Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

10

Z westchnięciem zerknąłem na śpiącego Jimina. Naprawdę nie chciałem by słyszał moją rozmowę z mężczyzną, którego oczywiście nie chciałem wylać z pracy bo był naprawdę dobrym pracownikiem jednak chciałem się dowiedzieć co takiego dzieje się u niego w życiu czy nawet domu, że jest tak rozkojarzony. Po chwili usłyszałem pukanie do drzwi. Podniosłem głowę znad papiery i wydukałem ciche "proszę" i po chwili w moim gabinecie był już Choi Sungjae. Ukłonił mi się.

- Dzień dobry - posłał mi delikatny uśmiech a ja poprosiłem go, żeby usiadł i westchnąłem przecierając twarz dłońmi. Naprawdę nigdy nie lubiłem tak długich rozmów ze swoimi pracownikami bo większość kończyło się utratą przez nich posady.

- Ostatnimi czasy jesteś strasznie rozkojarzony - odparłem - Czy mógłbyś mi powiedzieć jaki jest tego powód? Naprawdę nie chce cię zwalniać bo jesteś moim ulubionym pracownikiem i porządnym jednak zastanawia mnie co takiego się stało, że jesteś strasznie nieobecny. Czy mógłbym znać powód?

- Cóż - zmieszał się i chwile wahał - Mam niemałe problemy. Właścicielka naszego mieszkania chce je sprzedać, a my nie mamy gdzie się przenieść... - spuścił głowę na swoje dłonie. Tego się nie spodziewałem i w tym momencie zapragnąłem mu pomóc w jakikolwiek sposób, aby był szczęśliwy i w pracy nie mylił papierów. 

- Powiedz mi ilu pokojowe jest wasze mieszkanie? - potarłem skroń opuszkami palców obserwując go.

- Dwu jednak - wziął głęboki wdech - Mamy jeszcze jedno dziecko w drodze... Ja naprawdę potrzebuje tej pracy panie Jeon, więc proszę niech pan mnie nie zwalnia...

- Nie mam zamiaru cię zwolnić - pokręciłem głową. Dobra tego trzeciego dziecka kompletnie się nie spodziewałem. Przez chwilę zastanawiałem się jak mogę mu pomóc jednak do głowy wpadł mi jeden pomysł.

- Dam ci premię oraz zamieszkasz z żoną i dzieciakami w apartamentowcu. Będę płacił ci teraz więcej bo wiem, że potrzebujesz tych pieniędzy bardziej niż ja - zerknąłem na swój zegarek - Jesteś wolny. Spakujcie się z rodziną i jutro po was przyjadą moi ludzie, którzy zawiozą was do nowego domu - posłałem mu szeroki uśmiech. W jego oczach mogłem wyczytać, ulgę i szczęście.

- Jestem panu naprawdę wdzięczny panie Jeon - wyszeptał podnosząc się i kłaniając mi chyba z dziesięć razy. Machnąłem tylko ręką śmiejąc się cicho.

- To drobiazg - odparłem - A teraz leć do rodziny - puściłem mu oczko i tyle go widziałem. Nie żałuje tego co zrobiłem i byłem z siebie nawet dumny.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro