Rozdział 1
Janek
Jechaliśmy z Esterą autobusem na komisariat... Nie bardzo mi się uśmiechało jechać tam trzeci raz w tym miesiącu, a jechaliśmy autobusem, ponieważ, gdyż, dlaczegóż ktoś zrobił nam kolejny głupi żart. Tym razem było to przebicie wszystkich czterech opon w samochodzie Esti. Za pierwszym razem były to pomalowane drzwi do naszego mieszkania, następnie dostaliśmy list z pogróżkami, a teraz to! Dziewczyna jak za poprzednimi dwoma razami była nieźle zastresowana. Pamiętam co powiedziała, jak jechaliśmy na komisariat za pierwszym razem. Wtedy nie mogłem zasnąć przez kilka następnych nocy...
-Janek ja wiem kto to zrobił- powiedziała Esterka odpalając silnik.
-Kto kochanie?- spytałem zaciekawiony, komu mogę przywalić w ryj.
-Eryk, czyli mówiąc prościej mafia.- powiedziała to tak spokojnie jakby mówiła co będziemy jeść na obiad.
-Jak to? Twój były jest członkiem mafii?!- wręcz wrzasnąłem.
-Nie członkiem, a przywódcą.- jak ona może być taka spokojna?- Podobno zakochał się we mnie, nie chciał być ze mną dla seksu, ale z miłości, a ja zostawiłam go dla ciebie. Ja go nigdy nie kochałam, ale moi znajomi na tym korzystali, wiesz narkotyki.- na to wspomnienie lekko się spieła, ale nadal była w miarę spokojna. Dobra to teraz jeszcze raz po koleji: ex mojej dziewczyny jest przywódcą mafii. Nie no spoko...
-Widzę twoich widzów.- mruknęła Estera, przywołując mnie do rzeczywistości...
Hejka Nutki! Dzisiaj taka troszkę retrospekcja? Zresztą nie wiem... Ja jestem teraz nad morzem, tak na zakończenie wakacji 😢. Przylecieliśmy dzisiaj i od razu poszliśmy na molo
P.S. Jak po rozpoczęciu roku???
U mnie nie najgorzej 😊
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro