Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

VIII - czyli koniec części pierwszej

Jimin:

- Robiłem to, Jimin –wyszeptał ze wzrokiem wbitym w podłogę, a moje serce zamarło – sprzedawałem swoje ciało przez ostatnie dwa tygodnie. Ślad na policzku to zasługa klienta z dzisiejszej nocy. Teraz nie możesz zaprzeczyć, że jestem dziwką.

Zerwał się i pobiegł schodami zapewne do mojego pokoju, a ja nie mogłem ruszyć się z miejsca. Zaczęły napełniać mnie sprzeczne ze sobą emocje. Złość, ból, rozczarowanie i smutek. Ogromny smutek.

Przez ten cały czas, kiedy odsuwałem go od siebie, ponieważ nie chciałem zrobić mu krzywdy, on cierpiał.

Nie potrafiłem nawet spojrzeć na niego po tym co mu zrobiłem, a kiedy dzisiaj popatrzyłem w jego oczy i prawie przełamałem się do powiedzenia mu o moich uczuciach, dowiedziałem się, że... wrócił do starego życia.

Czy to moje zachowanie go do tego zmusiło? Jak mogłem być takim idiotą i wcześniej nie zauważyć tego jak się zmienił. Jego blada cera i podkrążone oczy powinny wzbudzić we mnie podejrzenia, że coś jest nie tak.

Jak głupi oszukiwałem się przez te dwa tygodnie, że to co do niego czuję minie tak szybko jak się zaczęło, jednak to cholerne uczucie tylko się wzmacniało. Dużo jeździłem na plażę, aby tam wyobrażać sobie jak cudowne mogłoby być nasze życie gdybym tamtego wieczoru potrafił się powstrzymać. Gdybym wyznał mu moje uczucia i przekonał do pozostania przy moim boku. Bez żadnej umowy.

Zrobiłem kilka kroków w stronę schodów, ale zawróciłem do kuchni i jednym ruchem zrzuciłem leżący na stole wazon, który po kontakcie z płytkami rozbił się na milion kawałków.

Tak się właśnie czułem. Rozbity i zagubiony.

Nie kłopocząc się ze sprzątaniem szkła z podłogi udałem się do salonu i włączyłem telewizor. Tępo wpatrywałem się w jego ekran, myśląc nad tym co powinienem zrobić.

Dręczyło mnie to, że nie wiedziałem czy Yoongi również coś do mnie czuje.

Nawet jeśli tak było, to po tym jak go wykorzystałeś, raczej cię nienawidzi.

Każdy z nas popełnił ogromny błąd. Musiałem jakimś sposobem odzyskać jego zaufanie, a wyznanie mu tego co czuję mogłoby mi w tym pomóc. Za bardzo mi na nim zależało.

Tak. Zakochałem się.

I będę walczył o to uczucie.

Nie wiem ile tak siedziałem, ale z transu wyciągnął mnie głos Yoongiego.

- Jimin? - spojrzałem na niego pełen determinacji - żegnaj... Wyprowadzam się.

Kolejny raz tego dnia moje serce się zatrzymało. Ponownie poczułem, że go tracę, akurat wtedy kiedy pragnąłem mieć go przy sobie jak najdłużej. Nie mogłem pozwolić, aby mnie upuścił.

Wstałem z kanapy i powoli ruszyłem w jego stronę.

- Nie - powiedziałem krótko czekając na jego reakcje.

- Słucham?

- Nie chcę żebyś się wyprowadzał, Yoongi. Chcę żebyś został tutaj - chłopak popatrzył na mnie zdezorientowany - ze mną.

- Nie chcesz, Jimin. Tak naprawdę nie chcesz mieć ze mną nic wspólnego. Mam pieniądze. Mogę już zniknąć z twojego życia. Dziękuję za wszystko - odwrócił się i ruszył w kierunku drzwi.

No dalej, Jimin. Powiedz mu to w końcu, bo jak tylko wyjdzie z twojego domu, stracisz go.

Blondyn był coraz bliżej drzwi, a moje serce zachowywało się jakbym dopiero co przebiegł maraton.

Bałem się.

Cholernie się bałem tego, że mnie odrzuci, że nawet nie spojrzy na mnie tylko wyjdzie i zostawi samego.

- Yoongi, ja...

No dalej.

- Ja nie chcę żebyś znikał z mojego życia - zacząłem - chcę, aby było cię w nim jak najwięcej.

Odwrócił się do mnie z dłonią na klamce.

- Dlaczego? - zapytał łamiącym się głosem - dlaczego jesteś jedyną osobą, która widzi we mnie kogoś wartościowego?

- Przestań, chcę żebyś...

- Jestem nikim, Jimin - wtrącił, a ja zaczynałem denerwować się, że ta mała franca ciągle mi przerywa - nie powinieneś być dla mnie dobry. Nie zasługuję na to - odwrócił się i odetchnął głęboko - a teraz przepraszam. Muszę iść poszukać d...domu - zacisnął dłoń na klamce.

Rzuciłem się w jego stronę i ręką zatrzasnąłem lekko uchylone drzwi. Widziałem, że chłopak ma zamiar coś powiedzieć dlatego zareagowałem szybko.

- Cholera jasna! Przestaniesz w końcu mi przerywać, kiedy chcę powiedzieć ci coś ważnego? Najpierw po wyjściu Heechula, a teraz znowu! - spojrzałem w jego zdziwione moim zachowaniem oczy.

- Kiedy dasz mi szansę na powiedzenie, że nie mogę przestać o tobie myśleć! O tym jak pięknie śmiejesz się z moich słabych żartów, albo kiedy z przyjemnością jesz przygotowane przeze mnie posiłki, chociaż niektóre z nich są niejadalne - zaśmiałem się pod nosem - uwielbiam czuć ciepło twojego ciała przy swoim i najchętniej nigdy nie wypuszczałbym cię z objęć. Masz wartość, Min Yoongi.

Jego oczy zaszły łzami.

- Jeśli chcesz mógłbym ci ją pokazać, bo... zawróciłeś mi w głowie, jak nikt inny wcześniej - zdjąłem jego dłoń z klamki i splotłem jej palce z moimi.

- Tak bardzo chciałbym móc robić tak częściej, ale...ale wiem, że zawaliłem - spojrzałem na nasze połączone dłonie i puściłem jego rękę - i zrozumiem jeżeli nigdy mi nie wybaczysz, ani nie zaufasz, ale musisz wiedzieć jedno...

Zestresowany dotknąłem kciukiem jego zranionego policzka.

- ...zakochałem się w tobie, Yoongi - odsunąłem się od drzwi, które zablokowałem - to chyba wszystko co chciałem ci powiedzieć - popatrzyłem na niego smutnym wzrokiem - jeśli... jeśli naprawdę chcesz stąd odejść, to chyba nie powinienem cię zatrzymywać.

Suga:

Wpatrywałem się w postać Jimina oczami pełnymi łez. Nie dbałem o to, czy spłyną po moich policzkach, czy też nie. Chciałem tylko obserwować. Patrzeć na osobę, która przed chwilą wyznała mi miłość.

Nie wiedziałem jak opisać uczucie towarzyszące mi w tym momencie. Lekkie zawroty głowy, wstrzymany oddech, ścisk w brzuchu i ciepło w całym ciele.

Chłopak, który na naszym pierwszym spotkaniu przespał się ze mną, aby następnie przyjąć mnie pod swój dach, karmić i po prostu... pomóc przeżyć.

„Nie masz żadnej wartości."

„Nadajesz się tylko do rżnięcia."

Zacisnąłem mocno powieki i poczułem gorące łzy na twarzy.

Słowa mojego własnego ojca prześladowały mnie na każdym kroku, przy każdym kliencie. Dlatego od zawsze dawałem się traktować jak szmatę.

Po prostu myślałem, że tak musi być.

A teraz przede mną stała osoba, która widzi we mnie kogoś więcej, niż zwykłą prostytutkę. Która pragnie zająć się mną odpowiednio, tak jak kiedyś moja mama.

Otworzyłem oczy i popatrzyłem na twarz Jimina, która była przepełniona zmartwieniem i strachem. Czy mogę mu ufać? Niczego o mnie nie wie.

Nie może twierdzić, że mnie kocha, skoro nie zna mojej przeszłości.

- Mój ojciec zaczął mnie molestować seksualnie, kiedy miałem 15 lat. To było zaraz po śmierci mamy. Pijany kierowca rozwalił ją na pasach – głos mi się zatrząsł, więc wziąłem głęboki oddech.

Jimin otworzył szeroko oczy, ale nie odezwał się ani słowem.

- To trwało ponad dwa lata. Kiedy tylko ukończyłem 17 lat uciekłem z domu i przyjechałem do Busan na własną rękę. Rodzina nawet mnie nie szukała – uśmiechnąłem się smutno.

- Nie miałem za co żyć, gdzie mieszkać, ani co włożyć do ust. Ponieważ byłem przyzwyczajony do oddawania swojego ciała, postanowiłem, że przez jakiś czas tak właśnie będę zarabiał. To miało trwać krótko, dopóki nie znajdę jakiejś pracy. Ale tygodnie zamieniały się w miesiące, a miesiące mijały tak szybko... - kolejne łzy spłynęły po moich policzkach.

- Czasami udało mi się okraść klienta i uniknąć stosunku, ale to były naprawdę rzadkie sukcesy. Ponadto większość z nich wychodziła z założenia, że jeśli mają mi płacić, to znaczy, że mogą mnie traktować jak chcą – zauważyłem, że Jimin chce coś powiedzieć, ale nie pozwoliłem mu dojść do słowa.

- To właśnie mój ojciec i klienci zakorzenili we mnie przekonanie, że nie jestem nic wart. Moje życie jest pozbawione honoru, moje ciało czystości, a moje serce... – głos mi się załamał i ustąpił lekkiemu szlochowi.

- ... moje serce miłości – dokończyłem z trudem – nie potrafię kochać i ufać, Jimin. Teraz... teraz wiesz o mnie wszystko. Teraz wiesz, że mnie się nie da pokochać. Teraz wie... wiesz, że nie chcesz mnie zatrzymać – szepnąłem na koniec wyznania.

Kucnąłem na podłodze przed drzwiami wyjściowymi i chowając głowę w ramionach nie mogłem opanować płaczu. Nigdy w życiu nikomu wcześniej tego nie powiedziałem. Nawet Jin wiedział o mnie mniej niż teraz Jimin, bo odpowiednio wcześnie ulotnił się z mojego życia.

I jest o tyle spokojniejszy.

Usłyszałem spokojne kroki Jimina i byłem gotowy na wyrzucenie z jego rezydencji.

Jednak zamiast szarpnięć poczułem jego silne ramiona otaczające moje ciało. Mój szloch się nieco uspokoił, a ja praktycznie znieruchomiałem.

Parę chwil później poczułem, że Jimin wstaje. Nagle objął mnie w pasie i uniósł, a ja lekko spanikowany otoczyłem nogami jego biodra. Rękami od razu oplotłem jego szyję chowając twarz w jej zagłębieniu.

- Zawsze musisz być taki przemądrzały? – spytał, a ja kompletnie nie wiedziałem o co mu chodzi.

- Ciągle mi mówisz, czego chcę, a czego nie chcę. Co mogę, a czego nie – zaśmiał się – jestem dużym chłopcem, Yoongi. Wiem czego chcę.

Poczułem, że idzie gdzieś ze mną w ramionach. Po chwili usiadł na kanapie ze mną na kolanach. Oderwałem się od jego ramion i siedziałem z głową w dół.

-Wiem czego chcę – powtórzył wolno i wyraźnie – a czego ty chcesz? Chcesz wrócić do tego co było kiedyś? Do tego piekła, które przechodziłeś każdej nocy, byleby mieć co zjeść?

Pociągnąłem nosem nadal nie podnosząc wzroku.

- Nie... - szepnąłem – ale... ja nie chcę cię ranić... bo nie umiem nikomu zaufać, Jimin.

- Zrobię wszystko, żeby udowodnić ci, że mi możesz – uniósł mój podbródek i popatrzył mi w oczy.

Czyżbym dostał szansę na normalne życie?

Czyżbym dostał szansę na szacunek?

Na... szczęście?

- A jeśli... jeśli ci się nie uda?

- Jeśli czegoś na prawdę chcę, to uwierz – uśmiechnął się delikatnie - zawsze udaje mi się to osiągnąć.

Patrzyłem jeszcze chwilę w jego oczy lekko się uśmiechając. Zaraz potem zbliżyłem się znacznie do jego twarzy, by zatrzymać się na kilka sekund tuż przed nią.

Zaraz jednak połączyłem nasze usta w nieśmiałym pocałunku, nad którym Jimin od razu przejął kontrolę.

Całowaliśmy się delikatnie, wolno i czule. Ten pocałunek nie był zwiastunem seksu i nie ukazywał pożądania. Ten pocałunek miał przypieczętować naszą nową umowę.

Naszą umowę, która tym razem miała przynieść mi nową nadzieję na normalne życie. Dzięki której miałem od nowa stać się pełnoprawnym człowiekiem, a nie bezwartościową zabawką.

Jimin miał nauczyć mnie zaufania do niego.

Miał mnie nauczyć miłości.

Odsunąłem się od niego mocno wtulając się w jego ramiona.

Nie mogę zmarnować takiej szansy od losu.

W końcu istnieje ktoś, kto mógłby być dla mnie całym światem.

- Jiminnie...

- Hmm? – zaczął gładzić moje włosy.

- Naucz mnie kochać.  

<><><><>

No i mamy ostatni rozdział pierwszej części My Own Slut

Mamy nadzieję, że dotrwaliście z chłopakami do końca!

Dziękujemy za każdą gwiazdkę, która dodawała nam motywacji do pisania

i za każdy komentarz, który wywoływał u nas uśmiech

Nie bądźcie źli za zakończenie otwarte - musicie pamiętać, że to nie koniec ich przygód (a raczej problemów hehe)

Anyway druga część już się pisze^^

Na dowód chciałyśmy wstawić fragmenciki rozdziału pierwszego

Mamy nadzieję, że Was zaciekawią


***

Jimin pov:

 - Przychodzisz tutaj codziennie od dwóch tygodni - oparł się na blacie na przeciwko mnie – z tego co pamiętam chodzi o jakiegoś chłopaczka, huh? 

Zacisnąłem dłoń na szklance, a potem wypiłem jej zawartość za jednym razem. Po takiej ilości jaką dzisiaj w siebie wlałem nie czułem już drażniącego pieczenia w gardle.  

Tak właściwie to nie czułem nic od jakiegoś czasu.  

Suga pov:

- Na kolana.

Uklęknąłem przed mężczyzną i od razu zsunąłem jego bieliznę. Chwyciłem jego przyrodzenie w dłonie i po krótkim masowaniu zacząłem jeździć językiem po jego główce, tak jak lubi.

- Jesteś moją najlepszą inwestycją – sapnął, ale wcale nie poprawił mi tym humoru.

Musiałem to zrobić. Musiałem odejść od miłości mojego życia. Nie miałem wyboru.  

***

MY OWN SLUT 2
soon

peace!

~agonii

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro