31
Pov Niall
Jak tylko Victoria zasypia to ja wykonuje telefon do Harry'ego. Nie mam czasu do stracenia i jeżeli on potwierdzi moje obawy to będę musiał wyjechać z Victorią za granicę. Nie oddam mu jej, ale także nie mogę ryzykować, że nas odnajdzie i Torii na tym ucierpi.
Wybieram numer Stylesa, a on odbiera dość szybko.
- Czego chcesz? - jest dla mnie strasznie nie miły, ale biorąc pod uwagę to co zrobiłem to nie mogę mu się zbytnio dziwić. Narobiłem mu sporych kłopotów.
- Louis ci uwierzył, że to ja porwałem Torii i to nie było zależne od niej?
- Nie mam pojęcia, ale dawno nie widziałem go takiego wkurwionego. Do mnie też stracił zaufanie i przestał mi cokolwiek mówić. Jednak wiem, że niedługo cię znajdzie i za wszystko przyjdzie ci zapłacić. Oby tylko Victoria za ciebie nie oberwała - mówi, a następnie się rozłącza.
Nie to chciałem usłyszeć.
Pov Victoria
Zostaje wybudzona przez potrząsanie, niechętnie podnoszę swoje ociężałe powieki i od razu atakuje mnie ostre światło. Mrugam kilkukrotnie i widzę przed sobą Nialla.
- Podaj państwo, które chciałbyś odwiedzić.
- Co? - pytam żeby się upewnić czy się nie przesłyszałam. Jeszcze zupełnie niedawno twierdził że właśnie tu pozostaniemy.
- Chcialbym wiedzieć gdzie chciałabyś teraz zamieszkać. Tylko ogranicz się do państw Europy, bo musimy podróżować przynajmniej na razie samochodem.
- Tu mi się podoba i chcę cię poinformować, że jest druga nad ranem, więc lepiej będzie jak się położysz - mówię spoglądając na zegar.
Co go ugryzło żeby o tej porze myśleć o kolejnej przeprowadzce?
- Nie możemy tu pozostać, bo jesteśmy zbyt blisko Louisa. On ma ludzi, którzy przez dwadzieścia cztery godziny na dobę, a tym razem nie możemy pozwolić się mu znaleźć. On oszalał!
- A skąd ci do głowy przyszło coś takiego? - Louis ma prawo być wściekły biorąc pod uwagę to, że zostawiłam go zaraz po śmierci naszego dziecka. On starał się ze wszystkich sił mnie wspierać czego nie można powiedzieć o mnie.
- Dzwonił do mnie on mi groził mi, że zabiję ciebie. Dał ci trzy dni byś do niego wróciła inaczej znajdzie nas i zamorduje cię na moich oczach.
Nie spodziewałem się, że Louis coś takiego powie, ale biorąc pod uwagę fakt który już raz od niego uciekłam nie mogę mu się dziwić.
- Louis nas nie znajdzie. Ostatnimi razami udało się mu tylko przez moją głupotę. Gdybym się ciebie słuchała to nie byłoby żadnego problemu.
- Torii - zaczyna, ale mu przerywam.
- Nie boję się śmierci, kilka dni temu prowokowałam Louisa żeby tylko mnie zabił. On jednak pomimo tych wszystkich słów, które do niego skierowałam nie zrobił tego. A jeżeli już będziemy mieli pecha i nas znajdzie to wolę żeby to mi wpakował kulkę niż tobie.
- Ale on cię nie zastrzeli, kazał mi ci przekazać, że cię utopi.
Co takiego?
Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej kolejny rozdział.
PS. Jest tu ktoś kto lubi Louisa i mu kibicuje?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro