Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

"Adwokat"

Obecnie.

Biuro Michaela Rivera.

Wgapiam się gniewnie w obraz, wiszący na ścianie. Ciężko mi określić, co przedstawia, ponieważ nowoczesna moda w zasadzie nie ukazuje niczego konkretnego. Jeśli posiada się nazwisko, można namalować maciupeńką kropkę na płótnie i sprzedać pracę za krocie. Co prawda malarz wciska kit, że obraz ten przedstawia żal jaki dusi w swoim sercu po utracie swojego ukochanego chomika, który przedwcześnie zdechł, wciągnięty przez rurę od odkurzacza. Ten świat powariował, dlatego żałuję że się w ogóle urodziłam. W dodatku w więziennej izbie z kratami w oknach.

- Od wczoraj milczysz. - stwierdza Aria, siedząca obok mnie. Zerka na mnie z ukosa, próbując zapewne odczytać coś z mojej twarzy.

- Nie mam za wiele do powiedzenia. - stwierdzam.

- Widziałaś się z O'Sullivanem! - oburza się. - Nie wierzę ci, że nie wywarł na tobie żadnego wrażenia.

Ha ha ha!

Wywarł na mnie wrażenie. Duże. A raczej dużego dupka, który do tej pory zapewne liże rany z mojego powodu. W końcu odmówiłam jaśnie przystojnemu palantowi kilku seksualnych numerków, a to mogło trochę uszkodzić jego ego.

- Nie ma o czym gadać. - zbywam ją, lecz rudowłosa jest uparta. Wiem, że nie odniesie to żadnego skutku. Będzie drążyć temat, dopóki się nie złamię.

- Przystojny jest. - stwierdza z dziwnym uśmieszkiem.

- Co z tego? - unoszę brew i zerkam na jej zadowoloną twarzyczkę.

- Ha! - parska śmiechem. - Czyli przyznajesz, że wpadł ci w oko?

- Aria, na litość boską! - fukam. - Ten człowiek to palant. Co prawda w ładnym opakowaniu. Ale to wciąż palant, który nie ma za grosz wyczucia. Zaproponował mi układ opierający się na seksie w zamian za twój los.

Pomimo tego, jak bardzo boli mnie ta propozycja, żałuję że jej nie przyjęłam. W końcu zarzekałam się, że oddam duszę diabłu, aby uratować siostrę, a po prawdzie Colton O'Sullivan niewiele się różni od pana piekieł. Lecz gdy przyszło co do czego, oburzyłam się i odmówiłam.

Dlatego teraz siedzimy w holu biurowca, czekając aż przyjmie nas Michael Rivera - jeden z lepszych adwokatów w Salt Lake City. Podobno nie ma lepszego, więc pewnie dlatego tak drogo się ceni, aczkolwiek pieniądze nie grają tutaj roli. Nawet jeśli zostanę zmuszona by zadłużyć się w banku na kilka lat, zrobię to.

Mhm...Teraz tak mówisz, a potem będziesz uciekać, tak jak było w przypadku palanta ze sklepu jubilerskiego.

Cholera! Sumienie zaczyna mnie doganiać, a to najgorszy doradca, jaki stworzył wszechświat. Nie ma nic gorszego od galopujących myśli o tym, co zrobiło się źle.

- Mam nadzieję, że się nie zgodziłaś! - panikuje Aria, wgapiając się we mnie z lękiem.

- To prawda. - wzdycham. - Nie zgodziłam się.

A teraz gryzie mnie sumienie do diaska! Przecież to żadna filozofia, pójść z kimś kilkakrotnie do łóżka w zamian z pewne korzyści, aczkolwiek znam siebie i wiem, że w ten sposób czułabym, że się sprzedaję.

Powinnam była to zrobić, ponieważ Aria byłaby wolna. Teraz w oczach mojego sumienia jestem egoistką.

- Ulżyło mi. Naprawdę!O'Sullivan to dupek, więc to było do przewidzenia że będzie chciał cię wykorzystać. Zwłaszcza, że jesteś ładna, a ten typ gustuje w takich jak ty.

- A skąd ty to możesz wiedzieć?

- Internet to dobre źródło informacji, kochaniutka. - kręcę z rozbawieniem głową, ponieważ wizja mnie w objęciach O'Sullivana jest surrealistyczna, a nawet abstrakcyjna.

- Dzień dobry - naszą rozmowę przerywa mężczyzna przyodziany w dopasowany garnitur, który idealnie podkreśla jego atletyczną budowę ciała. Czarne włosy zaczesane do tyłu wraz z ubiorem prezentują się profesjonalnie.

Och, czyli to zapewne jest nasz adwokat.

Nie znam konkretnej przyczyny, ale w moich ustach zabrakło śliny. Głupie ślinianki!

- Dzień dobry. - wstaję z krzesła w tym samym momencie co siostra, po czym wyciągam rękę w stronę Michaela Rivera. - Jestem Eliana...

- Spencer - dopowiada za mnie z uśmiechem. - A to zapewne osoba, która pilnie potrzebuje mojej pomocy - wskazuje na Arię, która speszona wgapia się w swoje trampki.

- Zgadza się. - odpowiadam, zabierając swoją dłoń z uścisku adwokata.- Trochę nabroiła.

- Nie mów o mnie jak o dziecku. - mamrocze pod nosem rudowłosa.

- Cóż, zapraszam do środka - wskazuje na swoje biuro. - Zobaczę, co mogę dla was zrobić. - przepuszcza nas w drzwiach. Zajmujemy wolne krzesła przed masywnym biurkiem, a gdy tylko ciemnowłosy sadowi swój tyłek w swoim fotelu rozpoczyna rozmowę. - Przez telefon mówiła pani - zwraca się bezpośrednio do mnie. - że Aria wraz z koleżanką okradły Coltona O'Sullivana. - przytakuję. - Przyznam szczerze, że to było odważne. - uśmiecha się, ukazując jeden dołeczek w prawym policzku. - Lecz wygrać sprawę z tym człowiekiem może okazać się problematyczne.

- Czyli pójdę do więzienia? - pyta z przerażeniem Aria, co mnie zdumiewa. Jeszcze wczoraj zarzekała się, że ma gdzieś to, że pójdzie siedzieć. Dziś jednak ukazuje, że się boi, co jest jak najbardziej zrozumiałe. Nikt o zdrowych zmysłach nie chce trafić do malutkiej celi z widokiem na spacerniak.

- Nie. - wypowiada pewnie Rivera. - A wiesz dlaczego?

- Nie?

- Bo to ja będę cię bronił.

Ho ho! Eliana, ten gość jest pewniejszy siebie niż ty! Przynajmniej już wiesz, że warto za jego usługi wziąć kredyt.

- Czyli możemy czuć się pewnie? - pytam spokojnie, żywiąc nadzieję że ten człowiek jest naszym wybawieniem.

-Tak. - kieruje swoje spojrzenie prosto na mnie. Odnoszę wrażenie, że zapomniał, iż w tym pomieszczeniu jest jeszcze moja siostra, która trzęsie się ze strachu przed tym, co nastąpi. A ciężko przewidzieć jak potoczą się sprawy, jeśli Colton O'Sullivan jest trudnym przeciwnikiem. - Z tego co już dowiedziałem się od ciebie - odchrząka. - Od pani...

- Wolę gdy ktoś zwraca się do mnie na „ty".

- Czyli dowiedziałem się od ciebie, że Aria była tylko osobą towarzyszącą. To Isabelle Hernandez zbiła szybę, zabrała biżuterię i z nią uciekła. Twoja siostra natomiast dała się złapać, więc po prawdzie odpowie za współudział. Ale nie odniosła z tego tytułu żadnych korzyści. Co więcej widać, że żałuje. - zerka na moment na Arię, lecz prędko ponownie skupia swoją uwagę na mnie. - Ale co nią kierowało? Miała jakiś motyw?

- Chciała abym wróciła.

- Skąd?

- Jestem żołnierzem, służącym w siłach specjalnych. Półtora roku spędziłam w Iraku na froncie. W tym okresie nie wróciłam ani razu do domu, więc Aria postanowiła mnie ściągnąć na siłę. - Michael Rivera wygląda jakby ta informacja przygniotła go jak słoń mrówkę. Skacze wzrokiem to na mnie to na Arię przez kilka chwil, milcząc. - W porządku? - pytam z lekkim rozbawieniem.

- Tak! Tak! Jak najbardziej.- otrząsa się. - Motyw Arii jest mocny. Patrząc na to, iż ty jesteś osobą, poświęcającą się dla kraju, sąd może wziąć to pod uwagę. Ba! Jestem przekonany, że ta informacja nam pomoże i twoja siostra nie trafi do więzienia.

- Liczę na to. - wyznaję.

- Wygramy to! - łapie ze mną kontakt wzrokowy, uśmiechając się pokrzepiająco. - O'Sullivan może nas pocałować w sam środek tyłka. - prycha, lecz prędko poważnieje. - Gdyby Aria została wezwana na przesłuchanie, poinformujcie mnie o tym od razu. Bez adwokata nie zeznawaj - kieruje swoje słowa do Arii. - Zrozumiano?

- Jak najbardziej.

- Rozeznam się na własną rękę w tej sprawie, by nic mnie nie zaskoczyło na sali rozpraw. Gwarantuję, że ze mną będziecie pić zwycięskiego szampana.

___
Hej misie 😍
Kto jest team Michael ?
Buziole 😍

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro