Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 32

-Okey mogę się założyć, ale ci twoi goryle muszą mnie puścić, żebym ci podała rękę.- widziałam, że Eryk rozmyśla, czy to dobry pomysł. Jeśli powie, że nie to cały mój genialny plan pójdzie w zapomnienie.

-Dobra. Puście ją. Ale dobrze ci radzę ślicznotko, nie próbuj żadnych sztuczek, bo twój kochaś umrze.- na potwierdzenie swoich słów przeładował pistolet, a ja ponownie spojrzałam w stronę Jasia, to co zobaczyłam sprawiło, że jeszcze bardziej nie nawidziłam Eryka. Jasio płakał.- Za sekundę będziesz mi wisieć piwo.- ledwo ścisnęłam jego dłoń, a on odwrócił się i wymierzył pistoletem w Jasia. W ułamku sekundy szarpnęłam go za rękaw, jego skórzanej kurtki. Zabrałam pistolet i przystawiłam sobie do głowy.

-Co ty do cholery robisz?- zawołał przerażony idiota.

-Jeśli ty zabijesz jego, ja zabiję siebie, bo bez niego nie przeżyję!- krzyknęłam przerażona, tym że coś może nie wyjść.

-Estera! Do cholery odłóż ten pistolet!

-Możesz zrobić ze mną co chcesz, ale masz zostawić Janka w spokoju! Rozumiesz?!- nie wiedziałam czy Eryk był bardziej wściekły czy zrozpaczony.

-Estera! Proszę cię! Odłóż broń!

-Puść Janka, a zabierz tylko mnie!- byłam na skraju płaczu.

-Dobra! Zgadzam się! Puście szczeniaka, ale oddaj mi ten pieprzony pistolet!- nie patrzyłam już na Eryka tylko na Janka, który wyglądał jak kartka papieru, zalany łzami, tylko czekoladowe oczy patrzyły na mnie przerażone.

-Wychodzimy, ale najpierw muszę coś zrobić.- odwróciłam się w błyskawicznym tempie do matki Janka, która z tego co zdążyłam ustalić miała jakieś powiązania z gangiem Eryka i strzeliłam do szmaty trzy razy. Po czym ja, Eryk i reszta jego zidiociałej bandy uciekliśmy.

Jutro albo jeszcze dzisiaj epilog.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro