Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Day(Message) 30

Córka agenta Witkowskiego przeczesała włosy palcami i spojrzała na spokojną twarz ojca. Ona nie potrafiła, ciągle się denerwowała przed spotkaniem z przyjaciółmi. 

- Nadia co ci jest?

- Boję się. Co jeśli mnie nie polubią? - jęknęła z niezadowolenia

- Jeśli polubili cię zanim dowiedzieli się kim tak naprawdę jesteś to na pewno teraz będzie jeszcze lepiej. - poklepał ją po głowie

Dziewczyna uśmiechnęła się lekko do niego i dokończyła swoje śniadanie.

- Skarbie wiesz gdzie położyłam moją torebkę!? 

- W salonie mamo! 

Po chwili w pomieszczeniu obok znalazła się wysoka kobieta, która wzięła czarną kopertówkę, pożegnała się z mężem i córką i pojechała na wybieg. 

- Będzie dobrze kochanie. - mruknął jej tata patrząc na zmartwioną minę córki

- Wiem tato. 

Nastolatka westchnęła, wzięła swoją torbę i pożegnawszy się z Adamem wybiegła z domu by zdążyć na autobus. Na przystanek dotarła w chwili gdy pojazd już jechał. Odetchnęła z ulgą, poczekała chwilę, wsiadła do autobusu  i zobaczywszy, że tylko obok brunetki jest tylko wolne miejsce podeszła do niej.

- Mogę usiąść? 

- Jasne. - nieznajoma uśmiechnęła się 

Usiadła obok niej, przyjrzała jej się i zauważyła, że jest bardzo podobna do jej chłopaka. 

- Nadia. - wystawiła do niej dłoń

- Magda, ale wszyscy mi mówią Marika. 

- Miło mi. 

- Mi również. Mój jeden brat ma dziewczynę o takim samym imieniu co ty.

- A masz może jego zdjęcie? - zapytała nieśmiało

Magda wyciągnęła swój telefon, weszła w galerię i włączyła jedno ze zdjęć. 

- Ten brunet. 

Nadia zaśmiała się cicho i pomyślała, że ma szczęście, ponieważ właśnie poznała siostrę swojego chłopaka. Autobus zatrzymał się i niestety musiała wysiąść.

- Miło się rozmawiało Mag. Pozdrów Emila i Konrada! - pomachała zdziwionej dziewczynie i wysiadła na przystanku pod szkołą

Zacisnęła ręce w pięści i ruszyła przed siebie z głową spuszczoną w dół. Po chwili na kogoś wpadła i upadła na ziemię.

- Przepraszam, nie zauważyłem cię. - chłopak podał jej rękę by pomóc jej wstać

- Nie szkodzi. - uśmiechnęła się i z jego pomocą wstała z podłoża

Chłopak jeszcze raz ją przeprosił i pobiegł w stronę swoich kolegów. Nigdy ich tu wcześniej nie widziała, ale sądząc po strojach i po plakatach przed budynkiem uznała, że są z jednej szkół, z którymi jej placówka rywalizuje w koszykówce. 

- Nadia! 

Rudowłosa słysząc swoje imię odwróciła się i zobaczywszy Ingę uśmiechnęła się szeroko. Po chwili poczuła ciężar na swoich barkach. 

- Widziałaś tych z Pieklanej? 

- Na jednego z nich wpadłam. 

- Zazdroszczę! Idą tu! - blondynka pisnęła cicho - Ten w okularach przeciwsłonecznych jest przystojny. 

Jej przyjaciółka zachichotała i spojrzała w stronę, z której szli zawodnicy. Jej spojrzenie spotkało się ze spojrzeniem białowłosego. Uśmiechnęła się lekko i pociągnęła blondynkę w stronę boiska. 

- Idziemy pokibicować! 

- Ale ty zawsze mówiłaś, że nienawidzisz koszykówki! 

- Mam nie patrzeć jak gra mój przyjaciel!? Niedoczekanie! 

Usiadły na trybunach i czekały na początek meczu. Na boisko weszli zawodnicy z ich szkoły i z Pieklanej. 

- Tymon! - nastolatki, które były za nimi ciągle piszczały imię kapitana

Nadia i Inga spojrzały na siebie porozumiewawczo, wstały i uśmiechnęły się chytrze.

- Emil dasz radę! - krzyczały ze śmiechem

Białowłosy spojrzał na nie i uśmiechnął się szczerze. 

- Kto to jest? Skąd go znacie?

- Nasz przyjaciel. Nie twój interes Ilona. - warknęła Inga patrząc z wymalowaną wrogością na twarzy 

W końcu dały sobie spokój i poszły z boiska. 

- Nadia? O, hej! 

- Magda, witaj. - uśmiechnęła się szeroko do brunetki - To jest Inga. 

- Miło mi. - blondynka zasalutowała jak w wojsku ze śmiechem

Brunetka zaśmiała się szczerze, porozmawiała chwilę z dziewczynami i po pół godzinie przyszła dwójka chłopaków, z czego tylko jeden był zmęczony.

- Idioto, mógłbyś też pograć. Dobrze by ci to zrobiło! - białowłosy odepchnął od siebie bruneta

- Sorki braciszku, ale ja ćwiczę! - prychnął drugi - Hej Magda. Uuu, a kim są te prześliczne panie? 

- To są...

- Inga, Nadia macie się zgłosić do biura! W tej chwili! - ktoś za nimi krzyknął

Dziewczyny odwróciły się i zobaczyły agenta Lenarta. Przełknęły głośno ślinę i ze skruszonymi minami do niego podeszły.

- Jak bardzo mamy przerąbane? - zapytała Nadia

- Prawie w ogóle. Twój ojciec dzwonił do twojej szkoły. Chce cię przepisać. - mruknął wsiadając na miejsce kierowcy

- A ja po co tam? 

- Podobno twoi rodzice także chcą to zrobić. 

Ruszył spod szkoły i po pięciu minutach byli pod agencją. Nastolatki wysiadły, przeszły kawałek i zostały napadnięte przez fioletowo włosą dziewczynę, która zaczęła je dusić. 

- Bożeee dusisz! 

- Przepraszam. - zmieszana puściła dziewczyny, które zaczęły łapać powietrze

- Dziewczęta chodźcie. 

Trzy nastolatki kiwnęły głowami i wolnym krokiem ruszyły na agentem. Uniosły głowy dopiero gdy znaleźli się w odpowiednim gabinecie.

- Cześć tato. - mruknęła ruda

- Co wam Paweł naopowiadał? - zapytała Ilona Lenart

- Że chcecie nas przepisać do innej szkoły. 

- Paweł! Miałeś tylko po nie jechać! 

- Szefie, ale nie widziałeś ich min! 

- Dobra, ale o co chodzi!? - wykrzyknęła Inga

- Idziemy do rodziny Kowalewskich. 

W pomieszczeniu było słychać pisk i śmiech.

- Ale oni są u nas w szkole. Mają zawody. - powiedziała Nadia

Witkowski wziął z płaszcza kluczyki, rzucił je Nadii i kazał jej iść z Ingą do samochodu. Nastolatki posłusznie wyszły z biura i udały się w stronę czarnego Volvo. Usiadły na miejscach z tyłu i były cicho jak myszki pod miotłą.
- Myślisz, że będzie wszystko dobrze?
- Zobaczymy Nadia.
- On mnie nie poznał!
- W rzeczywistości wyglądasz inaczej niż na zdjęciach. - Przyjaciółka rudej się zaśmiała
Druga jęknęła z niezadowolenia i oparła głowę o szybę. Po krótkiej chwili w pojeździe był także Adam, który usiadłszy na miejscu kierowcy ruszył z piskiem opon do domu rodziny Kowalewskich. Stanął samochodem niedaleko podjazdu i sprawdziwszy swój telefon wysiadł razem z nastolatkami.
- Tato, a co jeśli mnie znienawidzą? W końcu nie wiedzą, że to przeze mnie ich ojciec ich no wiesz.
- Nadia nie znienawidzą cię!
Blondynka zapukała do drewnianych drzwi i po trzydziestu sekundach pojawiła się w nich starsza kobieta.
- Dzień dobry pani Paulino. - ruda uśmiechnęła się szeroko

- Dzień dobry Nadio. Wchodźcie, Konrad, Emil i Magda powinni za chwilę wrócić. - wpuściła gości do wnętrza i zaprowadziła ich do salonu - Proszę się rozgościć, a ja zaraz podam kawę i herbatę. - kobieta zniknęła we wnętrzu kuchni

Trójka ludzi usiadła na sofie, a po chwili dołączyła do nich mama młodych Kowalewskich, którzy akurat w tym momencie weszli do domu. 

- Idioto! Jak mogłeś wpaść w słup!? No jak!? - już od wejścia było słychać dziewczęcy krzyk 

- Normalnie! Tak samo jak ty w tego całego Tymona. - brunet odgryzł się 

- Dzieci! Uspokójcie się! Mamy gości. 

- Dzień dobry. - mruknęli cicho

Ruda spojrzała na bruneta i zarumieniła się lekko. 

- Inga, ja mu nie powiem, że to ja. - wyszeptała do blondynki - Tato, możesz dać mi kluczyki do samochodu? 

- Nadia, a coś się stało? Jeszcze przez chwilę było z tobą wszystko w porządku. - powiedziała zmartwiona Paulina

- Wszystko w porządku. - z ledwością wydusiła z siebie

Konrad spojrzał na rudą, która wyglądała jakby przed chwilą ktoś powiedział jej, że ktoś z jej rodziny umarł. 

- Mamo, ja wezmę ją do siebie. Widać, że trochę źle się czuje. - powiedział, wziął Nadię na barana i poszedł do swojego pokoju

Posadził dziewczynę na swoim łóżku, a ona położyła się na nim.

- Kotek, co jest? - zapytał się

- Źle się czuję. Czekaj, jak ty mnie nazwałeś? 

-  Kotek, a co?

- Poznałeś mnie? - zdziwiła się

- Jak mógłbym cię nie poznać? - nachylił się nad nią i musnął lekko jej usta

- Kocham cię. - mruknęła, wtuliła się w pościel i zasnęła

- Ja ciebie też. - pocałował ją w czoło i cicho wyszedł z pokoju

Uśmiechnął się chytrze i rzucił się na plecy swojego brata bliźniaka. Upadli razem na podłogę i cicho zaczęli się śmiać.

- Co z Nadią? 

- Zasnęła, źle się czuła. - odpowiedział na pytanie jej ojca

Witkowski pożegnał się z nastolatkami i panią Kowalewską i pojechał z powrotem do agencji.

- Dzieci, ja idę do pracy. Pieniądze są na stole, tylko nie rozwalcie domu! - kobieta także czym prędzej wyszła

Młodzi zostali sami, więc postanowili zadzwonić po Kubę i Marikę żeby urządzić obiecany piknik. Po pół godzinie wszyscy już byli. Wzięli wszystkie potrzebne rzeczy i ruszyli na polanę w lesie, który był niedaleko domu Magdy, Emila i Konrada. 

- Nadia! Moja lejde! - Kuba przytulił mocno rudą, a ona odwzajemniła uścisk

- Ej, to moja dziewczyna! - Konrad przyciągnął dziewczynę do siebie i pocałował ją delikatnie

Emil ciągle przytulał się z Mariką, Konrad z Nadią, Kuba z Ingą (Tak, oni są razem), a Magda siedziała sama. ( ;( ) Piknik minął im w przyjemnej atmosferze. Tak samo jak parę innych sytuacji. Takie jak:

- Śluby,

- Porody,

- Urodziny.

I jeszcze wiele innych. Czasem wystarczy tylko czyjaś obecność by wszystko inne potoczyło się łatwiej... Mieli siebie, wszystko toczyło się o wiele łatwiej niż wcześniej. Po prostu byli ze sobą. 


****

Tak, tak zrypałam trochę końcówkę. No, ale nie dziwcie się, okej!? Pisałam to przy minimalnej wenie! 

A tak na serio, może pododaję jakieś dodatkowe rozdziały. Jeśli oczywiście chcecie! 

Ciao Baby! 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro