21
Wyszedłem na dwór. Zauważyłem dziewczynę , która ma pokój naprzeciwko mnie. Czarnowłosa siedzała sama na ławce.
Miała krótką koszulkę i z łatwością mogę zobaczyć jej poniszczone ciało. Byłem pewny, że ćpa. Jej rany były po wkuciu strzykawki. Widać, że brała od bardzo dawna.
-Hej-przywitałem się-Mogę usiądź koło Ciebie? -zapytałem
-Skoro musisz- odparła i przeżuciła włosy do tyłu.
-Jestem Santiago...
-Pamiętam, jak masz na imię.
-Nie jesteś duszą towarzyską, co?
-Santiago źle się czuję , okej?
-Okej...
Laura coś nie za bardzo lubi rozmawiać z Santiago.
Zostawcie coś po sobie! xx
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro