Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

14

Pov Nicole

- Porozmawiałam z nim i przekonałam go by mnie tu odwiózł. Musisz mi w to uwierzyć - ze strachu się trzęse. I kompletnie nic nie potrafię wyczytać z jego miny. Jego oczy nie są już tego pięknego koloru morskiego tylko przybrały barwę węgla. A tak przecież się dzieje zawsze gdy jest wściekły. Nic dobrego to nie wróży.

- To czemu czuję od ciebie męskie perfumy, naprawdę sądzisz, że jestem taki naiwny żeby uwierzyć w te twoje bajeczki. Nawet nie postarałaś się wymyśleć dobrej wymówki - jasna cholera dlaczego on musi używać tak mocnego zapachu. Teraz Niall nie uwierzy w żadne moje słowo.

Jestem na straconej pozycji.

- On po prostu na koniec mnie przytulił i stąd ten zapach - tłumaczę dalej mając iskierkę nadziei, że uda mi się coś wskórać. - Jak chcesz to mogę ci przysiąc na głowę Louisa - doskonale wie, że nigdy bym nie zaryzykowała życiem mojej brata. Może to w jakiś sposób pomoże, bo w innym wypadku już powinnam zacząć się żegnać z życiem.

- Okej. Wierzę ci chociaż to przeczy wszelkimi rozsądkowi - mówi, przyciąga mnie do siebie, a następnie obejmuje. Czyli jestem uratowana. Nadal jest mi słabo i kręci mi się w głowie. Czuję się jakbym miała za chwilę stracić przytomność, to chyba wszystko przez te emocje. - No może trochę zbyt ostro zareagował, ale to przez to iż przez ten cały czas co cię nie było umierałem z niepokoju. Wybacz mi kochanie.

Już chcę mu coś odpowiedzieć, ale moje kończyny robią się wiotkie, a przez oczami pojawia się ciemność.

Pov Niall

Nie pozwalam Nicole upaść. Biorę ją na ręce i znoszę do naszej sypialni po chwili widzę na swoje dłoni krew. I od razu spostrzegam, że źródłem tego jest tył głowy Nikki. To stamtąd ona leciała. Zbyt mocno ją popchnąłem na tą ścianę. Jak mogłem być aż tak nieuważny. Przecież ja mogłem ją nawet zabić.

Kurwa  teraz może przez to mieć wstrząśnienie mózgu. Cholerny Harry jak ja żałuję, że nie udało mi się go zabić. On zawsze musi wszystko zepsuć. Jak tylko coś złego mnie spotyka to od razu powinienem być pewien, że to jego sprawa.

Kładę ją delikatnie na kanapie. Wiem, że powinienem teraz pobiec do łazienki po jakiś bandaż, ale na szczęście krwawienie nie jest tak obfite bym musiał ją teraz zostawiać.

Po chwili Nikki zaczyna się budzić. Chcę wstać, ale ja jej na to nie pozwalam. Mogłaby sobie zrobić jeszcze większą krzywdę.

- Leż kochanie. Teraz się tobą zaopiekuję. A i bardzo cię za wszystko przepraszam. Musisz mi to wybaczyć, bo wiesz, że zrobiłem to pod wpływem gniewu - ona nie może postąpić inaczej.

Liczę na waszą opinie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro