Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

60


Pov Victoria

Nigdy nie spodziewałam się czegoś takiego po Niall'u. Przykuł moją prawą dłoń do ramy łóżka żebym nie mogła się ruszyć i w jakiś sposób poinformować Louisa gdzie się znajduje. Ja jednak nawet gdybym miała ku temu możliwość to bym tego nie zrobiła. Jestem gotowa na wiele by tylko nie dopuścić do ich konfrontacji.

- Wiesz, że tak nie musi być. Ty taki nie jesteś, widzę, że się męczysz - mówię do niego. Cały czas ze mną siedzi, ale zbytnio nie narzuca. Zajmuje miejsce w fotelu.

- Bo tak jest, ale nie mogę na to nic poradzić. Nie strace cię - jest zdeterminowany. I w tym jest właśnie największy problem.

- Stracisz, bo Louis się nie podda. A tym bardziej gdy wie, że nie uciekłam z własnej woli. Niepotrzebnie pisałeś ten lis - Niall pochwalił się co zrobił. Louis teraz szaleje ze wściekłość, a także ze strachu, a w takim wydaniu jest najbardziej niebezpieczny.

- Chciałem by czuł się tak samo jak ja. Był przestraszony i zrozpaczony. Ja nie raz przez niego oscylowałem między tymi uczuciami. Niech cierpi.

- Rozkujesz mnie? - pytam z nadzieją, że to zrobi, bo mam dość już tych kajdanek. Ręką mnie od nich boli. - Chciałabym się chociaż przejść po pokoju, bo całe ciała mam zdrętwiałe. Od razu ostrzegam, że długo jeszcze tak nie przetrzymam.

Bez słowa wstaje i podchodzi do mnie. Wciąga z kieszeni kluczyk i uwalnia moją dłoń. Mam ochotę szybko wstać z łóżka, ale sama po sobie wiem, że nie dam rady, bo zbyt długo byłam w tej niewygodnej dla mnie pozycji.

- Jeżeli nasze życie będzie tak wyglądać to wiedź, że będzie mi gorzej niż z Louis'em - powoli wstaje z łóżka i przechodzę kilka kroków. - On mnie aż tak nie zniewalał.

- Lubisz mnie denerwować co? Mówisz wszystko żeby tylko mnie wkurzyć. Ja jednak nie dam się, mów sobie co tam tylko chcesz, a ja i tak się nie wkurze.

Pov Niall
Nie spodziewałem się po Victorii, że aż tak bardzo będzie mi utrudniać naszą wspólną przyszłość. Ja jednak się nie poddam. Nie po to tak o nią walczyłem żeby teraz gdy już wygrałem odejść z niczym.

Mimo, że Torii jest dla mnie bardzo nie miała to ja i tak idę do kuchni żeby zrobić jej coś do jedzenia. Muszę o nią dbać.

Mój telefon wydaje z siebie dźwięk i otrzymuje wiadomość od osoby którą wynająłem, że zadanie, które jej zleciłem zostało dokładnie wykonane.

Louis zawsze szybko jeździł, więc teraz wystarczy tylko jeden ostry zakręt, hamulce nie za działają i będzie po problemie.

Biorę talerz z kanapkami i idę do pokoju. Wchodzę do pomieszczenia i zauważam, że nikogo tu nie ma..

Cholera, zostawiłem otwarte drzwi wyjściowe.

Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej kolejny rozdział.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro