Prolog
-Łapcie go!
Mały blondwłosy chłopczyk biegł ile miał siły w nogach. Słyszał krzyki swoich oprawców. Coraz częściej musiał uciekać.
-Przeklęty bachor! - Krzyknęła jakaś kobieta.
Nagle obok chłopca przeleciała kula ognia. Niestety ogień musnął ramię blondyna. Chłopiec syknął i złapał się za poparzone miejsce. Nagle poczuł ból w lewej nodze. Spojrzał by sprawdzić co się stało. Zamarł. Z łydki wystawał kunai. Po chwili poczuł jak ktoś go kopie. Naruto (gdyż tak nazywa się bohater) odleciał o kilka metrów. Podniósł się i spojrzał na tłum. Nagle poczuł ból w okolicach kości ogonowej.
-O-ogon? - Wyjąkała jakaś kobieta.
Naruto obrócił się plecami od przeciwników i biegiem ruszył w głąb lasu. Po dwóch godzinach ciągłego biegu zatrzymał się. Usiadł na kamieniu i zaczął gorzko płakać.
~Czemu ja?! Za co?! Czy coś zrobiłem, by zasłużyć na takie traktowanie?!~
-Co się stało, mały?
Naruto słysząc męski głos gwałtownie podniósł głowę. Zapłakanym wzrokiem zmierzył stojącego przed nim mężczyznę.
-K-kim jest-teś? - Spytał przerażony.
-Nazywam się Kurama. - Mężczyzna przerwał.
Zamknął oczy i po chwili jego postać zmieniła się. Czarne jak noc oczy zmieniły się na krwistoczerwone z pionową źrebicą. Włosy z białych zrobiły się rude. A za plecami obcego pojawiło się dziewięć długich i rudych ogonów.
-Ale mówią na mnie Kyuubi.
Naruto z zafascynowaniem patrzył na ogony za mężczyzną.
-Jesteś kitsune? - Zapytał blondyn.
-Owszem. - Odparł Kyuubi z uśmiechem. Nagle zauważył mały, puchaty, złoty ogon za dzieciakiem. - Z tego co widzę to ty również.
Naruto pokiwał głową i zaszlochał. Kurama widząc zapłakaną twarz chłopca podszedł do niego i przytulił do siebie mocno.
-Co się stało? - Spytał z troską.
-Dlaczego ludzie mnie nienawidzą? Co takiego zrobiłem? - Szlochał niebieskooki.
-Ludzie nienawidzą wszystkiego czego nierozumieją. Oni potrafią władać magią. My jesteśmy kitsune, ucieleśnienie magi. Przez to magowie zaczęli nas wyłapywać i zamykać w sobie.
Naruto słuchał zafascynowany.
-Proszę Panaaa... a czemu Pan ma dziewięć ogonów? Kiedyś widziałem jednego kitsune i miał dwa ogony. - Spytał chłopiec.
Rudy roześmiał się.
-Po pierwsze: nie "pan" , tylko Kurama. A wracając do twojego pytania. Liczba ogonów zależna jest od mocy danego ogoniastego. - Wyjaśnił Kyuubi.
-Ogoniastego? - Zdziwił się blondyn.
-Tak. Ogoniastego. U każdej istoty homoidalnej z ogonem.
Nagle Naruto ziewnął. To wszystko przytłoczyło go. Zbyt dużo wrażeń jak na jeden dzień. Jedyne o czym marzył to o wygodnym i cieplutkim łóżeczku.
-Widzę że chce ci się spać. - Odezwał się czerwonooki ze śmiechem.
-Tylko troszkę. - Powiedział czerwony na twarzy blondynek.
Kurama wstał i wziął chłopaka na ręce. Zamknął oczy.
-Ty lepiej też zamknij paczałki. - Polecił Kyuubi.
Niebieskooki wykonał polecenia i poczuł dziwne szarpnięcie w brzuchu. Gdy uchylił powieki znajdował się w swoim domu. Leżał na posłaniu a Kuramy nie było. Błyskawicznie odpłynął do krainy morfeusza.
***********
Konnichiwa!!!
Oto prolog mojego najnowszego opowiadania. Mam nadzieję że się Wam podoba.
Serdecznie zapraszam na mój profil oraz na drugi profil o nazwie Bociekdxd.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro