|2|
---Jesteś tego pewien?-- zapytał podchodząc do Knuckles'a...
---Tak jestem tego pewien-- powiedział pewnie siwo-włosy patrząc w oczy starszego.
Wyższy uśmiechnął się delikatnie, a po chwili cicho zaśmiał patrząc na ścianę za siwo-włosym. Po chwili jego wzrok znów wrócił do patrzenia w złote oczy.
---W takim razie... Witaj ponownie Erwinie-- powiedział z uśmiechem.
---Czekaj tak po prostu?-- zdziwił się siwo-włosy, gdyż zawsze był cały proces przyjęcia kogoś...
---Ufam ci, więc jesteś nadal na swoim dawnym stanowisku-- wzruszył ramionami.
---Nie zjeb tego Knuckles-- dodał podnosząc jego podbródek tak, aby złote oczy spojrzały w te jego.
Erwin patrzył chwilę w oczy starszego chłopaka, po czym przytaknął na jego słowa. Gdy to zrobił Equilibrium zabrał rękę i zaczął kierować się w stronę wyjścia z "Kwatery głównej".
---Czuj się jak dawnej! Czuj się po prostu jak w domu!-- krzyknął starszy wchodząc po schodach do części mieszkalnej.
Erwin stał chwilę zdziwiony. Był pewny, że Equilibrium nie zaufa mu od tak, po tym co zrobił te kilka lat temu. Siwo-włosy postanowił przejść się po podziemiach sprawdzić co takiego tutaj się zmieniło.
Zdziwił go totalny brak ludzi w podziemiach, gdy jeszcze był tu kilka lat temu zawsze było w tym miejscu najwięcej osób. A teraz? Totalne pustki, tak jakby nikt tu nie pracował.
Wiele pajęczyn w kątach ścian, a nawet kurz na monitorach i dokumentach.
Siwo-włosy wreszcie dotarł do drzwi, których szukał od początku. Drzwi, które były podpisane "Kraina Tęczy". Dlaczego taka nazwa?
Tylko i wyłącznie z powodu pomyłki jednego z pracowników, gdy jeszcze Erwin był tu kilka lat temu.
Zlecono mu kupienie jakiejś dobrej tabliczki na te drzwi z pasującym opisem, lecz ten kupił to co nadal wisiało na drzwiach.
Dlaczego nikt tego nie wymienił przez te kilka lat? Prawdopodobnie nikomu się nie chciało, a nazwa się przyjęła...
Erwin złapał za klamkę, a drzwi się otworzyły. Spodziewał się. Było to najważniejsze tutaj pomieszczenie, ale Equilibrium od zawsze zapomniał zamykać tych drzwi.
Pomimo, że Knuckles wiele razy prawił mu wykłady na temat tego dlaczego zamykanie tych drzwi jest tak ważne, on nadal o tym zapomniał.
Siwo-włosy wszedł do środka i zapalił światło, które ładnie oświetliło całe pomieszczenie.
Rozejrzał się i stwierdził, że wizualnie nic tutaj się nie zmieniło. Podszedł do ciemno dębowego biurka i pierwsze co rzucało się w oczy to szara teczka z napisem "Plany 2022r". Erwin wziął ją do ręki i otworzył, po czym zaczął czytać jeden jedyny dokument który się tak znajdował...
___________________________________
Dokument potwierdzający:
---Współprace z ekipą budowlaną "YTFC" czyli "Your Time For Change"---
Podpis właściciela YTFC:
Adree Strunsto
Firma ma za zadanie zbudować budynek, na podstawie przekazanych planów. Wymagania to:
-Wyrobienie się w 6miesięcy.
-Wykonanie całego projektu zgodnie z przekazanymi planami.
Typ budynku: Biurowiec
Numer działki: 568292028292010
Miasto: Los Santos
Właściciel terenu: ---
Planowany koniec budowy 13.09.2021
Data rozpoczęcia budowy: 13.03.2021
Data zakończenia budowy: ---
Data zawarcia współpracy: 07.03.2021
Data zakończenia współpracy: ---
Data przekazania planów: 11.03.2021
Podpisy:
Adree Strunsto
---
_________________________________
Siwo-włosy patrzył chwilę na kartkę...
Jaki biurowiec w centrum?
Dlaczego on się nie podpisał?
Jedno było pewne budowa skończyła się poprzedniego roku...
Złotooki odłożył teczkę i rozejrzał się jeszcze trochę po pomieszczeniu. Po koło dziesięciu minutach wyszedł, nie zamykając drzwi gdyż niestety nie posiadał kluczy.
Udał się do schodów i wszedł do części mieszkalnej. Zamknął szafę i rozejrzał się nie wiedząc, gdzie może teraz być starszy.
Siwo-włosy udał się do salonu połączonego z kuchnią i rozejrzał się po pomieszczeniu.
Był mocno zdziwiony, że całe to miejsce nie zmieniło się wcale. Tak jakby nikt tutaj niczego nie używał od tak dawna... Miał wrażenie, że nawet na stole leży ta sama gazeta co kilka lat temu...
---I jak? Rozejrzałeś się już?-- Usłyszał nagle obok siebie, a gdy spojrzał w tamtą stronę zobaczył zamaskowanego psychopatę.
---Nic się nie zmieniło mam wrażenie, że leży tutaj ta sama gazeta co te kilka lat temu..-- powiedział szczerze.
---Zabawny jesteś-- zaśmiał się niemrawo, tak jakby podejrzenia siwo-włosego były prawdą.
---Widziałem dokumenty, co zbudowałeś?-- zapytał patrząc w oczy maski.
---Co..? Oh te dokumenty-- powiedział jakby zdziwiony.
---Nic konkretnego, taki tam budynek dla przykrywki-- dodał po chwili.
---Yhym... Rozumiem-- odpowiedział siwo-włosy parząc podejrzliwe na starszego mężczyznę.
---Ja muszę pilnie jechać, na stole masz klucze jak chcesz to zostań tutaj, a jak nie to zamknij drzwi jak będziesz wychodzić-- mruknął i udał się do wyjścia.
Po chwili złotooki usłyszał tylko trzask drzwi, co oznaczało że został sam w mieszkaniu. Chwilę się zastanawiał, po czym zabrał klucze z stołu i wyszedł z mieszkania zamykając je na klucz.
---Dzień dobry!-- usłyszał za sobą na co się odwrócił i zobaczył uśmiechniętą starszą kobietę.
---Dzień dobry-- odpowiedział miło.
---Jest pan nowym sąsiadem?-- zapytała zaciekawiona.
---Nie, mieszka tutaj mój.. przyjaciel-- powiedział patrząc na kobietę.
---Jak to? Nie widziałam, żeby ktoś w tym mieszkaniu był od jakiś kilku lat-- powiedziała mocno zdziwiona.
Siwo-włosy na jej słowa zmarszczył brwi... Czy Equilibrium nie mieszkał tutaj od kilku lat? To by wyjaśniało dlaczego wszystko wygląda tak samo..
---Bo... Bo to takie jego zastępcze mieszkanie, rzadko tutaj bywa. Wie pani takie zapasowe-- wymyślił coś, żeby kobieta nic nie pomyślała.
---Oh.. rozumiem no teraz każdy młody ma więcej pieniędzy. Kto by chciał mieszkać w takiej starej ledwo stojącej kamienicy-- powiedziała z uśmiechem.
---No nic miłego dnia młodzieńcze!
Kobieta odeszła, a siwo-włosy udał się do wyjścia z kamienicy.
Schował klucze od mieszkania do kieszeni i wyjął kluczyki od Ferrari.
Podszedł do samochodu i wsiadł, po czym odjechał...
----------------------------
---Witaj Equilibrium dawano się nie widzieliśmy-- odezwał się fioletowo-włosy.
---Zamknij się i daruj sobie te bezsensowne powitania...-- mruknął z niechęcią.
---Oj przestań! Nadal się gniewasz?-- zapytał mężczyzna obserwując zamaskowanego.
---Chyba byłbym szaleńcem jeśli zignorował bym to co zrobiłeś-- powiedział marszcząc brwi, lecz nikt nie mógł tego zobaczyć przez maskę.
---Już jesteś szaleńcem Rick-- odezwał się wrednie fioletowo-włosy.
---Rick'a nie ma-- syknął zirytowany.
---Jasnee wybacz!-- zaśmiał się.
---Boli cię. Boli cię to, że nie jesteś prawdziwy... Equilibrium, gdyby nie to że poświęcili Rick'a nie istniał byś nigdy! Rozumiesz?! Nigdy!-- krzyknął z uśmiechem.
---Zamknij się-- mruknął coraz bardziej zdenerwowany.
---Widzę, wiedzę że cię to boli! Boli cię prawda! Przyznaj boli cię to-- nadal mówił z uśmiechem na ustach.
Zamaskowany podszedł do niego i złapał za koszulę, na co na twarz fioletowo-włosego wkradł się jeszcze szerszy uśmiech.
---Zamknij mordę Andrew-- wysyczał podduszając go.
---Wiesz... Wiesz, że mnie-- zakaszlał.
---Że mnie nie zabijesz... Ja to wiem i ty też..-- powiedział z przerwami przez utrudniony dostęp do powietrza...
--------------------------
Witam!
Jakieś teorie Hm?
Miłego dnia kochani!!
Pozdrawiam i Kc <3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro