij wiadomośc i napisałam mu krótką wiadomośc z pytaniem, gdzie jest i czy ma zamiar w ogóle się pojawic w szkole. Odpowiedź przyszła po dwóch minutach. 

Od: Dupek

Zapomniałem ci wczoraj powiedziec kochanie, że jesteśmy dzisiaj z Charliem w studiu... Będziemy dopiero wieczorem i wynagrodzę ci to. Kocham i do zobaczenia później x 

Napisałam jeszcze do Mel, ale ta już nie raczyła mi odpisac. Jak miło och. 

- Panowie.. - zaczęłam spoglądając się na dwójkę nastolatków, którzy w tym momencie wymieniali się śliną. Widziałam jak Chris przewraca oczami i dosyc niechętnie odrywa się od swojego chłopaka - Chyba jesteście zmuszeni spędzic ze mną dzisiejszy dzień. 

*

Było grubo po dwudziestej, kiedy do mieszkania otworzyły się z głuchym hukiem, a za nich wleciała cała trójka, której nie widziałam cały boży dzień. Stanęłam na korytarzu i założyłam ręce na piersi patrząc jak starają się podnieśc z podłogi. Czy oni pili w tym studiu? Devries jako pierwszy się na mnie spojrzał i jakoś nagle spoważniał. Wstał powoli i podszedł do mnie kładąc swoją dłoń na moim biodrze. 

- Jesteś zła? - zapytał cicho, kiedy zaczął kreślic jakieś wzorki na moim policzku. 

- Wcale nie jestem zła - burknęłam - Tylko wściekła. 

- Summ.. - nie dokończył, bo zaczęłam mówic. 

- Okey wybaczam ci to, że zapomniałeś mi powiedziec, że jedziecie do studia. Piszesz mi, że wynagrodzisz mi to wieczorem, a co w zamian dostaje? Mojego pijanego chłopaka. 

- Dzień się jeszcze nie skończył.. Więc mogę? 

- Nah, teraz jest za późno. Idź do domu - pchnęłam go w kierunku drzwi, ale nie ruszył się o krok. 

- L-leo ś-śpi u n-nas - powiedział między napadami czkawki Charlie, na co prychnęłam. 

- Nawet nie myśl, że będziesz ze mną spał. Idziesz na kanapę. - burknęłam i odwróciłam się pięcie zostawiając zdezorientowanego chłopaka samego. Wdreptałam się na górę prosto do swojej sypialni. Zabrałam ubrania w których śpię i poszłam do łazienki. Zmyłam makijaż i wzięłam naprawdę szybki prysznic. Wsunęłam czarne dresowe spodenki i koszulkę mojego chłopaka, którą ostatnio mu podkradłam. Rozczesałam włosy i wróciłam do sypialni, gdzie zastałam rozwalonego Leondre na moim mięciutkim łóżeczku. 

- Mówiłam, że śpisz na kanapie - żachnęłam spychając go na podłogę, a w odpowiedzi dostałam jęknięcie. - O jejku jak mi przykro... A nie, jednak nie. Spadaj. 

- Wredna jesteś - mruknął rozmasowując bolące miejsce - Okres masz czy co? 

- Dlaczego każdy facet myśli, kiedy dziewczyna jest zła od razu musi miec okres. Możemy miec też złe dni - sarknęłam i pokazałam na drzwi - Wynocha.

Przykryłam się kołdrą i wpatrywałam się jak szatyn schyla się nade mną składając na moim czole ledwo odczuwalny pocałunek. 

- Śpij dobrze Summer - wyszeptał i mała smuga światła wpadła do mojego pokoju, kiedy otworzył drzwi, a później zniknęła, kiedy wyszedł. Opadłam na poduszki i zamknęłam oczy. To był naprawdę dziwny dzień. 

***

Z tymi rozdziałami codziennie ruszamy od przyszłego tygodnia, bo muszę najpierw je zapisac XD Co sądzicie o tym rozdziale? See ya x

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro