Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział dziesiąty

Rano dziewczyna obudziła się. Nie było, już Liama, ale na same wspomnienie z nocy, uśmiech sam cisnął jej się na twarz.

Mimo to, że spali przytuleni do siebie i od czasu do czasu chłopak całował dziewczynę, było idealnie.

David:  Spotkamy się?

Ja: Za godzinę ?

David:  Okej. W domu Maddie.

Maddie  te imię bolało dziewczynę. Od wyznania Maddi, nie rozmawiali ze sobą.  Ona była zbyt zajęta Liamem,  a rówieśniczka wstydziła  się.

Dla nastolatki jest  to nowe wyzwanie. Nigdy wcześniej nie miała z tym do czynienia. To było dla niej nowe. Nigdy nie miała koleżanki, która się w niej zakochała.

Jessice coraz mniej podobało się zachowanie jej narzeczonego. Ślub jest coraz bliżej , a oni nie potrafili się dogadać. Nie spędzają ze sobą czasu, tak jak wtedy. Prawie w ogóle że sobą nie rozmawiają, a o seksie mogła zapomnieć.

Może dlatego jest teraz w mieszkaniu swojego przyjaciela, w niecodziennej sytuacji. Była kobietą i miała swoje potrzeby.

Z Victorem siedzeła na kanapie.  Ona była do niego przytulona, pragnęła bliskiej osoby. Potrzebował seksu, którego Liam nie może jej dać.

To nic, nie znaczy- powtarzała sobie w myślach. Przecież jej ukochany nie ma dla niej czasu. Uważała, że nie robi nic złego.

Zaczęło się od zwykłego niewinnego pocałunku. Reszta sama się potoczyła.

W tym samym czasie młodsza siostra, świetnie bawiła się z przyjaciółmi. Mieli alkohol i mimo, że na początku brunetka nie chciała, to teraz piła już trzecie piwo.

W pewnym momencie zaczęło im się nudzić i, zagrali w butelkę. Właśnie wypadło na nastolatkę.

-Prawdę- powiedziała

-Masz kogoś? - zapytała Maddi

-Mam- odpowiedziała bez zastanowienia, a jej rówieśniczka wyraźnie  posmutniała i nie miała ochoty na dalszą zabawę.

-Muszę, już iść- powiedział brunetka

-Zostań jeszcze trochę- poprosił  David- Wypijmy jeszcze trochę!

Po wielokrotnych proźbach , w końcu się zgodziła. Po chwili zaczęła się zabawa, a raczej impreza. W domu Maddi z minuty na minutę zbierało się coraz, więcej ludzi.

Około dwunastej w nocy, nastolatka wróciła do domu piana. Co chwilę wywracała się i śmiała z własnej głupoty, zwracając na siebie uwagę Liama, który od wyjścia siedemnastolatki czekał na nią. Był sam, dlatego nudziło mu się. Jessika napisała mu wiadomość, że wypadło jej coś ważnego i będzie dopiero jutro rano. Ale kiedy zobaczył ją, był zły.

Ona jest jeszcze dzieckiem- przeszło mu przez myśl. Dlatego nie mógł zrozumieć kto sprzedał nieletnim alkohol.

-Jesteś piana- zauważył

-Ja? Nie! -zaprzeczyła, przez drinki, które wypiła, była odważniejsza-Liam?

-Co?

-Zaprowadźsz mnie do pokoju?

-Tak- chłopak wziął dziewczyne w stylu panny młodej, a ona natychmiast mu się odwdziczyła.

Złączyła, jego usta, ciągnąc za końcówki włosów. Ściągnęła mu podkoszulek i rzucił na łóżko. Usiadła na nim okrakiem, całując natarczywie. W tamtym momencie pragnęła go tak bardzo i nie mogła tego powstrzymać.

-Hope, jesteś piana- mróknął  kiedy chciała rozpiąć mu rozporek.

-A ty przystojna- zaśmiała się

-Nie kontrolujesz, tego co robisz. Działasz pod wpływem alkoholu.

-I co z tego! - oburzyła się

-Jutro nie będziesz pamiętała,  tego co pomiędzy nami zaszło- powiedział i uwolnił się z obieć brunetki.

-Nie chcesz mnie? - zapytała ściągając koszulkę. Została w staniku.

Była kuszonca. Piękna. Nie brakowało jej niczego. Gdyby była czeźwa napewno tak by się nie zachowała.  Hope, którą znał była nieśmiała, a ta tu jest bardziej odważniejsza.  Podobała mu się w takiej odsłonie. Gdyby nie była piana, napewno leżałby koło niej i robił rzeczy, które od poznania jej chciał zrobić. Niestety jest piana i musiał poczekać.

- Chcę, nawet nie wiesz jak bardzo, ale nie pianą.

ZOSTAW KOMENTARZ! TO BARDZO WAŻNE!!!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro