Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

ʀᴏᴢᴅᴢɪᴀᴌ ᴘɪᴇʀᴡsᴢʏ: ɪ ᴄᴏ ᴢʀᴏʙɪsᴢ?

Julia Evans, dorosłaś trochę od naszego ostatniego spotkania... Co Cię czeka tym razem?

[Nasz słynny opening, jednak akcja tej książki dzieje się poza fabułą więc wybierzcie sobie piosenkę, którą lubicie w to miejsce]

Julia

,,- Co zrobisz z tym całym spadkiem?"

To jedno pytanie siedziało mi w głowie od kiedy tylko dowiedziałam się że od dziś należy do mnie budynek zwany Akademią Królewską oraz nie mała suma pieniędzy...

Czy chciałam je dostać?

Czy w ogóle chcę mieć cokolwiek z tym wspólnego?

W mojej głowie był tylko jeden wielki mętlik, którego nie byłam wstanie opanować. Zawsze tak było gdy coś mnie trapiło.

- Słuchasz Ty mnie w ogóle? - z miliona myśli wyrwał mnie głos osoby towarzyszącej mi, która najwyraźniej zorientowała się, że tak troszeczkę go nie słuchałam

- Tak, słucham Cię - skłamałam zgryzając dolną wargę

- To o czym w takim razie mówiłem? - czekoladowe tęczówki chłopaka twardo patrzyły prosto w moje zmuszając mnie do przyznania się, że wcale nie jest tak jak powiedziałam przed sekundą.

- Nie słuchałam - szepnęłam byleby tylko nacisk wypierany na mnie spojrzeniem zmalał.

Axel wzruszył tylko ramionami robiąc dwa kroki w moją stronę po czym wyciągnął jedną dłoń by nią objąć moją talię i przysunąć mnie do siebie by zamknąć mnie w uścisku mającym zapewnić mi wsparcie i bezpieczeństwo

- Co Cię trapi kochana - chłopak był ode mnie o kilka centymetrów wyższy więc bez problemu złożył pocałunek na czubku mojej głowy.

- Ja... - jedną z wielu emocji która obecnie panowała w moim ciele była bezsilność, taka bardzo duża, nie poskromiona która wywołała w moich oczach łzy.

- Nic się nie dzieje Julia - blond włosy zapewniał mnie cicho.

- Przerasta mnie cała sytuacja z Darkiem - wydukałam, a całe moje łzy wyleciały wraz z moimi słowami powodując mój płacz. Nie chciałam po nim płakać, a z drugiej strony nie umiałam pogodzić się z odejściem tego człowieka. A czy to przypadkiem nie ja niespełna dwa lata temu błagam życie by nigdy więcej nasze drogi się nie skrzyżowały? By raz na zawsze zniknął z mojego życia i bym go już nigdy nie ujrzała? Czy to mówiła ta sama dziewczyna? Dzisiaj żałowałam słów kierowanych dwa lata wcześniej, które były wypowiadane przeze mnie w złości i czasem nienawiści.

- Przepisał na mnie cały dobytek - wyznając cicho swojemu chłopakowi. - Ja nie wiem czy zasługuję na to.

- Pomyślimy o tym jak wyjdziesz od lekarza, ciśnienie ci się podniesie i nie zrobią ci dobrze badań.

- Ale Axel...

- Ale Julia - ton chłopaka był ewidentną próbą naśladowania mojego tonu - Ty chcesz zagrać mecz hokeja w Korei czy ja?

- Dobrze przestanę myśleć w tej chwili o spadku Darka. - Obiecałam i ruszyłam przed siebie byśmy w końcu dotarli do budynku, do którego blond włosy mnie odprowadzał. Jednak zatrzymało mnie chrząknięcię.

- O co chodzi Axel?

- Zapomniałaś chyba o czymś Evans - stałam do niego tyłem więc nie mogłam zobaczyć jego niezadowolonej miny. Odwróciłam się powoli, robiąc głupią minę.

- Nie mam pojęcia o czym mogłam zapomnieć - mimo, że wiedziałam czego chce, to postanowiłam się troszkę podroczyć z moim chłopakiem.

- Nawet nie próbuj się zgrywać - powiedział kładąc palec na polik - Nie mamy na to teraz czasu.

Przewróciłam oczami, po czym leniwie podeszłam i cmoknęłam chłopaka w policzek idąc dalej.

- Narazie musisz się zadowolić tym - wymruczałam cicho nie zważając na to czy ruszył za mną czy nie. Chodź i tak wiedziałam, że odrazu ruszył moim śladem.

~*~

- Napewno jesteś jedną z najbardziej rozrywkowych pacjentek i pacjentów jakich muszę gościć - lekarz przeprowadzał kolejne badania śmiejąc się moich z głupich odpowiedzi oraz tekstów. No co mogłam poradzić na to, że każdy kto mnie tylko zna albo poznaje stwierdza, że zarażam pozytywnością?

- To dobrze, że mnie pan nie widział w duecie z moim bratem bliźniakiem - zaśmiałam się bardziej wiedząc, że gdyby tylko Mark był tutaj to lekarz by nie byłby w stanie przeprowadzić żadnego badania.

- Nie wątpię w to - mężczyzna przejechał ręką po mojej głowie by sprawdzić coś za uszami, potem jeszcze raz spojrzał na ciało kontynuując ten mały bilans.

- Możesz pojechać na zawody w Korei

- Oczywiście rozumiem - uśmiechnęłam się pogodnie co momentalnie zostało odzajemnione. Cieszyłam się, że poprawiłam dzień kolejnemu człowiekowi.

- To wszystko na dzisiaj, udanych zawodów Panno Evans

- Dziękuję za wszystko - wyciągnęłam dłoń do mężczyzny a on ją ścisnął. Po wymianie formalności opuściłam gabinet.

Od razu ruszyłam do wyjścia by sprawdzić czy Axel rzeczywiście postanowił zmarnować czas i na mnie poczekać tę godzinę... Miałam nadzieję, że jednak poszedł zająć się choć troszkę sobą. Zaczęłam się powoli rozglądać na boki nie widząc nigdzie znajomej blond czupryny..

- A za kim to się tak rozglądamy? - po kilku minutach usłyszałam ten głos przez który zawsze czułam tysiące motyli w brzuchu. Odwróciłam się odrazu i zastałam go w towarzystwie dwóch parujących kubków, w których - jak się domyślałam był napój do którego miałam wręcz słabość, gorącą czekoladę z piankami i bitą śmietaną.

- Jesteś niemożliwy - zamrugałam szybko powiekami, uśmiechając się jeszcze szerzej i jeszcze bardziej szczerze. - Za bardzo mnie rozpieszczasz Axel...

- Oj wcale nie głupolu - wyciągnął przed siebie lewą dłoń z kubkiem by mnie nim obdarzyć. Przyjęłam ten kubek z wdzięcznością odrazu częstując się niebiańskim smakiem. - Wszystko byś się czuła dobrze mimo ostatnich zawirowań

- To, że już jesteś dodaje mi sił i mi wystarcza - powiedziałam czysto teoretycznie - I byś czasem mnie przytulił...

- To w takim razie oddaj czekoladę jak ci tylko wystarcza moja obecność - wyciągnął dłoń po mój kubek który automatycznie cofnęłam z całą moją dłonią.

- A może jednak potrzebuje też i gorącej czekolady? - spytałam robią głupawą minę, przez co po chwili zwijaliśmy się ze śmiechu.

- Idziemy dalej?

- Oczywiście, mój drogi - wolną ręką chwyciłam jego dłoń, a on splótł nasze palce, po czym ruszyliśmy spokojnym tempem w kierunku parku rozmawiając żywo o wszystkim i o niczym. Dzięki czemu mogłam chociaż przez chwilę zapomnieć o zmartwieniach dotyczących Reya Darka spadku i poczucia winy dotyczącego moich słów sprzed dwóch lat, za które i tak sobie nigdy wybaczę...

~ * ~

- Ciekawe jak to wszystko będzie... - zaczęłam powoli miętoląc swoje palce, patrząc przed siebie.

- Co masz na myśli?

- Jak to będzie z przyjaźniami gimnazjalnymi - wyznałam cicho - Szkoła średnia za pasem a nas porozrzucano po naprawdę różnych placówkach

- To co jest naprawdę prawdziwe przetrwa wszystko - stwierdził białowłosy po chwili namysłu

- Nasza wielka czwórka to napewno przetrwa wszystko i więcej - miałam tu oczywiście na myśli mnie Axela, Marka i Jude'a. Razem na boisku byliśmy nie pokonani i chciałabym mimo wszystko by tak zostało na wieki...

- Ciekawe czy reszta wymyśliła nowe hitassu czy coś takiego...

W tym momencie chwyciłam za telefon wykręcając w szybkim wybieraniu numer dwa, patrząc na swojego chłopaka przyłożyłam telefon do ucha

- Co robisz? - chłopak z ciekawości zlustrował mnie od góry do dołu

- Przekonamy się jak bardzo rozwinęli się nasi przyjaciele - w uchu usłyszałam kolejny sygnał który w połowie został przerwany przez głos mojego bliźniaka

- Co jest siostrzyczko?

- Zbieraj chłopaków, zagramy sobie meczyk...

Nie musiałam się dwa razy powtarzać...

_____________________

Tum tum tuuum!!

No to mamy pierwszy rozdział zaliczony... Jak wrażenia? Widzicie jakieś różnice między tą książką a poprzednimi? Postanowiłam, że dam sobie wyższą poprzeczkę jeśli chodzi o długość rozdziałów, wygląd w treści i no ozdobny nagłówek w tytułach rozdziału.

Zaczęłam też wielką korektę poprzednich części, więc jakbyście chcieli możecie zacząć przygodę z panną Evans od początku... Staram się jak najczęściej się da wstawiać po kilka wykorektowanych rozdziałów, mniej więcej raz na kilka dni.

Więc no macie trochę rozrywki tak myślę...

Rozdziały tej książki będę dodawać raz na tydzień, by mieć czas na spokojnie dopisywać kolejne rozdziały.

Więc no chyba tyle z organizacyjnych rzeczy. Jakbyście mieli jeszcze jakieś pytania odnośnie książki lub czegokolwiek innego macie do dyspozycji komentarze i wiadomości prywatne, więc no zapraszam

Do zobaczenia w przyszłym tygodniu!!

Panna Evans

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro