Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

ʀᴏᴢᴅᴢɪᴀᴌ ᴅᴢɪᴇᴡɪᴇ̨ᴛɴᴀꜱᴛʏ: ᴄᴏ ᴛᴜᴛᴀᴊ ʀᴏʙɪꜱᴢ?

Panno Evans, wszelkie decyzje jakie teraz podejmiesz należą do ciebie. Nie bój się z jej podjęciem

[akcja tej książki dzieje się poza fabułą więc wybierzcie sobie piosenkę, którą lubicie w to miejsce]

Julia

Obserwowałam, każdy najmniejszy ruch chłopaka stojącego u szczytu schodów, miejskiego boiska do piłki nożnej. Widziałam jak rusza po woli w moją stronę. Nie umknęło mi każde drgnienie na jego twarzy, mimo że nic nie byłam w stanie wyczytać z niej. Trochę było jak jakby dał mi czas na ucieczkę a ja z niej nie korzystałam. Nogi wryły mi się w ziemię a serce biło jak szalone. Więc nie zostało mi nic innego poza czekaniem.

- Cześć - przywitał się ze mną

- Cześć - mruknęłam tak cicho, że nie byłam pewna czy nawet mnie usłyszał.

Nastała cisza, chyba każde z nas nie wiedziało do końca co dalej zrobić więc wpatrywaliśmy się w siebie dobre kilka minut.

- Nie spodziewałem się ciebie tutaj - zaczął

- Co tutaj robisz? - wyszeptałam w tym samym czasie.

Oboje zamilkliśmy a on spojrzeniem zasugerował mi bym zaczęła mówić. Jednak ja wskazałam na niego dłonią czując, że nie dam rady chyba ponownie zebrać się na wypowiedzenie jakiegoś zdania. Dlatego odchrząknął.

- Nie spodziewałem się ciebie tutaj na boisku, szukałem cię

- Mnie?

- Czy możemy porozmawiać?

- A czy jest o czym? - spytałam z łzami w oczach, przez co jego spojrzenie też zaszło bólem.

Nie umiałam na niego patrzeć w takim stanie, a także nie chciałam by on zobaczył łzy które lada moment miały po raz kolejny opuścić moje oczy tego dnia.

Szybko odwróciłam się by odejść jednak chłopak był na tyle zdesperowany, że chwycił mnie za dłoń odwracając mnie znowu ku sobie.

- Julia - spojrzał na mnie błagalnie - Proszę porozmawiajmy

- Masz pięć minut - odparłam zrezygnowana.

Zaczęliśmy iść w kierunku ławki, a nie uszło mi uwadze, że nie puścił mojej dłoni. Miałam świadomość, że mogłam tego już nigdy więcej nie doświadczyć z jego strony dlatego się nie wyrwałam. Chociaż przez chwilę mogłam poczuć ciepło dłoni które przecież tak dobrze znałam. Które niejednokrotnie dawały mi ukojenie.

Usiedliśmy na ławce a ja spojrzałam na niego wyczekująco. Axel zajrzał w moje oczy i chyba się zapatrzył bo długie sekundy nic nie mówił. Jednak czekałam, chciałam czekać. W końcu jednak się opamiętał.

- Przepraszam cię - wyszeptał a w jego oczach pierwszy raz od nie pamiętam kiedy ujrzałam łzy - Tak bardzo cię przepraszam Jules, to wszystko jest moją winą... Oddaliłem się od ciebie i zrobiłem wszystko by się od ciebie odsunąć i tego co do ciebie czuję.

- Axel... - nie byłam w stanie już hamować łez, które ciurkiem zaczęły lecieć po moich policzkach

- Nie słuchałem cię, oraz nie chciałem cię słuchać, mimo że nie zrobiłaś nic złego. Ja porozmawiałem z Judem i o wszystkim wiem - wyznał, a ja dostrzegłam jedną samotną łzę, która opuściła jego oczy - A ja głupi zwątpiłem w jedyną osobą która od zawsze we mnie wierzyła. Która była ze mną na dobre i na złe, przepraszam.

- Ja.. - próbowałam mu przerwać jednak nie pozwolił mi kontynuując.

- Osobą, która została wyrzucona ze szpitala podczas twojego ostatniego wypadku byłem ja. To ja czuwałem nad tobą wbrew woli lekarzy

- To nie możliwe, wiedziałabym

- Poprosiłem ich by nie mówili ci prawdy bo nie chciałem cię wystraszyć

- Zrobię wszystko byś mi wybaczyła

- Naprawdę Jude ci o wszystkim opowiedział? Wysłuchałeś go?

- Powiedzmy, że to była dość burzliwa rozmowa

- Mark wiedział?

- Powstrzymał mnie przed obiciem mu twarzy

- Widzę dużo sekretów przede mną zatailiście - stwierdziłam spuszczając wzrok na moje kolana.

Chłopak widząc ten gest chwycił moje dłonie zmuszając mnie tym do podniesienia na niego wzroku

- Kocham cię i to nigdy się nie zmieni, nie ważne co z nami teraz będzie.

Takie zapewnienie sprawiło, że moim ciałem wstrząsnął szloch. To już nie był płacz a prawie atak histerii. Chłopak widząc taką zmianę bez słowa mnie przytulił mocno do siebie bym mogła mu zmoczyć koszulkę.

- Tak bardzo cię potrzebowałam...

- Już jestem jeśli tylko dalej mnie chcesz

- Nie wiem czego chcę...

- Dam ci tyle czasu ile tylko potrzebujesz

Nie jestem w stanie stwierdzić ile czasu trwaliśmy w tym uścisku. Ale z czasem szloch się uspokajał bo nie miałam już siły na płacz. Chłopak jednak się nie niecierpliwił tylko coraz bardziej przyciskał do siebie tak jakby nie chciał mnie oddać nikomu innemu

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro