Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

47


Pov Victoria

- Louis, ja już nie dam rady - szepczę, ale on ani widzi przestawać. Nie mam pojęcia jak długo już mnie katuje, ale na pewno więcej niż godzinę. Wiem, że robi to żeby mnie ukarać. W ogóle nie interesują moje potrzeby. Jest bardzo brutalny, ściska moja nadgarstki tak, że odcina mi krążenie. Wcześniej nawet złapał mnie za szyję, a wie, że się tego boję po tym jak mnie poddusił.

- Jasne, że dasz. To nasza noc poślubna, musi zostać zapamiętana na długie lata - mówi i z całej siły we mnie wchodzi. Nie czuję podniecenia, bo sama myśl, że służę mu do zaspokajania jego potrzeb i do zemsty całkowicie mnie zniechęcają.

Ja tam w odróżnieniu od niego nie mam nic szczególnego do zapamiętania.

***
Po trzech godzinach dręczeniem mnie Louis wreszcie stwierdził, że na razie starczy, a następnie gdzieś sobie poszedł.

Wraca niedługo później z butelką jakiegoś alkoholu. Nie jestem pewna nazwy, bo się na nich nie znam. I w ten sposób właśnie Louis zamierza uczcić nasz ślub. Zwyczajnie się upić.

- Ty też chcesz? - pyta spoglądając na mnie.

- Tak - jeśli to jest sposób by oczyścić swój umysł to ja zamierzam z niego skorzystać. Nalewa mi w szklankę tej cieczy o bursztynowym kolorze. - Tylko nie pij zbyt dużo, bo to jest mocne, a ja nie chciałbym żebyś mi zaraz tu zasnęła. Jest dopiero trochę po dziewiątej, przed nami jeszcze cała noc - na tę słowa pomimo okropnego smaku opróżniam całą tą szklankę na raz.

- Nalej mi jeszcze - wyciągam rękę z tą szklankę w jego stronę. Wykonuje moją prośbę.

- Nie tak wyobrażałem sobie nasz ślub. Sądziłem, że w takim dniu będziesz ciągle się uśmiechać i radość będzie widoczna na twojej twarzy, a ty nawet jeden raz tego nie zrobiłaś. Nawet podczas tej całej cholernej uroczystości ciągle miałem wrażenie, że za chwilę się rozmyślisz i powiesz nie.

Pije szklanka za szklanką. Poza tym nalewa sobie dużo więcej ode mnie.

- Jednak musisz wiedzieć, że tylko ja ci pozostałem. Horan wyjechał i już nigdy nie wróci. Zagroziłem mu, że jeśli kiedykolwiek jeszcze o nim usłyszę to zmienię twoje życie w istne piekło. On przecież dobrze wie, że cię nie zabiję - czyli tak zmusił Nialla do tego wyjazdu. Mogłam się tego po nim spodziewać. Tylko wątpię by Niall na pewno postąpił tak jak powiedział szatyn.

On mnie kocha.

- A co zrobiłeś z moją ciocią? - wiem, że ją oszczędził, ale nic poza tym.

- Wypuściłem ją. Pozwoliłem jej nawet pochować Zayna. W końcu przez kilka lat był użyteczny - nie przerywam mu tego jego wlewnia w sobie alkoholu.

Niech się porządnie upije.

- A ty jeszcze trochę od pokutujesz za to co zrobiłaś i wszystko będzie tak jak dawniej. Będziemy się kochać zupełnie tak jak wcześniej.

Ale czy ja tego chcę?

Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej kolejny rozdział.

Chcielibyście pytania do bohaterów?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro