Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Telefoniczny podstęp

Czuję jak przez moje ciało przepływają prądy elektryczne, a furia ogarnia mój układ nerwowy. Logan spogląda na mnie z szokiem wymalowanym na twarzy, a Michael wygląda tak, jakby zjadł coś obrzydliwego. Co tu jest grane do cholery!? Powinnam zachować spokój, ale nie potrafię. Przede mną stoi człowiek, który jest odpowiedzialny za śmierć wspaniałych ludzi, a on sam wygląda jak okaz zdrowia. Pieprzony sukinsyn.

- Eliana. – wypowiada Logan i wstaje z kanapy, poprawiając przy tym swoją marynarkę. Wygląda na zdezorientowanego, jakby moja obecność w gabinecie adwokata była niespodziewana. W gruncie rzeczy nikt się jej nie spodziewał, prócz mnie... W mojej głowie rodzą pytania, na które chciałabym poznać odpowiedź, a mianowicie:

Czy Michael i Logan się znają? A może to zwyczajny zbieg okoliczności?

Po co Loganowi adwokat? Stanie przed sądem wojskowym?

Czy mogę go zamordować na oczach pieprzonego adwokata? Do diabła! Chcę to zrobić!

- Logan. – burczę. – Co tu robisz?

Powinieneś zginąć tak samo jak moi ludzie, fałszywy sukinsynie.

- O to samo mógłbym zapytać ciebie. – unosi brew, a wtedy jego wzrok podąża na osobę, stojącą za mną. – Hudson. – wypowiada oschle. – Przyjechałeś odwiedzić swoją zabaweczkę? – zazdrość w jego głosie jest namacalna. Michael obserwuje Logana z zaciśniętą szczęką, więc nawet on wyczuł, że jego klient darzy mnie szczególnymi uczuciami. Platoniczne uczucia są niebezpieczne, co Logan zdołał już udowodnić.

- Kogo do kurwy nędzy? – warczy Hudson.

- Odkąd Eliana pojawiła się w naszej bazie wojskowej... - wypowiada ze złością, ale unoszę dłoń do góry, aby dać mu znać, że ma zamilknąć. Nie zamierzam ponownie wałkować tego samego tematu. Logan nienawidzi Hudsona za to, że między nami wywiązał się kilkuletni romans, a którego nie zamierzam nikomu się tłumaczyć. Każdy człowiek ma swoje potrzeby, a chęć osiągnięcia spełnienia jest równie silna i uciążliwa, co moja obecna chęć zamordowania mojego „przyjaciela". Seks z Hudsonem był jedynie seksem, podczas którego nie towarzyszyły nam inne uczucia, prócz pożądania. Być może właśnie dlatego było nam razem tak dobrze.

- Dość! – wtrącam, zanim między nimi dojdzie do rękoczynów. – Moi ludzie nie żyją. – wypowiadam dobitnie. – Jak do tego doszło?

- To byli moi ludzie. – odpowiada z wyższością. – Trafiliśmy na pole minowe i nie mieliśmy szans.

- Ta? -prycham. – W takim razie, co tu robisz? Dlaczego wciąż żyjesz i masz się dobrze?

- Czuwa nade mną anioł stróż. – kwituje nonszalancko, po czym uśmiecha się cynicznie, jakby doskonale wiedział, że nie mam dowodów na to, iż to on jest winien śmierci kilkunastu osób. Bezduszny kutas!

- I dlatego szukasz pomocy prawnej u adwokata? – pytam sceptycznie. Błagam, powiedz że staniesz przed sądem wojskowym i szukasz bezlitosnego adwokata.

- Rozwodzę się. – Kurwa mać!

- W końcu twoja żona przejrzała na oczy? – pyta Hudson z ironią wyczuwalną w głosie.

- To nie jest twoja sprawa.

- Prawdopodobnie nie, ale jestem jak kobieta. Interesują mnie takie rodzinne dramaty, choć twoje życie to jedna wielka katastrofa.

- Skąd możesz o tym wiedzieć, palancie!?

- Panowie! Nie chcę wam przerywać tej wymiany zdań, ale znajdujemy się w gabinecie Michaela Rivery, który nie musi znać szczegółów z naszego życia.

- Z chęcią poznam swoją puszczalską, prawie dziewczynę. – dopowiada Michael ze złośliwością, na co jedynie unoszę brew.

- Słucham!? – oburza się Logan. – Znacie się?

- Tak. – odpowiadam zgodnie z prawdą. – Niestety.

- Wybroniłem twoją siostrę, a ty masz czelność dopowiadać słowo: „niestety" do określenia naszej burzliwej znajomości?

- W sprawie Arii pomogły zeznania O'Sullivana, więc nie przypisuj sobie wszystkich zasług.

- Och, zapomniałem, że O'Sullivan to twój kochaś. – prycha. – Wypisywał do ciebie całą noc. – sięga po moją komórkę, która leżała na jego biurku. Otwieram szerzej oczy na myśl, że Michael naruszył moją prywatność i grzebał mi w telefonie. – Chcesz sprawdzić? – prycha.

- Oddaj mi moje rzeczy.

- Dlaczego on ma twoje rzeczy? – pyta Logan. – Co tu się dzieje?

- To nie twoja sprawa. – odpowiada mu Hudson.

- Twoja również nie! – oburza się Logan.

- Dlatego się nie wtrącam.

- Sypiasz z każdym fagasem, którego poznasz? – Michael niemal dławi się własnym jadem. Mam ochotę splunąć mu w twarz, ale to dałoby mu chorą satysfakcję.

- Nie. – uśmiecham się słodko. – Z tobą nie spałam.

- Zawsze możemy to zmienić.

- Prędzej moja wagina spłonie. – kwituję. – Zwrócisz mi mój telefon?

- Tylko jeśli będziesz dla mnie miła. – wypowiada, a Hudson za mną parska śmiechem, jakby doskonale wiedział, że bywam zimną suką, dla której nie liczą się sentymenty, a bycie miłą, dla kogoś kto mnie nie szanuje nie wchodzi w grę.

- Stary, słuchaj. – wtrąca Hudson. – Właśnie przywłaszczyłeś sobie prywatność Eliany, a to złamanie prawa. Nie uczyli cię tego na studiach prawniczych? Tak bardzo byłeś zajęty obserwowaniem martwych dziwek w rynsztokach? – zakrywam usta dłonią, aby ukryć parsknięcie. Czy już mówiłam, dlaczego lubię Hudsona? Jest genialny!

- Słucham!? – oburza się Michael, a jego mordercze spojrzenie spoczywa na mnie. – Źle zinterpretowałaś sztukę, którą się z tobą podzieliłem.

- Nie można, źle zinterpretować obrazów martwych kobiet o nazwie: „martwa ździra" albo „cztery szmaty". Autor obrazów nienawidzi kobiet i uwielbia ich martwy wizerunek. Jesteś dokładnie taki sam, ponieważ fascynowała cię sztuka Clementa Dankwortha. Nie mam nic więcej do dodania. Chcę jedynie odzyskać mój telefon i zapomnieć o twoim istnieniu. – następnie przenoszę spojrzenie na Logana. – O twoim również.

- Przyjaźnimy się. – sugeruje Logan.

- Od dawna nim nie jesteś. – wypowiadam spokojnie. – Od momentu, w którym twój narcyzm i egoizm brały górę nad prawdziwym osądem straciłeś naszą przyjaźń.

- Jesteś okrutna!

- Tak jest lepiej. – silę się na uśmiech. – Michael, moja torebka...- wyciągam dłoń po swoje rzeczy, a ciemnowłosy mozolnie oddaje mi moje rzeczy.

- To nie jest koniec naszej znajomości. – wypowiada niemal z groźbą. – Za bardzo mi się podobasz, abym zostawił cię w spokoju.

- W takim razie wystąpię o zakaz zbliżana się. – zabieram swoją torebkę i szybko sprawdzam jej zawartość. Portfel, klucze do samochodu, guma do życia, szczotka do włosów, spinka do włosów, perfumy i małe czarne kółeczko. No jasne... Ignoruję swoje znalezisko, a następnie odwracam się, aby wyjść z tego przeklętego biura. Pragnę zaczerpnąć świeżego powietrza, aby oczyścić swoje ciało z negatywnej energii. Najgorsze spotkanie w moim życiu dobiegło końca i mam nadzieję, że ta konfrontacja jest ostatnią.

Słyszę za sobą kroki Hudsona, co dodaje mi otuchy. Jednocześnie jestem wdzięczna, że nic nie mówi, ponieważ jestem zbyt wściekła, aby odpowiadać bez tych emocji. Nie chcę kierować swojej złości na kogoś, kto na to nie zasługuje.

Gdy tylko wychodzimy na zewnątrz, podchodzę do śmietnika, aby wyrzucić nadajnik GPS. Tak, Michael pozostawił w mojej torebce pieprzony lokalizator! Kiedy tylko upewniam się, że moja torebka jest czysta od wszelkich szpiegowskich gadżetów, wsiadam do samochodu Hudsona w milczeniu.

- Co za dzień. – kwituje z rozbawieniem. – Masz ochotę na lunch?

- Tak, ale weźmy ze sobą Arię.

- Potrzebujesz przyzwoitki? – naigrywa się.

- Nie. – unoszę brew. – Ale mam ochotę na burgera z podwójnymi frytkami i wiem, że Aria mi tego nie wybaczy jeśli zjem porcję bez niej.

- W takim razie, kierunek dom. – mężczyzna włącza się do ruchu, po czym uruchamia radio. Wraz ze spokojnym głosem redaktora radiowego, zerkam na ekran swojej komórki. Ja pieprzę! Zaraz po odblokowaniu wyświetlacza dostrzegam wiadomości wymienione z Coltonem. Moje serce przyśpiesza swój bieg, a brzuch buntuje się ze stresu. Michael odpisywał O'Sullivanowi na jego wiadomości.

Colton: Moja głowa ma się świetnie! Miło, że pytasz :P

Eliana: Nie pytałam :D

Colton: No właśnie! Może naprawisz swój błąd?

Eliana: Nie

Colton: Dlaczego?

Eliana: Zaatakowałeś Michaela. To o niego się martwię :)

Colton: Mówiłem, że grzybki halucynogenne powodują halucynacje?

Eliana: Co?

Colton: Mam odświeżyć ci pamięć?

Eliana: Nie trzeba :) Wszystko doskonale pamiętam. Byłeś agresywny. Michael musiał się bronić.

Colton: Podobno to ja uderzyłem głową w kamień...

Eliana: Właśnie dlatego przeinaczasz fakty!

Colton: Jasne, a korniki wcale nie wpierdzielają mi chaty!

Eliana: Co?

Colton: Mam pewne podejrzenie :)

Eliana: Jakie?

Colton: Gdzie spotkaliśmy się po raz pierwszy?

Eliana: Jakie to ma teraz znaczenie?

Colton: Odpowiedź, proszę.

Eliana: Odmawiam!

Colton: Nie pamiętasz? :P

Eliana: Na Sali sądowej, dupku!

Colton: Cześć, Michael. Jak się trzymasz? Dlaczego masz telefon mojej kwaczuszki?

Eliana: Nie jestem żadną kwaczuszką!

Colton: Kwa, kwa...

Michael nic już nie odpisał, a ja czuję ulgę. Colton w miarę szybko zorientował się, że Michael podszywał się pode mnie, dzięki czemu nie muszę składać skomplikowanych wyjaśnień. Jednakże kiedy chcę zablokować telefon przychodzi nowa wiadomość. Tym razem moje serce wyskoczyło z piersi.

Colton: Wiesz co, palancie? Usuniesz tą wiadomość zanim Eliana ją przeczyta, ale chcę abyś wiedział, że ta kobieta obudziła we mnie uczucia, które były uśpione. Zrobię wszystko, aby ją zdobyć i ty mi w tym nie przeszkodzisz...

Ja pierdolę! Jak się oddycha? 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro