Dodatek 10
Pov Victoria
- Namierz go wreszcie! - krzyczę do Harry'ego. Jestem przerażona, bo wiem, że Louis jak jest wściekły to jest zdolny to wszelkich podłości. A Lily to delikatna mała dziewczynka, którą można łatwo skrzywdzić.
- On dobrze wie jak się nie dać namierzyć. Poza tym gdyby chciał zrobić jej krzywdę to już by to zrobił wczoraj. Wkurzył się na ciebie i postanowił cię zranić. Jednak zbyt cię kocha by coś zrobić twojemu dziecko, wie, że wtedy byłby skreślony u ciebie, nie odważy się na coś takiego - jego słowa odrobinę mnie uspokajają chociaż i tak chciałbym mieć moją małą przy sobie.
- Dasz mi się skontaktować z Niall'em? On na pewno odchodzi od zmysłów.
- Wiem i nawet mi go szkoda, ale jeśli tu przyjdzie i wtedy wróci Louis to obaj sobie skończą do gardeł, a w tej chwili może to być bardzo niebezpieczne. Louis go nienawidzi bardziej niż kogokolwiek.
Siadam na kanapie i teraz to już naprawdę nie wiem co robić. Wszystkie możliwości okazują się złe.
- I co mam teraz zrobić? Zostać z Louis'em?
- Zdaję sobie sprawę z tego, że nie mam prawa ci nic nie nakazywać, ale Louis naprawdę zasłużył na twoje uczucie. Odkąd tylko odzyskał przytomność to nom stop o tobie mówił. Walczył żeby tylko powrócić do zdrowia i odzyskać ciebie - no i znowu zaczynam czuć wyrzuty sumienia związane z tym, że zostawiłam Louisa.
Nagle telefon Harry'ego wydaje z siebie pojedynczy dźwięk. Styles wyciąga go z kieszeni i odblokowuję.
- To od Louisa, każe ci się nie martwić, bo podobno bardzo dobrze się bawią z Lily - uśmiecham się na jego słowa. Moje dziecko jest bezpieczne. - On ją traktuje dużo lepiej niż na początku się tego po nim spodziewałem. Widać, że już zdążył ją pokochać.
No i właśnie nie wiem czy mam się z tego faktu cieszyć czy może wręcz odwrotnie.
- Ale Lily ma już swojego ojca. Nie mogę tak po prostu odebrać jej Niall'owi, a poza tym ja go naprawdę kocham, przez te wszystkie lata byłam z nim bardzo szczęśliwa. W moim życiu jest miejsce dla Louisa, ale tylko jako mojego przyjaciela.
Do moich uszu dociera głośne trzasniecie drzwiami. Gwałtownie wstaje z nadzieją, że to właśnie Louis wrócił, ale po chwili widzę wscieklego Nialla, który podchodzi do Harry'ego.
- Sądziłeś, że się nie domyślę, że to ty postanowiłeś zrujnować mi życie! - krzyczy i z tak wielką siłą uderza Harry'ego, że ten upada na podłogę.
- Torii idź po Lily, a później idź z nią do samochodu, ja mam pewną sprawę do załatwienia - mówi do mnie, ale nie zaszczyca mnie ani jednym spojrzeniem.
Nim się do niego odzywam to on wyciąga pistolet i mierzy do Harry'ego.
Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej kolejny rozdział, nie wykluczone, że dziś.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro