Rozdział 17
-A co cię to obchodzi gówniarzu? Nie wiesz, że dzieci nie powinny się mieszać w sprawy dorosłych?!- nigdy w życiu nie widziałem mamy tak bardzo zdenerwowanej. Co ja gadam ona była wściekła!
-Mamo przecież jestem dorosły.- chciałem zachować spokój. Powtarzam chciałem!
-Po pierwsze: nie pyskuj, a po drugie: jeśli nie odpowiada ci nie mieszaj się w sprawy dorosłych, to powiem żebyś się nie mieszał w cudze sprawy, szczeniaku.- wysyczała i co mnie bardzo zdziwiło, a może nawet zmartwiło, ona ledwo powstrzymywała się od uderzenia mnie!
-Czemu taka jesteś?- spytałem czując łzy napływające do oczu.
-Niby jaka?
-Taka... taka... inna?- sam nie byłem pewnien czy to dobre określenie.
-Nic nie rozumiesz. Obiecuję, że kiedyś ci to wytłumacze.- mama siadła na krzesełku barowym i zaczęła pocierać ręką skroń.- Przepraszam, ale to bardzo delikatna sprawa i poprostu nie chce cię w to mieszać.
-Okey, rozumiem.- Tak na serio to nie rozumiałem nic. Jest jakaś delikatna sprawa, którą mama nie chce się ze mną podzielić, a rozmawiając z tym kimś przez telefon, powiedziała, że przemówi mi do rozumu. Pierwsza część wygląda tak jakby rodzice się rozwodzili, ale czemu wtedy miałaby do mnie przemawiać?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro