Rozdział 4
Janek
Mam przeczucie, że spadam w nicość od kilku dni. Nie widzę nic poza otaczającą mnie ciemnością. Na początku wydawało mi się, że widzę jakieś światło, które zaczyna mnie otaczać, ale szybko zgasło, a na jego mniejsce wróciła ta przeklęta ciemność. Myślę, co teraz dzieje się z Esterką, myślę o tym co się z nią dzieje i o tym czy kiedy wreszcie skończę spadać spotkam się z nią, czy będę mógł ją jedynie obserwować z góry. Czy będę mógł się nią opiekować z innego lepszego świata? Czy będę zmuszony patrzeć jak rozpacza po stracie? Czy może jeszcze gorzej będę musiał obserwować jak układa sobie szczęśliwie życie z kimś innym? Boję się... Boję się, co będzie dalej kiedy wreszcie dotrę na samo dno. Czy roztrzaskam się na milion malutkich kawałeczków i moje życie się skończy? Czy może chociaż przez chwilę będę mógł ją jeszcze zobaczyć, będę mógł ją dotknąć, pocałować i przytulić, powiedzieć: kocham cię, będzie dobrze, położyć się obok niej i patrzeć jam usypia w moich ramionach albo bawić się jej ślicznymi blond włosami z niebieskimi końcówkami? Czemu znowu widzę światło? Czy powinienem się bać?
Hejka Nutki! Miałam ochotę na rozdział tylko i wyłącznie z samymi przemyśleniami. Podobają się wam takie rozdziały? W razie czego mogłyby się pojawiać częściej, czy wolicie raczej rozmowy albo zdarzenia?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro