Kacper Blonsky przechadzał się po swojej pięknej rezydencji gdzieś na Karaibach. On to miał, a ten głupek Stuu nie. Największy polski crusher się śmiał z niego, ale rzadko, aby nie tracić na Stuarta swoich nerwów.

Wszedł do swojego jacuzzi (lub wanny z hydromasażem, jak twierdzi Electronics Arts) i zawołał lokaja, aby przyniósł mu drinka (tym razem to nie Kustosz). Kacper chciał się zrelaksować.

Niestety tą piękną chwilę przerwały mu krzyki jego fanek (czyli tylko Julii Kostery). Zdezorientowany Blonsky wstał, wytarł się, ubrał, a następnie zaczął uciekać. Zabrał radio z włączonym "Crusherem", aby goniący go Friz zrobił w gacie. Skomentował tą sytuację tylko jednym, ale jakże pięknym słowem:

— ELUWINA!