Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

"Załatwimy go" - Rozdział 58

Ellie's pov

Właśnie siedziałam na szpitalnym korytarzu czekając na jakiekolwiek informacje o stanie zdrowia mojej przyjaciółki. Siedzimy tu dopiero kilkanaście minut, a ja mam wrażenie jakby minęła wieczność. Ja i Zoe nadal czekamy na chłopaków, zdajemy sobie sprawę, że są poza miastem, ale powinni się pospieszyć. Nie wiem czego się spodziewać, co zrobią, ale wiem, że ten kto jej to zrobił pożałuję tego bardzo mocno. Mimo, że to wszystko mnie przeraża staram zachować się zimną krew, wystarczy, że Zoe cały czas płacze. Gdybym do niej dołączyła obydwie byśmy zwariowały. Trzymając mocno Zoe w objęciach nagle usłyszałam pisk opon dobiegający z zewnątrz, szybko zerwałam się z krzesła i pobiegłam w stronę wyjścia. Zanim zdążyłam cokolwiek zauważyć poczułam silne ramiona oplatające moje ciało, poczułam dobrze znane mi perfumy i już wiedziałam kto to jest....Luke. Oddychał głośno i gwałtownie, trzymał mnie tak mocno, jakby nie wierzył, że na prawdę tutaj jestem. 

- Mój boże nic ci nie jest? - zapytał dokładanie przyglądając się mojej twarzy.

- N-nie, mi nic nie jest. Dobrze, że jesteście Mia właśnie jest na badaniach - powiedziałam kiedy zauważyłam resztę chłopaków stojących tuż za mną. 

- Kurwa gdzie ona jest?! - krzyknął Ashton. - Gdzie do cholery jest moja dziewczyna?!

- Uspokój się, powiedziała, że jest na badaniach, tak?! Nic już jej nie grozi, Irwin. Jest bezpieczna - powiedział Michael. Zdziwiłam się kiedy go zobaczyłam, jedyne co słyszałam od niego od dłuższego czasu to tylko to jak kłóci się z chłopakami.

- Ashton, Michael ma rację. Robią tutaj wszystko, żeby jej pomóc. Dobrze wiesz, że jest w dobrych rękach. Usiądźmy i poczekajmy - powiedział spokojnie Calum. Ashton niechętnie przytaknął i spuszczając głowę usiadł na jednym z krzeseł.

- Ellie? - szepnął Ashton zwracając moją uwagę. - Co wam przyszło do głowy żeby iść do tego klubu akurat wtedy kiedy nas nie ma? - zapytał nie patrząc na mnie. Spuściłam głowę i mocno zagryzłam wargę tak, aż poczułam metaliczny smak krwi. Nie wiedziałam co powiedzieć, czułam się winna, czułam, że to wszystko moja wina. Może gdybyśmy cały czas trzymały się razem nic takiego nie miałoby miejsca? 

- My...chciałyśmy po prostu spędzić trochę czasu razem - szepnęłam.

- Dlaczego do kurwy nie mogłyście po prostu zostać w domu?! - podniósł głos wstając. 

- Ashton uspokój się! Dobrze wiesz, że to nie jest ich wina - powiedział Luke.

- Zoe tobie coś się stało? - Ashton spoglądnął na nią.

- Nie, ze mną wszystko w porządku - odpowiedziała przyciskając nogi bliżej swojego ciała.

- Najpierw Ellie, potem Mia...Zoe nie możesz zostawać teraz sama. Najlepiej wyjedź z miasta do jakiejś rodziny - powiedział Ashton podchodząc do niej, a ja powtórzyłam jeszcze raz jego słowa w mojej głowie. Najpierw ja, potem Mia? Teraz kolej na Zoe? - pomyślałam przypominając sobie sytuację kiedy zostałam zraniona nożem.

- Zaraz, zaraz.. o co w tym wszystkich chodzi? Ktoś chce nas zabić? - szepnęłam.

- Hej, spójrz na mnie - podszedł do mnie Luke. - Kiedy jesteś ze mną, jesteś bezpieczna. Nic ci się nie stanie, rozumiesz? - powiedział podnosząc mój podbródek.

- Tamtej nocy była z tobą i co? Pomogłeś jej? Nie masz na to wpływu, Luke! To wszystko nasza wina, jeszcze nie zrozumiałeś?! One zostały wciągnięte w ten świat mimo, że nigdy nie powinny się w nim znaleźć. Nie zasłużyły na to! - krzyczał Ashton. - Jeśli nie załatwimy tego raz na zawsze - podszedł do niego tak blisko, że ich klatki piersiowe się stykały. - To wszystkie zginą - dokończył, a ja poczułam wielką gulę w moim gardle. 

- Kim wy jesteście? - szepnęła Zoe cofając się w kierunku wyjścia.

- Zoe poczekaj, nie powinnaś o tej porze wracać sama do domu - powiedziałam starając się, aby mój głos nie zadrżał.- O tej porze na prawdę może ci się coś stać. Zostań ze mną, nic ci nie grozi. Moja przyjaciółka tylko skinęła głową i usiadła na drugim końcu korytarza oplatając się ramionami. 

- Ellie, ja na prawdę - Luke zaczął mówić, ale przerwał mu Dr Black idący w naszym kierunku. 

- Z dziewczyną jest już wszystko w porządku. Jest cała posiniaczona i bardzo słaba, ale nie straciła dużo krwi, dlatego jej stan nie zagraża życiu - powiedziała, a ja poczułam wielką ulgę. 

- Gdzie leży? - zapytał chłodno Ashton.

- Poprosiła mnie, abym przekazał, że chce się zobaczyć ze swoim chłopakiem. Macie do niego jakiś kontakt?

- Ja do kurwy jestem jej chłopakiem - warknął Ashton, a dr Black podniósł brwi do góry.

- Jeśli tak... - westchnął wyraźnie zaskoczony. - Leży w sali nr 28 - powiedział i odszedł w przeciwnym kierunku. Od razu skierowaliśmy się wszyscy pod salę, w której była Mia, ale prosiła  Ashton'a, dlatego tylko on wszedł do środka, a my poczekaliśmy na zewnątrz. Wykończona zsunęłam się po ścianie w dół ukrywając swoją głowę w dłoniach.

- Wyjdzie z tego - usłyszałam głos Luke'a.

- Ty nie rozumiesz - podniosłam głowę i spojrzałam na chłopaka. - Ona nie zasłużyła na to wszystko. Tutaj nie chodzi tylko o pobicie - poczułam napływające łzy do moich oczu. - On ją zgwałcił, rozumiesz? Zapamięta to do końca swojego życia, to o wiele poważniejsze niż możecie sobie wyobrażać! - wybuchnęłam płaczem. Blondyn podbiegł do mnie i zamknął mnie w szczelnym uścisku. Wtuliłam się w niego jeszcze bardziej, a on uspokajał mnie swoim głosem. Nagle jego telefon zaczął dzwonić, czułam jak wyciąga go z kieszeni, ale zaraz potem z powrotem go wkłada ignorując połączenie.

- Pójdę nam po kawę, dobrze? - zapytał. Skinęłam głową i wytarłam łzy z moich policzków. Nikt nic nie mówił, pomiędzy nami panowała grobowa cisza, Luke nie przychodził już od kilkunastu minut, a ja zaczęłam się martwić. Żeby upewnić się, że nic mu nie jest poszłam w kierunku szpitalnego baru, budynek był mały, dlatego z łatwością znalazłam odpowiednią drogę. Kiedy byłam już prawie na miejscu usłyszałam jak Luke głośno z kimś rozmawia przez telefon, wręcz krzyczy. Postanowiłam podsłuchać jego rozmowę chociaż wiedziałam, że nie powinnam tego robić.

- Czy ty mnie w ogóle słuchasz?! Jasne, że z tego wyjdzie, Ashton z nią jest - zorientowałam się, że mówi o mojej przyjaciółce - Ty chyba czegoś do kurwy nie rozumiesz. Nawet jeśli nic jej nie będzie i stąd wyjdzie to stanie się kolejna krzywda następnej. Ellie została dźgnięta nożem, otarła się o śmierć. Teraz Mia została zgwałcona i brutalnie pobita, gdyby nie Zoe możliwe, że właśnie byłaby martwa. Kiedy wyjdzie ze szpitala tym razem krzywda stanie się znowu Ellie. Nie pozwolę na to, kurwa, rozumiesz? - krzyczał, a moje serce biło coraz szybciej. - Zoe jest bezpieczna. Oni nas obserwują, wiedzą, że jest nieistotna dla nas. Znają tylko moją i Ashton'a słabość - domyśliłam się, że mówi o mnie i Mii. Oni chcą nas wykończyć, a najlepszym sposobem na to są właśnie one. Jeżeli nie załatwimy tego mogą nie wyjść z tego żywo, rozumiesz? A to wszystko przez nas. Nie miały prawa znaleźć się w tym świecie! To nie tak miało wyglądać! - zaczął przewracać krzesła tracąc nad sobą kontrolę. - Jeśli znikniemy będą bezpieczniejsze, tylko tak możemy je ocalić przed tym psychopatą. Załatwimy go - usiadł na krześle . - Powiem chłopakom jaki jest plan, a jutro wyjedziemy stąd i każdy zapomni, że kiedykolwiek tutaj byliśmy - zakończył rozmowę, a ja czułam jak robi mi się słabo. - Ellie?

- Nie możesz mnie zostawić, Luke - szepnęłam kiedy podszedł do mnie bliżej.

- Jak wiele słyszałaś? - zapytał zdenerwowany.

- Kocham cię - powiedziałam ignorując jego pytanie.

- Jak wiele słyszałaś? - powtórzył pytanie.

- Jeśli to zrobisz nigdy ci tego nie wybaczę. Znienawidzę cię - powiedziałam chociaż wiedziałam, że to nie prawda.

- I o to chodzi, księżniczko. Znienawidź mnie - powiedział całując mnie namiętnie, a ja rozkoszowałam się smakiem jego ust mając nadzieję, że nie po raz ostatni.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Hej! Więc dzisiejszy rozdział może nie jest przyjemny, raczej dramatyczny, ale wszystko idzie po mojej myśli. Już za dwa rozdziały zakończę tą opowieść i postaram się, abyście z drugiej części byli równie zadowoleni. Kolejny rozdział pojawi się na pewno w najbliższym czasie, więc oczekujcie. 

Teraz chciałabym bardzo, ale to bardzo podziękować Wam za już ponad 200k wyświetleń! Nie wiem kiedy i jak to się stało, ale jest! Nie wiem również czym sobie zasłużyłam na tak wspaniałych czytelników jak Wy, ale po prostu dziękuję! Dziękuję za to, że jesteście. Za to, że czytacie te wypociny, za wasze komentarze i gwiazdki. Kocham Was bardzo i pamiętajcie, że gdyby nie Wy to wszystko by się nie udało. Życzę Wam cudownych chwil w ostatnim tygodniu wakacji i obyście wykorzystali go najlepiej jak tylko możecie. 

ZAPRASZAM DO KOMENTOWANIA I GŁOSOWANIA! Buziaki;**

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro