Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

[06] SasuHina - Ciemny jedwab i polne kwiaty

Włosy trzepoczące na wietrze niczym ciemny jedwab. Blask wiosennego słońca odbity w płatkach lilii.

Hinata Hyūga była piękną młodą kobietą i nigdy nie twierdził, że jest inaczej. Nigdy też nie przyznałby się do tego, że docenia jej urodę. Alabastrową skórę, piękne jasne oczy i kontrastujące z nimi ciemne włosy. Teraz stała naprzeciw niego z bukietem jasnych lilii w ręku i łzami w oczach. Patrzył na jej profil, gdy wzrok utkwiła w napisie wyrytym na nagrobnej płycie.

Uchiha Itachi — ukochany brat.

Sasuke długo walczył o pozwolenie na przetransportowanie ciała i pochowanie mordercy klanu w granicach wioski, dla której Itachi poświęcił więcej niż życie. Wygrał dzięki wsparciu przyjaciół; dobremu słowu Kakashiego, uporowi Naruto i miłości Sakury. Odwiedzał grób brata zawsze, gdy wracał do Konohy, niezależnie od tego jak wiele miał na głowie i jak mało czasu miał dla siebie.

Tego dnia w dłoni ściskał łodygę białej lilii. Wpatrywał się z niedowierzaniem w Hyūgę, której przecież nie powinno tu być. Patrzył jak kobieta wyciąga jeden kwiat z bukietu i kładzie go na płycie. Uśmiechnęła się pomimo łez spływających po policzkach. Dlaczego płakała nad grobem jego brata?

— Dlaczego płaczesz? — zapytał, ściskając mocniej trzymany w dłoni kwiat. Nie widział, by ktokolwiek uronił łzę nad grobem Itachiego.

Hinata wzdrygnęła się na dźwięk jego głosu. Była przekonana, że jest sama. Za każdym razem, gdy tu zachodziła była sama. Odwróciła się w jego stronę i ukłoniła nerwowo. Był przyjacielem mężczyzny, którego darzyła miłością. Był miłością kobiety, którą darzyła przyjaźnią. Mimo to, Hinata praktycznie nie znała Sasuke. Był dla niej duchem, który przewijał się przez jej życie. Szeptem, którego nie była w stanie dosłyszeć, nieważne jak bardzo się starała.

— Sasuke-kun...

Brunet zmarszczył brwi. Jak zawsze uciekała wzrokiem. Irytująco nieśmiała, niepewna siebie, przerażona światem.

— Pytałem dlaczego płaczesz nad grobem osoby, której nie znałaś?

Przełknęła ślinę.

— Epitafium. — Ruchem dłoni wskazała napis wyryty w płycie — Neji ma takie samo.

Cisza rozświetlona jej uśmiechem.

Sasuke westchnął, kładąc lilię na grobie. Z jego języka stoczyły się słowa, których nigdy nie planował wypowiadać. Otumaniony zapachem kwiatów i jasnym uśmiechem kobiety przestał kontrolować swoje struny głosowe.

— Za późno zrozumiałem mojego brata.


~*~

Wiatr głaskał długie źdźbła trawy, niosąc ze sobą zapach azalii. Ciszę szarpał dziecięcy śmiech.

Boruto potykał się o swoje nogi, goniąc za żółto-czarnym motylem. Pląsał wokół Hinaty z radosnym popiskiwaniem na ustach. Kobieta siedziała na trawie, chowając twarz pod słomkowym kapeluszem. Jej palce sprawnie wyplatały wianek z kolorowych polnych kwiatów. Sarada siedziała obok oniemiała z zachwytu.

Sasuke zatrzymał się w półkroku. Nie potrafił się zdecydować czy ruszyć do przodu, czy też pozostać w zawieszeniu i patrzeć. Nie przestawać patrzeć. Stał więc pośród zielonej trawy i z rzadka rozsianych kwiatów, chłonąc piękno roztaczające się przed nim. Dawno temu pogodził się z tym, że Hinata Uzumaki była dla niego tym, czym pierwszy słoneczny dzień dla człowieka zmęczonego długą zimą.

Hinata delikatnie uniosła kapelusz, dostrzegając czarną plamę na tle jasnego nieba. Sasuke Uchiha zbliżał się do nich wolnym krokiem. Założyła wianek na głowę Sarady, która pisnęła z radości.

— Sarada, twój tata przyszedł — powiedziała cicho, palcem wskazując kierunek.

— Papa!

Dziewczynka pobiegła do ojca, upadając na tyłek tuż pod jego stopami. Hinata patrzyła na lekki uśmiech na bladej twarzy mężczyzny; patrzyła jak podnosi córkę i podchodzi do niej. Wyglądał jak smukła pantera polująca wśród stepów.

— Sasuke-kun, co tu robisz?

Boruto rzucił się na plecy matki, domagając się swojego własnego wianka.

— Przyszedłem pożegnać się z Saradą, wracam na misję.

Kobieta posłała mu smutny uśmiech, znad garści kwiatów, które wybierała do kolejnego wianka. Mógłby przysiąc, że miała na ustach truskawkowy błyszczyk.

— Sakura musi być niepocieszona.

Skinął głową, po czym odstawił Saradę na trawę. Krzyknęła płaczliwie, chcąc pokazać ojcu swoje niezadowolenie. Sasuke spojrzał na smukłe dłonie Hinaty.

— Zrób jeszcze jeden... dla Sakury.

— Dobrze.

Szeroki uśmiech na jej twarzy konkurował ze słońcem. Nie mógł przyglądać mu się zbyt długo, by nie spłonąć. Szepnął kilka słów do ucha córki, po czym odwrócił się i odszedł.

Hinata odetchnęła głęboko. Jej dłonie drżały niemal niezauważalnie.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro