★ Rozdział 6 - Początek kłopotów ★
Midorikawa usiadł obok dziewczyny i uśmiechnął się w duchu
To będzie, chyba udany dzień...
☆★ ☆ ★ ☆★ ☆
W tym samym czasie...
Hiroto ocknął się. Pierwsze co poczuł to koszmarny ból pleców. Przez chwilę nie pamiętał, dlaczego śpi z twarzą na biurku, ale po chwili zalały go wspomnienia z poprzedniej nocy.
-Nie... - wyszeptał i złapał się za głowę – To musi być zły sen...
Jego wzrok padł na ten nieszczęsny zeszyt. Niczym nie wyróżniający się, z zieloną okładką...
-I pomyśleć, że to wszystko przez ciebie – mruknął do niego – A ja gadam z zeszytami... świetnie – sarknął
Rzucił się na łóżko i popatrzył na zdjęcie, stojące obok niego. Chwycił ramkę, a kilka łez spłynęło mu po twarzy. Przedstawiało ono Mido i jego podczas jednego z ich kempingów... Zielonowłosy w objęciach swojego chłopaka, uśmiechał się od ucha do ucha.
-Wszystko straciłem... - wyłkał – Absolutnie WSZYSTKO!- wrzasnął i opuścił ramkę, która upadając rozbiła się
Wstał i zaczął zbierać odłamki szkła, popłakując cicho
-Dlaczego ja to robiłem? – wyszeptał cicho – Jaki ja w ogóle miałem w tym cel?! – zmarszczył gniewnie brwi
-Wiesz nikt w tym mieście tego nie wie, ale mógłbyś łaskawie zamknąć twarz?! – usłyszał krzyk za sobą
Odwrócił się widząc wkurzonego Nagumo z jajkiem sadzonym na głowie
-Nagumo? – zapytał zdziwiony, ocierając łzy – Co ty masz na...?
-A gówno cię to obchodzi?! – wykrzyknął machając rękami i prawie gubiąc jajko – Po prostu się ucisz okej, bo wrzeszczysz na cały dom! – sarknął i wyszedł z pokoju zatrzaskując drzwi
Hiroto patrzył chwilę na miejsce, gdzie przed chwilą stał czerwonowłosy.
Kiedy staliśmy się wrogami?
Jeszcze nie tak dawno śmialiśmy się z ich wygłupów razem... - pomyślał
Obsesja
Prześladowanie innych
Pobicie ukochanego
Hiroto nie wiedział kiedy do tego doszło. Miał zamglony obraz całego ostatniego miesiąca
Po wczorajszej kłótni poczuł jakby coś z niego zeszło. Jakieś napięcie.
-Co się do cholery jasnej ze mną działo!? – krzyknął i szarpnął za swoje włosy
-ZAMKNIJ SIĘ! – usłyszał zza drzwi
Po chwili do pokoju wparowała wnerwiona Reina z patelnią
-Co ty sobie wyobrażasz Hiroto?! Zachowujesz się jak świr przez cały miesiąc, masz nas, a tym bardziej Mido kompletnie gdzieś, a teraz drzesz ryj i użalasz się nad sobą! – krzyknęła
-R-reina? – wyszeptał zdziwiony – Od kiedy ty...?
-Od kiedy ja co?! – założyła ręce na boki i upuściła jedno jajko z patelni – Nie wiem co się z tobą działo, ale Mido miał racje, to nie jesteś ty! Ogarnij się, bo niedługo może być za późno – mruknęła z żalem i wyszła z pokoju
-Do Raimona w takim razie, chyba też nie mam po co iść – mruknął patrząc na parujące z ziemi jajko
Kiyama absolutnie nie wiedział co ma robić. Był w kropce. Chciał znaleźć Mido i przepraszać go na kolanach, ale chyba załamałby się ze wstydu patrząc w jego oczy.
Po cichu wyszedł z pokoju, ze zdziwieniem zauważając, że drzwi naprzeciwko są otwarte. Jednak w pokoju nikogo nie było, jedynie okno było otwarte.
-Gdzie on poszedł? – wyszeptał zmartwiony
Zbiegł na dół, udając, że nie zauważa przeszywających go spojrzeń
-Nee-san! – krzyknął Do Hitomiko – Widziałaś gdzieś Mid...
-A coś znowu wymyślił Hiroto? – zmroziła go wzrokiem
-Ja tylko chciałem...
-Nie martw się o niego, jest bezpieczny – powiedziała tylko i odeszła do pokoju, zostawiając czerwonowłosego samemu sobie
Nawet nie wiedziała jak bardzo się myliła...
☆★ ☆ ★ ☆★ ☆
-Czyli utrzymujecie, że nie jesteście parą tak? – spytała po raz chyba setny mama dziewczyny
-MAMO! – krzyknęła Hoshi – Mówię ci, że nie!
-Ugh, no niech wam będzie – uśmiechnęła się z czułością kobieta
-A ty Ryuuji-kun? Już niedługo skończysz Liceum, co planujesz? – spytał Kato Yoshi, czyli ojciec dziewczyny
Midorikawa zamyślił się. Nie myślał jeszcze nad tym zbyt mocno
-Nie zastanawiałem się jeszcze nad tym... ale ciągnie mnie do informatyki, hackerem też jestem niezłym – uśmiechnął się
-Hmmm ambitnie – mężczyzna spojrzał na niego z dozą szacunku
-Nasza Hoshiko kompletnie nic nie robi w swoim życiu – zaczęła narzekać na córkę kobieta – Zaczynam się bać, że skończy jak mój brat...
-Jak Pani...brat? – spytał niepewnie Mido nie wiedząc o co chodzi
-Tak, tak – machnęła ręką kobieta – Nie będzie pracować, założy się dla kasy i skończy przed ołtarzem handlując z proboszczem! – krzyknęła machając rękami
Ryuuji ostatkami sił próbował się nie śmiać, by nie dobić czerwonej już nastolatki
-Mamo! Ja dobrze wiem co robię!
-Jakoś tego nie widać córciu – wtrącił się ojciec – Od kiedy wróciłaś, byliśmy przeszczęśliwi, ale pora żyć na nowo...
Ryuuji zamrugał zdziwiony
-Wróciła? – spytał niepewnie
Kobieta zerknęła na niego i uśmiechnęła się z melancholią
- A tak, bo widzisz kochanieńki... Jakieś 5 miesięcy temu, naszej córce przydarzył się straszny wypadek. Auto wjechało prosto w nią. Po pogrzebie minęły 3 miesiące, i niespodziewanie przed naszymi drzwiami pojawiła się nasza dziewczynka – zaśmiała się ze szczęściem
-To był cud – wyszeptał jej ojciec
Dziewczyna słuchała rozmowy, przyglądając się chłopakowi. Musiała przyznać, że nie spodziewała się, że z takim zainteresowaniem będzie słuchał jej rodziców
-No dobrze kochani, my będziemy się już zbierać Midorikawa-kun – powiedział mężczyzna
Wszyscy wstali, a on uściskał Mido rękę
-Bardzo miło było poznać, mam nadzieję, że jeszcze kiedyś porozmawiamy – mrugnął do niego – Dobra rodzinko, a teraz jeszcze trzeba skoczyć na zakupy
Gdy wszyscy wyszli na zewnątrz, rodzice dziewczyny skierowali się do auta. Dwójka nastolatków stanęła przed wyjściem
-No to... do zobaczenia Hoshi-chan – uśmiechnął się Mido
Przytulił zaskoczoną dziewczynę, a z auta dobiegło do nich głośne:
-Awwww
-Mamo no! –zbulwersowała się dziewczyna, a Mido się zaśmiał
-Niedługo będę mieć dla ciebie niespodziankę Mido-kun – uśmiechnęła się – To... do zobaczenia, pocałowała go w policzek i odbiegła
Zielonowłosy stał jeszcze chwilę, do momentu aż ich auto nie znikło za rogiem
Po chwili uśmiechnął się lekko i ruszył do domu. Od jego wyjścia minęło kilka godzin i już zbliżał się zmrok.
Wszedł w mniej bezpieczną alejkę idąc szybko w stronę sierocińca.
-Byle szybciej – mruknął pod nosem
Po chwili coś przebiegło mu przed twarzą. Zatrzymał się w szoku
-C-co to było? – wyjąkał i rzucił się do ucieczki
Po chwili przewrócił się, gdy czarna smuga znów mignęła mu przed nosem. Nie poczuł jednak twardej ziemi, a czyjeś ramiona. Chciał się szarpać, ale otoczył go zielony gaz...
-Nie... nie mogę zasnąć... - wyszeptał
Jednak środek był za silny, po chwili bezwładnie opadł w ramionach napastnika
-Ach śpij słonko śpij, w końcu jesteś mój... - wyszeptała postać
W zaułku pojawiła się chmura dymu, a już po chwili nie było nawet śladu, po owym zdarzeniu...
Hitomiko jednak nie miała racji... Nie był on bezpieczny, co więcej... mieli go nie zobaczyć przez bardzo długi czas...
☆★ ☆ ★ ☆★ ☆
Jak widać nie może być za spokojnie!
Midorikawa zostaje porwany, czyżby strażnik portali w końcu wkroczył do akcji?
Jak na nieobecność Mido zareagują jego przyjaciele?
I gdzie tak naprawdę on się teraz znajduje?
Tego dowiecie się już w następnym rozdziale!
~Reicia
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro