Dodatek 12
Pov Victoria
Tego właśnie można było się spodziewać po Louis'ie jak zawsze postanowił mnie zniewolić i siłą ściągnąć do siebie. A teraz robi to w jeden z okrutniejszych sposobów. Szantażuje mnie używając do tego mojego małego dziecka.
- I on naprawdę myśli, że ja ulegne jego groźbom. Odnajdę go, a następnie zabiję i tym razem już osobiście go zakopię by mieć pewność, że już nigdy więcej nie będzie zatruwać mi życia! - krzyczy wściekły Niall. Ja jednak mam zupełnie inne zdanie. Louis nadal posiada swoje kantakty i jeśli będzie chciał to może się ukrywać latami, a także istnieje duże prawdopodobieństo, że nigdy nie dowiem się co z Lily.
A do tego dopuścić nie mogę. Z bólem serca mogę się z nią rozstać, ale tylko jak będę miała pewność, że moja córeczka jest bezpieczna z Niall'em.
W innym wypadku nie dam rady. Nie zgadzam się.
- Napisz mu, że zrobię wszystko co tylko będzie chciał, ale najpierw ma oddać Lily - mówię i oczy Harry'ego, a także i Nialla zostają na mnie skierowane.
- Zwariowałaś? Przecież jemu właśnie na tym zależy, jeśli tak łatwo do niego pójdziesz to będzie to oznaczało, że osiągnął swój cel.
- Mi nic nie zrobi, ale Lily może skrzywdzić przez to, że to ty jesteś jej ojcem! Pisz do niego, chcę jak najszybciej to załatwić - poganiam Harry'ego. Nie podoba mi się to, że moje dziecko jest przy Louis'ie.
- Jesteś tego pewna? - pyta się mnie.
I gdy już mam mu odpowiedzieć, że całkowicie to Niall mi się wcina w słowa.
- Oczywiście, że nie jest. Zapomniała już o tym jak on się nad nią znęcał. I sama dobrowolnie chce wrócić do tego piekła - a ten jak zwykle przesadza. Tego, że będę bezpieczna przy Louis'ie to akurat jestem stuprocentowo pewna.
- Przestań dramatyzować - nareszcie Harry'ego postanowił też przemówić Niall'owi do rozsądku. Od gniewu nic dobrego nie przychodzi.
- Ciekawe co byś zrobił jakbyś był na moim miejscu? Mam teraz wybrać między dwoma najważniejszymi dla mnie osobami. Nie umiem tego zrobić!
- No to ja właśnie ułatwiłam ci to zadanie. Zabierzesz Lily i wrócisz do domu, ja sama postaram się przemówić mu do rozsądku. Ty możesz tylko pogorszyć sytuację dlatego masz nic nie robić - rozkazuje mu, a następnie wychodzę z salonu i kieruje się na dwór. Potrzebuję świeżego powietrza.
Zbliżam się do ogrodzenia i tam zauważam auto, które już wcześniej widziałam i to bardzo niedawno.
To chyba samochód Louisa.
Wychodzę na drogę i podchodzę do pojazdu i się okazuje, że miałam rację. Znajduje się w nim Louis.
- Wsiadaj - mówi, a ja to robię. Przecież nie mam innego wyjścia.
Jak się postaracie i będą konkretne komentarze to dostaniecie dziś jeszcze jeden.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro