"Odebrałeś mi szansę na miłość" - Rozdział 50
Przeczytaj notkę na dole!
Luke's pov
- Co jest do kurwy nędzy - mamroczę powolnie wstając podpierając się na łokciach. Moje ciało i powieki są cięższe niż kiedykolwiek. Głowa pulsuje mi z taką siłą, że mam wrażenie, że za chwilę wybuchnie. Powoli wstaję na nogi rozglądając się po pokoju, w którym się znajduje. To pokój gościnny. Dlaczego nie spałem w swoim pokoju? - pytałem sam siebie. Próbuję przypomnieć sobie coś z wczorajszego wieczoru, ale mam pustkę w głowie. Sięgam po mój telefon, który jak się okazuje ma stłuczoną szybkę i ledwo się trzyma. - Ohh pieprzyć to - mówię i od razu go włączam. Zazwyczaj na imprezach robimy razem z chłopakami mnóstwo zdjęć lub co gorsza filmów, dlatego wchodzę w galerię z nadzieją, że znajdę coś co mogłoby mi przypomnieć wczorajszą noc. Pustka. Nie ma nic - marszczę brwi. Wchodzę jeszcze na kilka portali społecznościowych i jedyne co widzę to głupie zdjęcia Calum'a i Ashton'a. Instagram - myślę jak o ostatniej desce ratunku. Wchodzę na konto Michael'a i już wiem, że to co tam zobaczę na pewno mi się nie spodoba. Nie myliłem się, ponieważ jest to krótki filmik, na którym najpierw całuje się z jakąś laską, a potem zaciągam ją do toalety. Dziewczyna wpycha mnie do środka i filmik się kończy gwizdami ze strony moich znajomych. Jak można się domyśleć wiadomo co było dalej. - O ja pierdole - mówię sam do siebie panikując. Nie to niemożliwe, że przeleciałem wtedy tamtą laskę. Nie teraz, nie mogłem tego zrobić - powtarzam spanikowany. Próbuję jeszcze raz przypomnieć sobie przebieg wczorajszej imprezy, ale jedyne co pamiętam to to jak wychodzę z domu z chłopakami, jedziemy do klubu i zamawiamy drinki. Wszyscy oprócz mnie. To ja tamtego wieczoru miałem pozostać trzeźwy i ufam sobie, że tak było. Nie mogę więc zrozumieć dlaczego nic nie pamiętam i zachowywałem się jakbym był pijany w trzy dupy. Moje dzisiejsze samopoczucie to kolejny dowód na to, że coś jest nie tak. Jedyne co piłem tamtego wieczoru to pepsi. Nie jarałem trawki i nie brałem innych narkotyków. Nic z tego nie rozumiem - jęknąłem ciągnąc się za końcówki moich włosów. No chyba, że ktoś mi czegoś dosypał - pomyślałem. Ale kto? Barman? - nie miałby żadnych powodów żeby to robić. Z resztą ludzie mnie i chłopaków za bardzo się boją żeby nawet próbować zrobić coś takiego. A moi znajomi, z którymi wtedy byłem? Nie to niemożliwe - mówiłem.
- Stary, żyjesz? - słyszę głos mojego przyjaciela, który stoi w drzwiach.
- Wchodź, Calum - mówię.
- Co jest? Kac morderca nie ma serca, co? - śmieje cię, ale kiedy obdarzam go gniewnym spojrzeniem od razu poważnieje.
- Byłeś tam. Wszyscy tam byliście, przecież wiesz, że nic nie piłem.
- No tak..nie widziałem żebyś pił alkohol, ale myślałem, że może robiłeś to kiedy nas nie było..Nie wyglądałeś na trzeźwego, więc tak wszyscy pomyśleliśmy - odpowiedział, a ja schowałem swoją twarz w dłoniach. - Czylibrałeś coś - mówi spoglądając na mnie.
- Kurwa, nie - podnoszę głos. - Nic nie brałem, nie wciągałem, nie jarałem i nie piłem oprócz pieprzonej pepsi.
- Co ty mi próbujesz powiedzieć, Luke?
- Nic nie pamiętam, czuje się i wyglądam jak gówno, mam pustkę w głowie, moje ciało jest tak ciężkie, że ledwo trzymam się na nogach, o bólu mojej głowy nawet nie wspomnę, a ja nie mam z tym nic wspólnego. Nie mam nic wspólnego z tym jak się czuję. Ktoś się do tego przyczynił, rozumiesz? - mówię, a źrenice mojego przyjaciela rozszerzają się. - Ktoś dorzucił mi jakiś prochów, Calum! - mówię zbulwersowany.
- Ja pierdole - mówi cicho. - Ale kto mógłby to zrobić? Dobrze wiesz, że w tym klubie każdy nas zna. Nikt nawet nie śmie się nas dotknąć, a co dopiero dosypywać czegoś jednemu z najgroźniejszych kolesi w mieście?! - krzyczy, a ja tylko wdycham.
- Nie wiem. Nie mam pojęcia, ale nie zostawię tak tego. Dowiem się kto to zrobił i mam nadzieję, że ty mi w tym pomożesz.
- Oczywiście, że tak. Widziałeś filmik? - zmienia temat, a ja dobrze wiem o czym mówi.
- Tak. Michael pewnie nie był świadomy, że go wrzuca, dlatego zaraz pójdę do niego i powiem mu, żeby go usunął - mówię ubierając na siebie koszulkę.
- Nie wiem czy to ma jakikolwiek sens... - mówi niepewnie na mnie spoglądając.
- Co masz na myśli? - pytam marszcząc brwi.
- Skoro ona go widziała to i tak nie ma znaczenia kto jeszcze to zobaczy, prawda? - odpowiada, a ja uderzam się ręką w czoło.
- Zapomniałem, Calum, zapomniałem. Nie, nie to nie może dziać się na prawdę. Przecież ona mi nie uwierzy...Ja nawet nie pamiętam czy ja przeleciałem tą laskę czy nie! - krzyczę. - Skąd wiesz, że go widziała?
- Uspokój się. Dzwoniła do mnie Zoe dzisiaj rano, ale zanim do niej pojedziesz i wszystko jej wyjaśnisz najpierw wyjaśnimy całą tą sprawę i dowiedzmy się kto ci to zrobił. Uwierzy ci. Pojadę tam z tobą i zrobię wszystko, aby nie myślała o tobie jak o ostatnim dupku - odpowiada klepiąc mnie po ramieniu.
- Dzięki, Hood.
- Od tego ma się przyjaciół, Hemmings - odpowiada na co przybijamy piątkę i wychodzimy z domu. - Dobra to mamy jakiś plan? Od czego zacząć, gdzie jechać..
- Jedziemy do klubu, w którym byliśmy wczoraj - odpowiadam na co przyjaciel kiwa głową i kieruje się w stronę miejsca, w którym spędziliśmy ostatnią noc.
2 godziny później..
- Słuchaj koleś, albo pokazujesz nam te kamery i wszyscy zapominamy o całej sytuacji albo nie będzie już tak przyjemnie - mówię zbliżając się do przerażonego barmana.
- A-ale ja na prawdę n-nie mogę...
- Wiesz kim jestem, prawda? Oczywiście, że wiesz - śmieję się. - Hood chodź tutaj - krzyczę, a już za chwilę mój przyjaciel jest obok. - Nie mam ochoty się z nim bawić, zajmij się nim - mówię i wychodzę z klubu kierując się do samochodu. - Dzisiaj masz szczęście, bo normalnie już byś nie żył. Lepiej słuchaj się mojego kolegi albo tu wrócę i inaczej porozmawiamy - dodaję. Normalnie wyciągnąłbym spluwę i trochę po wymachiwał nią przed chłopakiem i jestem pewien, że to by od razu podziałało, ale dzisiaj jestem zbyt wyczerpany. Nie mam ochoty ani siły na te gierki, dlatego zostawiłem to swojemu przyjacielowi. Znam go i wiem, że nic mu nie zrobi, ponieważ jest za dobry, ale wiem, że kiedy trzeba dobrze załatwi swoją robotę i jestem pewny, że już za chwilę przyniesie mi videa z wczorajszej nocy. Nie myliłem się, bo już po chwili Calum wsiada do samochodu dając mi pendrive'a, na którym zapewne jest to czego tak bardzo teraz pragnę się dowiedzieć.
- Zadowolony? - pyta dumnie szczerząc się.
- Zamknij się i jedź do domu - odpowiadam przewracając oczami.
40 minut później..
- Michael?! - krzyczymy w tym samym momencie. - Co jest kurwa z nim nie tak? - krzyczę. Właśnie przed chwilą obejrzeliśmy nagranie, na którym bardzo dobrze widać jak Michael wsypuje mi jakieś prochy do mojego napoju, a następnie podaje mi go jak gdyby nigdy nic. Najgorsze jednak było to, że mój "przyjaciel" zapłacił dziewczynie, z którą zabawiałem się tamtego wieczoru. - To wszystko było zaplanowane.. - szepnąłem.
- Ale dlaczego?! Przecież jesteście przyjaciółmi - mówi w szoku Calum.
- Zaraz się wszystkiego dowiemy - mówię wściekły kierując się do pokoju Clifford'a.
- Wszystko wiem - mówię kiedy znajduje się w pokoju chłopaka. Myślałem, że rzucę się na niego z pięściami kiedy go zobaczę, ale jest zupełnie inaczej. Siedzę na krześle na przeciwko Michael'a i spokojnie wypowiadam każde słowo. Kiedy widzę, że otwiera usta w zamiarze powiedzenia czegoś co zapewne byłoby kłamstwem przerywam mu. - Nawet się nie wysilaj. Widziałem nagranie z całego wieczoru. Nic już nie ukryjesz, więc masz wybór. Albo już nigdy się do ciebie nie odezwę, obije ci mordę i wyrzucę cię z tego domu i z mojego życia raz na zawsze albo dam ci szansę na wytłumaczenie tego wszystkiego. Oczywiście pod warunkiem, że będzie to prawda i tylko i wyłącznie prawda. Potem zobaczymy co dalej, wybieraj - mówię obojętnym tonem chociaż w środku jestem blisko wybuchu.
- Miałem ją pierwszy - wypowiada te trzy słowa obdarzając mnie tak gniewnym spojrzeniem, że gdyby mógł zabijać zapewne leżałbym już martwy. - Była moja, a ty mi ją odebrałeś - dodał podnosząc głos.
- Co ty pierdolisz? - mówię marszcząc brwi.
- Ellie - odpowiada, a ja czuję, że robi mi się gorąco.
- To nie prawda, Michael. Nie była twoja, nie odebrałem ci jej - mówię szczerze.
- Nienawidziłeś jej, kiedy stawała się najważniejszą osobą w moim życiu. Chciałem być lepszy, zmienić się, dla NIEJ. Ale ty w jednej pieprzonej chwili odebrałeś mi ją. Odebrałeś mi szansę na miłość. Może i mówię jak pizda, ale tak było. Tak nie zachowują się przyjaciele! - krzyczy.
- To, że kilka razy się pocałowaliście nie oznacza, że była twoją miłością. Że była twoja - podniosłem głos wstając.
- To, że kilka razy się pocałowaliście nie oznacza, że była twoją miłością - przedrzeźnia mój głos. - A ty to co? Przecież widzę jak na nią patrzysz. Jest dla ciebie tak samo ważna jak była dla mnie, mimo że tylko kilka razy się pocałowaliście - mówi.
- To nie prawda - zaprzeczam. - To co innego, Michael. Gdyby chciała być z tobą byłaby. - powiedziałem. - Nie planowałem tego, okej?! Nie planowałem tego, że się w niej zakocham! - podchodzę do niego.
- Zakochałeś?! - prychnął. - Przelecisz ją i zostawisz. A jesteś z nią tak blisko i nie poddajesz się, bo jara cię to, że musisz o nią się starać, bo kiedy w końcu osiągniesz swój cel będziesz z siebie w chuj dumny, że dopiąłeś swego - mówi z pogardą.
- Gówno wiesz - odpowiadam. - Gdybyś na prawdę był moim przyjacielem wiedziałbyś, że wcale tak nie jest.
- Widocznie nigdy nim nie byłem - odpowiada poważnie chodź wiem, że kłamię.
- Po co było to wszystko? - pytam.
-Chciałem zniszczyć to wszystko co jest pomiędzy wami. Dlatego dosypałem ci prochów i zapłaciłem tej dziwce, żeby cię przeleciała - powiedział rozbawiony. - Jak to zabawnie brzmi, prawda? - kpi ze mnie. - Nagrywałem to wszystko celowo wrzucając to na instagram'a, bo byłem pewny, że Ellie to zobaczy. Nie myliłem się - powiedział szczerząc się. Mam ochotę obić mu mordę tak, że już nigdy nie będzie w stanie szczerzyć się tak jak teraz.
- Naprawię to. Mam nagranie - mówię pchając go. - Nie pozwolę ci zniszczyć tego wszystkiego co mam z Ellie. Kiedy przyjadę ma cie tu nie być. Dla mnie nie istniejesz - powiedziałem wychodząc z jego pokoju.
- A to skurwiel! Wszystko słyszałem - przede mną stoi Calum, który przez cały ten czas stał pod drzwiami i zapewne podsłuchiwał.
- Jedziemy do Ellie - mówię szybko zbiegając ze schodów.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
W końcu jest! Przepraszam Was, że dopiero teraz dodaję kolejny rozdział, ale nadal jestem na wakacjach i będę tu jeszcze przez ponad 2 tygodnie. Nie mam czasu i warunków żeby tu pisać, ale kiedy tylko dzisiaj nadarzyła się taka okazja od razu zajęłam się pisaniem. Mam nadzieję, że jakoś przeżyjecie to, że rozdziały nie będą teraz tak często. Oczekujcie kolejnego rozdziału, ponieważ mimo, że z dzisiejszego nie jestem zadowolona to następny będzie o wiele ciekawszy.
Co do rozdziału to jest on trochę dłuższy niż zazwyczaj, ale mam nadzieję, że się cieszycie. Jak widzicie sytuacja z wcześniejszego rozdziału wyjaśniła się. Nie chciałam robić kolejnej dramy, ponieważ uważam, że trochę ich już za dużo:) Koniecznie piszcie czy cieszycie się z takiego obrotu sprawy czy jednak wolelibyście, aby Luke zrobił to wszystko świadomie i był jeszcze większym skurwielem.Oczywiście chciałabym wam podziękować za ponad 25k wyświetleń! Nie mogę w to uwierzyć, że jeszcze w ostatnim rozdziale dziękowałam wam za 15k, a już po niecałych 2 tygodniach jest o 10k więcej wyświetleń. Jesteście niesamowici! KOCHAM WAS<3! Do następnego, buziaki:**
ZAPRASZAM DO KOMENTOWANIA I GŁOSOWANIA:)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro