Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

42. To jest wspaniała dziewczyna, jednak niegdyś ktoś ją mocno skrzywdzić, w...

Najtrudniej jest dla mnie ze wszystkich rzeczy na świecie rozpocząć dzień. Czując obecność Martyny mam ochotę nie wstawać i zostać w tym miejscu na zawsze. Mając taką osobę przy sobie myśli się o najdalszych planach, co niestety często nie wychodzi dobrze. Nie myśli się o tu i teraz i o tym co nas może spotkać. Może przed tą piękną przyszłością pojawić się rozstanie czy nawet śmierć ukochanej osoby? Po tym co się stało już w naszym wspólnym, krótkim życiu można spodziewać się wszystkiego i mimo tego, że się myśli, że wszystko jest w porządku każda chwila może to zmienić w mgnieniu oka.

Właśnie ruszyłem z tacą do łóżka chcąc zaserwować tej dziewczynie śniadanie do łóżka. Wszedłem do sypialni i podeszłem do łóżka zostawiając na szafce nocnej jedzenie. Martyna smacznie spała wtulona w miękką pościel. Nie miałem serca jej budzić, po tym jak wczoraj oznajmiła, że jest wykończona. Myśląc tak wróciłem do kuchni i usiadłem na krześle na coś czekając. To było męczące. Ciągłe nic nie robienie i siedzenie w domu. Musiałem się uwolnić, odpocząć od ciągłych czterech ścian. Tylko jak, aby nie zmartwić Martynę? Po chwili miałem jednak plan, na którym oboje byśmy skorzystali. Być może jest to nam obu potrzebne? Ale to jednak miało nadejść wieczorem, więc zostało parę bezczynnych, choć niekoniecznie, godzin.

*

Minęła może godzina. Martyna nadal się nie pojawiała. Znudzony siedziałem i bezsensownie chodziłem po mieszkaniu oglądając każdą z bardzo dobrze znanych rzeczy po kilka razy. Chwilę później jednak usiadłem i zrezygnowany oglądałem widoki przez wielką szybę. Były piękne, cudowny wschód słońca był niesamowicie widoczny z ostatniego piętra, które nieraz dawało w kość. Myśląc o tym uśmiechnąłem się sam do siebie, jednak nie na długo, bo moją szyję otoczyły drobne dłonie. Od razu je rozpoznałem. Od razu rozpoznałem te ogromne ciepło, które jedynie od niej dostaje. Być może niezasłużenie?

- Zjemy razem to pyszne śniadanie? - zapytała, a ja obróciłem głowę i złożyłem na ustach dziewczyny pocałunek.

- Z tobą zawsze

*

- Pomyślałem, że powinniśmy się trochę wyluzować po tym wszystkim, nie sądzisz? - zapytałem wtulony w dziewczynę.

- Czy to ma być pretekst, aby wypuścić cię z domu? - odpowiedziała pytaniem na pytanie, a ja zawisłem nad nią.

- Też, ale bardziej mi zależy na tym, abyśmy spędzili razem czas. Więc, co ty na to?

- A czujesz się dobrze? Ale powiedz szczerze, proszę - wyprosiła wyciągając rękę na mój kark.

- Tak, już wszystko jest dobrze. Obiecuję, że będę spokojny - uśmiechnąłem się, a ona spojrzała na mnie zabawnym wzrokiem.

- Kiedy ty byłeś spokojny? - wybuchła śmiechem przyciągając do mnie twarz.

- Spokój, to moje motto życiowe - tym razem i sam nie wytrzymałem i zbliżyłem twarz do dziewczyny. Pocałunek zaklepany - A poza tym... - kontynuowałem - Musisz kogoś poznać. Ja już poznałem twoich przyjaciół, to teraz twoja kolej. - uśmiechnąłem się, a po chwili dostałem pięścią w bark.

- Ej... - wyjąkała, a ja wziąłem jej twarz w objęcia.

- Ale musisz mi pozwolić wziąć motor, proszę - zbliżyłem się do niej, a ona desperacko pokiwała głową.

- Dobrze, ale jedziemy wolno - szczęśliwy położyłem się na boku - Wolno - powtórzyła

- Oczywiście, obiecuję.

*

- Bądź przygotowana na to, że możemy nie wrócić na noc do domu, dobrze? - rzuciłem stojąc przy wyjściu. Ona natomiast spojrzała na mnie zirytowana, a następnie kontynuowała swoje 'makijażowe sztuczki'. - Wyglądasz cudownie. Naprawdę nikt nie będzie cię hejtował za niepomalowaną rzęsę - wybuchłem śmiechem, a następnie pociągnąłem dziewczynę. Na szczęście stylizacji nie musiała tyle wybierać, bo jechaliśmy na motorze, a raczej sukienka by tu nie pasowała.

*

- Poczekasz na mnie tu chwilkę? - zapytałem, a ona pokiwała łagodnie głową. Pocałowałem ją w czoło, a następnie odłożyłem kaski. - Hej, będę obok. Zaraz po ciebie przyjdę tylko nie ucieknij. - zakończyłem, a po chwili oddaliłem się na około sto metrów na brzeg Wisły i podeszłem do głośnej grupki osób. To znowu przypomniało ten niesamowity, spontaniczny klimat, którego dawno nie używałem.

- Ooo, a kto tu zmierza? - zapytał jeden z chłopaków. To był Olaf. Podszedł, a za nim reszta, z którą się blisko przywitałem.

- Gdzie ty się podziewałeś? Szukaliśmy cię. - rzuciła jedna z dziewczyn z tej wspaniałej szóstki.

- Napływ różnych spraw. Musiałem pozałatwiać pewne rzeczy - oznajmiłem.

- A ty nie miałeś kogoś przyprowadzić? - odezwał się Mati i podszedł do Ani, jednak ona gwałtownie się odsunęła. Coś tu się pokręciło.

- Chyba go wystawiła - rzucił Adam i miał już coś dodać, jednak mu przerwałam.

- Skąd wiesz, że dziewczyna? - zapytałem uśmiechnięty, a on pokręcił głową.

- Czyżby mieliśmy w naszej grupce pierwszego homo?

- Idiota - wycedziłem, a po chwili dodałem - Czeka. Zaraz ją przyprowadze, ale słuchajcie... To jest wspaniała dziewczyna, jednak niegdyś ktoś ją mocno skrzywdził, więc proszę was...

- Palant - odezwała się Kasia równocześnie mi przerywając - Zgwałcił ją, tak? - chciała się upewnić, a ja pokiwałem głową. - Coś o tym wiem, więc zero sprośnych żartów czy tekstów, jasne? - wypowiedziała szybko skracając moją wypowiedź.

- Wiadomo, będzie dobrze - oznajmił za wszystkich Adam, a następnie podszedł do swojej dziewczyny Kasi i mocno ją do siebie wtulił.

- Ale jak widać szykuje się coś poważniejszego, bo ostatnią dziewczynę jaką TU przyprowadziłeś była Asia - dodała ponuro Ania, a ja pokiwałem głową.

- Jest cudowna, ale sami się zaraz o tym dowiecie.

- No dawaj, już. Idź po nią - pospieszyła mnie Majka, a ja już nic nie mówiąc ruszyłem w stronę miejsca, gdzie powinna znajdować się dziewczyna. Tak jak mówię, tak było. Martyna siedziała cicho na ławce obok i oglądała coś na telefonie. Po chwili podchodząc do niej cicho zasłoniłem jej oczy.

- Piotrek nie zapomnę twoich dłoni - wstała, a po chwili podeszła do mnie i chwyciła mocno za ramię. - Wpasuję się chociaż trochę? - zapytała, a ja poczułem, że to jedyne ją przez cały czas męczyło. Bała się, że nie zostanie zaakceptowana.

- Oni są wspaniali. Każdy jest inny i myślę, że ich polubisz. Wielu jest po przejściach, dlatego sądzę, że nie będzie nieprzyjemnie - oznajmiłem próbując ją w jakikolwiek sposób uspokoić, jednak nie było to łatwe. Dziewczyna patrzyła się na mnie błyszczącymi oczami i próbowała być może wymusić we mnie powrót, jednak nie mogłem odpuścić skoro postanowiłem zrobić tak duży dla mnie krok. Już nigdy bym się na to nie zdobył i to nie był żart. - Będzie dobrze, skarbie. Będę bez przerwy obok i jeśli chciałabyś choć trochę odejść, to mów - dodałem

- Okej, możemy iść - spokojny chwyciłem ją mocno za rękę i wtuliłem do siebie. Chwilę później spojrzałem na nią zaniepokojony, jednak niepotrzebnie, bo dziewczyna się uspokoiła i zauważyłem na jej twarzy ogromny uśmiech.

*

Z kilka metrów przed małą grupą zauważyłam jak piękny jest tu klimat. Tak jakbym przeszła przez jakiś portal, który dodawał energii. Nie miałam pojęcia dlaczego tak myślałam. Patrząc na cały krajobraz zauważyłam duże ognisko, a wokół koce, a na nich z szóstkę osób patrzących na niesamowity zachód słońca. Brzeg Wisły błyszczal pięknym połyskiem, a ja zaczęła żałować tego, że chciałam stąd iść chwilkę wcześniej.

- Będzie dobrze - usłyszałam jeszcze na końcu, a następnie słyszałam już tylko śmiechy i rozmowy. Być może nie spodziewałam się takich ludzi? Wszyscy szczęśliwi i pełni życia. Obok pełno motorów, a ja poczułam się niesamowicie, jakbym pierwszy raz zyskała przyjaciół, których nawet nie poznałam.

- Olaf - jako pierwszy zauważył nas dwudziesto-pięcio letni blondyn i wstając podał mi rękę.

- Martyna - wykonałam tę samą czynność, a potem już tylko napływ rąk.

Kasia, Mateusz, Ania, Maja, Adam, Olaf. Tak niewiele ludzi, a tyle cudownej aury, która otaczała mnie z każdych stron. Nie poznając ich zapragnęłam do nich dołączyć i zostać na zawsze.

- Siadaj, rozgość się - wystartował Olaf i podał mi butelkę z jakimś napojem gazowanym. Co dziwne, nie z alkoholem, z czego z jednej strony byłam zadowolona. Nie przepadałam.

- Wyluzuj się. Chyba nie jesteśmy tacy źli, co nie? - nim się zorientowałam obok usiadła pewna dziewczyna, która jak dobrze zapamiętałam nazywała się Kasia.

- Nie! Oczywiście, że nie, ale tak mam w nowym towarzystwie - wytłumaczyłam się szybko, a ona się uśmiechnęła.

- Wiem, też tak miałam, ale niczego się nie bój. Jesteśmy łagodni - zachichotała, a obok niej usiadł... Niestety nie zapamiętałam wszystkich imion, co mnie nęciło, jednak po chwili się przypadkowo dowiedziałam.

- Kto jest, ten jest - chłopak przytulił dziewczynę i delikatnie pocałował w policzko.

- Adaś... - wyjąkała, jednak od razu przerwała, gdy zaczęło jej się podobać czułe i delikatne przytulanie.

- Można wiedzieć, gdzie się poznaliście? - zapytał Mateusz rozkładając się na dużym hamaku. Siedzący obok mnie Piotrek zostawił mi przestrzeń do wymowy i delikatnie objął ramieniem.

- W pracy. Niedawno zaczęłam tam pracować - odpowiedziałam

- Coś nowego - uśmiechnął się szeroko i pociągnął za rękę dziewczynę, z którą chyba nawet się nie przywitałam, jednak zostawiłam to, bo nie byłam pewna. Ona natomiast szarpnęła jego rękę i usiadła kilka metrów dalej obok Olafa, który cały czas patrzył się w gwieździste niebo.

Czy istnieje jeszcze gdzieś taka zgraja, w której każda z osób ma w sobie coś innego, oryginalnego? Nie mam pojęcia.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro