Rozdział czwarty
Rano dziewczyna zeszła na dół i niemal odrazu pożałowała swojej decyzji. Jej siostra i Liam znajdowali się w niekomfortowej sytuacji.
Jessika półnaga siedziała na blacie kuchennym, a jej narzeczony pomiędzy jej nogami. Całowali się. Kiedy nastolatka chciała wrócić do pokoju, zauważyli ją, a ona zrobiła się cała czerwona.
Nigdy nie była w tak krępującej sytuacji.
Liam odwrócił się od dziewczyny. Nie chciał patrzeć jej w oczy. Przecież wczoraj to oni byli w dość nie typowej sytuacji.
-Co chcesz? -zapytała wkurzona starsza siostra.
-Eee.... Bo moja koleżanka ma wolny tydzień i może mogłaby do mnie przyjechać? -zapytała
-Ta, niech przyjdzie-powiedzała, a dziewczyna miała wrażenie, że zgodziła się tylko, aby jej się pozbyć.
Wchodząc po schodach kilka łez poleciało, ale Hope nie wiedziała dlaczego. Przecież są narzeczonymi mają prawo do seksu, ale myśl o tym, że to robią, boli ją.
Liam stracił, już wszelką ochotę na cokolwiek z Jessiką. Chciał pobiec za Hope, lecz wiedział że nie może. Czuł się okropnie. Był z Jessiką, a pragnął być z jej siostrą.
Kilka minut później potym jak, jego narzeczona wyszła do pracy, zadzwonił dzwonek do drzwi. Był pewny, że to Jessika czegoś zapomniała, ale to nie była ona.
Był to wysoki chłopak. Bląd włosy i niebieskie oczy i czarno-biały motocykl nie wróży nic dobrego.
-Ty do kogo? -zapytał, był zimny dla tego chłopaka. Nawet nie starał być miłym, a to do niego w ogóle nie jest podobne. Zawsze się starał być uprzejmym, a przynajmniej udawał, a w tym przypadku miał ochotę udusić kolesia.
Potrzebował spotkania z przyjacielem. Musiał porozmawiać z kimś o tym co się z nim dzieję.
Gdy nie chciany gość chciał odpowiedź, przyszła dziewczyna.
-David? Cześć- przywitała się z przyjacielem.
Nadal była zła na Liama, więc z nim się nie pożegnała. Wyszła bez słowa. Nawet na niego nie spojrzała. Zrozumiała, że ten facet nie jest jej i nigdy nie będzie. On należy do jej siostry i wkrótce wezmą ślub.
Choć bardzo ją to boli , nie może skrzywdzić Jessiki, ani jego bo przecież on nic do niej nie czuje!
Gdyby tylko wiedzała, że on też ma wątpliwości co do swoich uczuć.
Wsiadła na czarno-biały motocykl, przyjaciela. Bała się, ale nie chciała się wycofać. Oboje mieli kaski na głowach, więc nic nie może się stać, a jednak boi się.
Jeżeli chcesz mieć przyjaciół, zaryzykuj- przeleciało jej przez myśl.
-Jedziemy? -zapytał chłopak
-Tak-powiedzała nie pewnie i obieła go w pasie, aby nie spaść. Zamkneła nieświadomie oczy.
Liam obserwował ich w oknie. Uderzył ręką o blat, na którym było rozbite szkoło. Było, ponieważ teraz jest w jego dłoń.
-Kurwa! -przeklnął i poszedł opatrzyć sobie ranę.
Minęły dwie godziny, a Liam siedział z Oscarem i piwem w ręku przed telewizorem. Jednak nic nie powiedział od przyjścia przyjaciela.
-Stary co jest?-zapytał w koncu Oscar.
-Nic-warknał
-To po chuj dzwoniłeś?!
Oscar doskonale wiedział, że coś nie gra. Lecz, żeby wydobyć coś z przyjaciela, musiał udawać, że to go ani trochę nie interesuje.
-Chyba wole siostre Jessiki-powiedzał w końcu-Hope
-Ale ty za pół roku bierzesz ślub z Jessiką. Musisz jej powiedzieć.
-Zwariowałeś! Przecież nie mogę.
-Przecież wiesz, dobrze , że Jessika przygotuje wszystko do ślubu. Kiedy chcesz jej to powiedzieć? Na ołtarzu?!
-Niewiem.
-A wiesz przynajmniej co czuje ta cała Hope? Ile ona w ogóle ma lat?
-17
-Przecież to jeszcze dziecko.
-I co ja mam zrobić?!
-Posłuchaj niewiem. Nie mogę ci powiedzieć co masz zrobić. To twoja decyzja. Jeżeli naprawdę czujesz coś do Hope, walcz o nią, a jeżeli to tylko zauroczenie to zostaw ją. Postaraj się nie zranić nikogo.
-Wiesz dobrze, że tak się nie da.
-Wiem...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro