9
Pov Nicole
Po naszej rozmowie zagoniłam Nialla do łóżka, bo mimo, że poczuł się trochę lepiej to nadal nie był całkowicie zdrowy. A ja nie chcę by potem rozchorował się jeszcze bardziej.
- Skoro już sobie wszystko wyjaśniliśmy to mogłabyś się ze mną położyć kochanie. Wolę jak jesteś blisko mnie - postanowiam spełnić jego prośbę i kładę się na łóżku po czym mocno mnie do siebie przyciska. Jednak to jest dość przyjemne.
- Boli cię jeszcze gardło? - pytam.
- Niestety tak. A poza tym chyba będę miał katar gorzej to już być nie mogło - niby dorosły mężczyzna, a czasem zachowuję się jak dziecko.
- To co ty myślałeś, że w jeden dzień ci przejdzie? Najmniej kilka dni musisz sobie tak poleżeć.
- Jest ty będziesz ze mną to mogę nawet i rok.
***
- Powiedz mi szczerze co czułaś jak Louis ci powiedział, że musisz się do mnie przeprowadzić? - pyta mnie jak siedzę na jego kolanach.
Teraz nawet posiada błysk w oczach i nie bije z nich chłód tak jak wczesniej. Częściej się też uśmiechał.
- Bardzo się bałam. Prawie nie dopuszczał do mnie chłopaków i tak nagle mi oświadczył, że mam się do ciebie przeprowadzić na stałe. Nie wiedziałam co mam myśleć.
- Kilka razy chciałem do ciebie zagadać, ale bałem się, że cię tym przestraszę. Nie mam najlepszej opinii - oboje roześmialiśmy się na jego słowa. Nareszcie czuję, że mogę przy nim wszystko swobodnie mówić. A to był wielki postęp.
- No akurat to jest prawdą. Bardzo się ciebie bałam - mocniej mnie w siebie wtula.
- Mam nadzieje, że już tak nie jest. Możesz mi teraz wszystko mówić, a ja już nigdy nie zrobię niczego czegoś byś nie chciała kochanie - zaczyna całować moją szyję, a potem ją ssie i przygryza na koniec tam dmucha. Zachciało mu się mi zrobić malinkę.
- Niall nawet nie masz pojęcia jak trzeba się namęczyć by zakryć takie coś - wskazuję na moją szyję - pod makijażem - mówię z prestensją.
- Nie. Nie zakrywaj tego. To jest znak, że należysz tylko do mnie.
- I tak wszyscy tu to wiedzą. Boją się na mnie spojrzeć.
- Bardzo dobrze. Nie przeżyłbym gdyby ktoś mi ciebie odebrał kotku - najpierw całuję moją szczękę, a potem przenosi swoje usta na moje.
***
Wieczorem jak zwykle idę do stajni odwiedzić mojego konia. Bardzo lubię te zwierzęta. Cieszy mnie to, że Niall je wszystkie kupił. Przez to, że teraz jest zima to nie mogę sobie pojeździć. Muszę z tym poczekać jeszcze kilka miesięcy.
Głaszczę jeszcze mojego konia po nosie i ruszam w stronę drzwi. Po chwili ktoś mnie łapie w tali i przyciąga do siebie, potem czuję coś na moim nosie i ustach.
- Nie bój się. Nic ci nie zrobię - znam ten głos, ale po chwili zaczynam być senna i zanim go rozpoznaje to już tylko była ciemność
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro