Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

" Za dzisiejszą noc!" - Rozdział 57

PRZECZYTAJ NOTKĘ NA DOLE!

Ellie's pov

- Dzień dobry - ziewając przywitałam się z Harry'm, który podobnie jak ja przygotowywał sobie śniadanie. Dzisiaj obudziłam się trochę obolała po wczorajszej nocy, ale było cudownie. Luke jeszcze spał więc postanowiłam dać mu jeszcze chwilkę.

- Hej, Ellie - odpowiedział zaspanym głosem. - Umm..chciałbym cię przeprosić za wczoraj. Głupio wyszło, po prostu nie spodziewałbym się po Luke'u, że mógłby...

- Jest okej, na prawdę - przerwałam mu. - Trochę wiem o przeszłości Luke'a i sama zdziwiłabym się, że w końcu jest z kimś na stałe.

- Taa, to trochę dziwne, ale teraz jest szczęśliwy - uśmiechnęłam się na jego słowa. - Z resztą ty chyba też nie najgorzej się z nim czujesz, co? - zaśmiał się.

- Nie rozumiem - zmarszczyłam brwi. - Oczywiście, że jestem z nim szczęśliwa. Nie mogłabym wymarzyć sobie kogoś lepszego.

- Chodziło mi raczej o "te sprawy" - zrobił cudzysłów w powietrzu. - Wszyscy nie mogliśmy spać przez was, jeśli rozumiesz o co chodzi - uśmiechnął się cwaniacko, kiedy zauważył rumieńce na mojej twarzy.

- Przepraszam, następnym razem...

- Ohh przestań - zaśmiał się. - To, przecież normalna rzecz. Lubię słyszeć jak dziewczyna krzyczy, jęczy...

- Jeszcze jedno słowo, a wsadzę ci łeb w te płatki - odetchnęłam w duchu słysząc głos Luke'a.

- Jak długo tu stoisz? - spytałam.

- Od początku waszej rozmowy - wzruszył ramionami. Podszedł do mnie i od razu wpił się w moje usta. - Jak się spało? - szepnął. 

- Jak nigdy wcześniej - odpowiedziałam równie cicho. Uśmiechnął się łobuziarsko i wziął się za robienie jajecznicy podczas, gdy ja kończyłam swoją owsiankę. - Co będziemy dzisiaj robić?

- Umm.. wiesz co, dzisiaj mam do załatwienia jedną sprawę z chłopakami i wrócę pewnie późno w nocy, dlatego nie czekaj na mnie - odpowiedział nie patrząc na mnie. - Obiecuję, że jutro ci to wynagrodzę - puścił mi oczko.

- Jaką sprawę macie do załatwienia, że wrócisz tak późno? - zapytałam podejrzliwie.

- Nie przejmuj się, to nic takiego - pocałował mnie w policzek ewidentnie unikając tematu. 

- Mam nadzieję, że nie robicie niczego głupiego, Luke - powiedziałam. - Dobrze, więc ja dzisiaj spędzę dzień z dziewczynami - westchnęłam. Może to i dobrze - pomyślałam. Już dawno nie spędziłyśmy czasu tylko razem. Większość mojego czasu teraz zajmuję Luke, nie chcę, aby pomyślały, że o nich zapomniałam. Mimo to byłam zaniepokojona. Luke wydawał się jakiś dziwny, ufam mu, ale martwię się o niego. 

- Gotowy? - zapytał Ashton, który właśnie zszedł na dół.

- Zawsze, stary - odpowiedział Luke. - A gdzie Calum?

- Jestem! - krzyknął chłopak, który zdyszany pojawił się obok mnie. - Hejka wszystkim - przywitał się i kiedy mnie zauważył pocałował mnie w policzek.

- Bo zacznę robić się zazdrosny - mruknął Luke. 

- Powinieneś. To niezła sztuka - odpowiedział Calum starając się ukryć swoje rozbawienie. - Nawet nie chcesz wiedzieć co chciałbym z nią zrobić. Gdybym tylko mógł wziął bym ją tutaj i pieprzył do... - mówił starając się zezłościć Luke'a, co podziałało, ponieważ chłopak zrobił się czerwony i już po chwili uderzył go z tyłu w głowę, na co wybuchliśmy śmiechem.

- Lepiej przestań, bo kurwa nie chcesz wiedzieć co bym ci zrobił - warknął mój chłopak, a Calum zaczął się śmiać. - Wychodzimy - powiedział i zanim się obejrzałam zostałam sama z Harry'm.

- To ja pójdę na górę, a potem wychodzę. Będziesz w domu czy mam wziąć klucze?

- Będę w domu cały dzień - odpowiedział. Skinęłam głową i poszłam na górę przygotować się do wyjścia. Wcześniej zapytałam przyjaciółek czy miałyby ochotę się spotkać, na co oczywiście się zgodziły i ustaliłyśmy, że dzisiaj pójdziemy do klubu. Zamierzałam ten wieczór spędzić z nimi na oglądaniu filmów i jedzeniu pizzy, ale uległam im, więc umówiłyśmy się o 20.00 pod domem Zoe.

Była 19.00, a ja byłam już gotowa. Miałam na sobie czarną, obcisłą sukienkę ze sporym dekoltem i wyciętymi plecami. Do tego dobrałam czarną ramoneskę i klasyczne szpilki. Włosy zostawiłam rozpuszczone, a makijaż zrobiłam tak jak zwykle. Nie byłam przekonana do tej sukienki, ponieważ jak na mój gust była zbyt wulgarna, ale w końcu szłam się zabawić, więc nie chciałam się ograniczać. Wiedziałam, że gdyby Luke by tutaj był na pewno nie pozwoliłby mi iść samej tak ubranej do klubu pełnego pijanych kolesi szukających lasek do szybkich akcji w toaletach, ale przecież nie musiał o tym wiedzieć, prawda? Zabierając małą torebkę wyszłam z domu i poszłam w stronę domu mojej przyjaciółki. Miałam jeszcze sporo czasu, ale drogę musiałam pokonać pieszo, dlatego byłam świadoma tego, że trochę mi zejdzie dłużej. Po około 40 - minutach byłam już na miejscu, od razu zauważyłam Zoe i Mię oraz czekającą na nas taksówkę.

- Gotowa, żeby się zabawić? -krzyknęła Mia przytulając mnie.

- No jasne, że tak! - odpowiedziałam całując w policzek Zoe.

- Jak ci się układa z Luke'iem? - zapytała Zoe, kiedy wsiadłyśmy do taksówki.

- Umm.. jest dobrze. W sumie lepiej niż kiedykolwiek - odpowiedziałam z uśmiechem.

- Czy on też pojechał gdzieś z chłopakami? Ashton coś wspominał, że mają jakąś ważną sprawę, ale nic nie chciał mi powiedzieć - powiedziała Mia.

- Tak, mi też nic nie powiedział. Wydawał się jakiś niespokojny. Martwię się - odpowiedziałam wzdychając.

- Tak, ja też, mam nadzieję, że wiedzą co robią. Dobra nie myślmy o tym, dzisiaj liczy się tylko zabawa!

- Jak za starych dobrych czasów, co? - zaśmiała się Zoe.

- No my dzisiaj za bardzo nie poszalejemy jeśli chodzi o flirtowanie z chłopakami, ale ty Zoe może w końcu kogoś upolujesz! - zaśmiałam się. Moja przyjaciółka tylko pisnęła i już po chwili byłyśmy na miejscu. Po kilkuminutowym staniu w kolejce nareszcie weszłyśmy do środka słysząc głośną muzykę i czując zapach spoconych ciał i alkoholu. Usiadłyśmy przy barze po czym od razu zamówiłyśmy drinki.

- Za dzisiejszą noc! - krzyknęłam wznosząc toast. Kiedy już po chwili poczułam działanie alkoholu moje ciało rozluźniło się i już po kolejnych kilku drinkach poszłyśmy na parkiet. Stanowczo przesadziłam z ilością alkoholu, ponieważ nie byłam w stanie chodzić o własnych siłach. W jednej chwili potknęłam się upadając na kanapę, na której siedziało trzech chłopaków. Patrzyli na mnie jak na wariatkę, ale kiedy wstałam jeden podszedł do mnie i pomógł mi utrzymać równowagę.

- Trochę przesadziłaś, co? - krzyknął do mojego ucha. 

- T-tak. Właśnie szukam moich przyjaciółek, nagle zniknęły - powiedziałam czując coraz silniejszy ból w głowie.

- Chodź, usiądź z nami. Zaraz przyniosę ci wodę, może trochę ci ulży.

- Dziękuję - uśmiechnęłam się. - Tak właściwie jestem Ellie - przedstawiłam się.

- Elliot - podał mi dłoń. - Słuchajcie to jest Ellie. Trochę za dużo wypiła, więc chwilę z nami posiedzi - powiedział do swoich kolegów.

- Jasne. Jestem Greg - przedstawił się jeden z nich.

- A ja Max - powiedział ostatni z nich.

- Miło mi was wszystkich poznać i przepraszam za to..wcześniej - zarumieniłam się.

- Nie ma problemu - zaśmiał się Elliot. - Dobra to ja idę po tą wodę - powiedział i zniknął w tłumie.

- Więc jesteś tutaj sama? - zapytał Max.

- Nie, przyjechałam razem z dwoma przyjaciółkami.

- Co trzy dziewczyny robią same w takim miejscu? Przyjechałyście kogoś wyrwać? - zaśmiał się.

- Właściwie to nie do końca. Mam chłopaka - powiedziałam, a uśmiech nagle zniknął z jego twarzy. - Możliwe, że go znacie. Często tutaj bywa - dodałam zgodnie z prawdą. 

- Tak? To ciekawe, my też często tutaj jesteśmy. Jak się nazywa? - zapytał Greg.

- Luke Hemmings - odpowiedziałam, a on o mało co nie zakrztusił się drinkiem.

- Ten Hemmings?! - zapytali w tym samym momencie.

- Tak, wydaje mi się, że ten - zaśmiałam się.

- Przyniosłem ci wodę, wypij - nagle przede mną pojawił się Elliot.

- Dziękuję - powiedziałam i wypiłam zawartość szklanki czując ulgę.

- Stary, ty wiesz, że to jest laska Hemmings'a? 

- Żartujesz?! - krzyknął zszokowany i popatrzył na mnie. - Wiesz, Ellie nie zrozum mnie źle, ale... nie chcemy mieć problemów czy coś i lepiej chyba lepiej by było...- mówił zakłopotany, a kiedy miałam już mu przerwać nagle przede mną pojawiła się Zoe.

- Mój boże Ellie!! Musisz iść ze mną! Błagam! Szybko! - krzyczała ciągnąc mnie za sobą. 

- Zoe, co się stało? - zapytałam biegnąc tuż za nią.

- Mia.. ona..musimy jej pomóc. Dzwoń do chłopaków. Natychmiast - rozkazała przerażona.

- Ale dlaczego? Co z nią? Gdzie ona jest? - zaczęłam panikować.

- Zadzwoń do cholery do Ashton'a! - wybuchnęła, a po jej policzkach spłynęły łzy. 

- Najpierw powiedz mi co się stało! Zoe, stój! - krzyczałam. Moja przyjaciółka pociągnęła mnie na zewnątrz i pobiegła za budynek. Usłyszałam jej krzyki więc pobiegłam za nią, a tego co zobaczyłam nie spodziewałabym się nawet w moich najgorszych snach. Mia leżała naga oparta o ścianę budynku cała we krwi i posiniaczona. Jej ubrania leżały obok, a jej twarz była zalana krwią.

- O boże, Mia! - krzyknęłam i podbiegłam do niej. - Mia! Patrz na mnie! -krzyczałam kiedy zorientowałam się, że jest ledwo przytomna.

- Dzwoń do Ashton'a! - powiedziała Zoe okrywając ją swoją kurtką. Szybko wyciągnęłam telefon i również ściągnęłam swoją kurtkę. Okryłam nią swoją przyjaciółkę i wybrałam numer do jej chłopaka.

- Ashton, musisz przyjechać! - powiedziałam przerażona słysząc jego głos.

- Ellie, na prawdę teraz nie możemy. Zadzwonię później, bo... 

- Do cholery Mia została pobita i najprawdopodobniej zgwałcona! Ledwo co żyję! - płakałam.

- Nie.. to nie może być...nie! - krzyczał spanikowany. - Zadzwońcie do dr Black'a, a my będziemy jak najszybciej - powiedział i już po chwili słyszałam pisk opon. - Ellie, proszę cię. Nie pozwól jej odejść.. - szepnął drżącym głosem.

- Wszystko będzie dobrze, bądź jak najszybciej. Dzwonię po Black'a, do zobaczenia! - rozłączyłam się. Tak jak powiedziałam tak zrobiłam. Dr Black był już po kilku minutach, a ja i Zoe pojechałyśmy tuż za nim do szpitala taksówką. Obydwie byłyśmy roztrzęsione, a Zoe cały czas płakała w moich ramionach.

- To wszystko moja wina, rozumiesz? - mówiła dławiąc się łzami.

- Jak to się właściwe stało? - zapytałam starając się ją uspokoić.

- My..my tańczyłyśmy razem. Nagle jakiś chłopak zaczął z nią tańczyć, kiedy zauważyłam, że jej nie ma zaczęłam jej szukać. Nie było jej ani w toalecie, ani przed klubem. Poszłam więc za budynek i wtedy zauważyłam nią z tym skurwysynem - zaczęła coraz bardziej płakać. - Kiedy tylko mnie zauważył od razu uciekł krzycząc coś. Nie wiedziałam co robić, więc pobiegłam poszukać ciebie - skończyła.

- Mój boże.. - szepnęłam.

- On już jest martwy, Ellie - powiedziała, na co zmarszczyłam brwi. - Ashton go znajdzie. Nawet na końcu świata. Znajdzie i zabiję, jestem tego pewna.

- Tak, masz rację - powiedziałam pusto patrząc się przez okno. - Ale co krzyczał? Jak wyglądał, pamiętasz?

- Nie, miał kaptur. Krzyczał coś w stylu " to dopiero początek" - odpowiedziała. I wtedy wiedziałam, że to na prawdę dopiero początek. Początek wojny, bo Ashton nie odpuści dopóki go nie znajdzie i się nie zemści.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Hej! Więc kolejny rozdział może nie jest taki jaki sobie wymarzyliście, ale wszystko mam już zaplanowane, więc tak musi być. Mam dla Was ważną informację, a mianowicie, że koniec pierwszej części jest coraz bliżej. Planowałam, aby skończyła się na 65 rozdziałach, lecz to uległo zmianie, dlatego zakończę ją już za 3 rozdziały. Tak więc 3 rozdziały i to koniec. Tak, będzie druga część, ale zanim się pojawi minie trochę czasu. Myślę, że około kilku tygodniu. Ostrzegam, że będzie ona o wiele krótsza niż ta, ale mam nadzieję, że was zadowoli! Tak więc " My dick is dangerous" zakończę przed rozpoczęciem roku szkolnego, czyli już nie długo! Dziękuję za przeczytanie rozdziału i do zobaczenia w następnym!

PISZCIE JAK WAM SIĘ PODOBAŁO I ZAPRASZAM DO KOMENTOWANIA I GŁOSOWANIA! 

KOCHAM WAS, buziaki:**




Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro