" Oddawaj piżamę w kutasy" - Rozdział 34
12 dni później...
Luke's pov
Po 4 dniach skończyłem już liczyć dni. W ciągu tych wszystkich dni kiedy Ellie się nie obudziła spałem ok 5h. Całe dnie spędzałem przy jej łóżku płacząc. Tak, Luke Hemmings płacze. Dlaczego? Bo to przeze mnie po raz drugi otarła się o śmierć. Po raz drugi znowu to przeżywa. Jej matka dzwoni prawie codziennie, a mi brakuję już powoli pomysłów co jej powiedzieć. Nie mogę sobie tego wybaczyć, że to właśnie ja ją postrzeliłem. Jedyne co ją trzyma przy życiu to jakaś pieprzona pikająca maszyna. Black powtarza, że nic nie mogą zrobić, że jest teraz jedynie roślinką. Może się nawet dzisiaj obudzić, za 3 miesiące albo wcale. Nie dopuszczam do siebie takiej myśli, nie wybaczyłbym sobie tego. Dla David'a już nie istnieje. Wie, że sam fakt, że dziewczyna walczy o życie przeze mnie wystarczająco mnie wyniszcza. Jest to jeszcze gorsze niż moja śmierć. Udało mu się. Udało mu się mnie wyniszczyć. Moi przyjaciele wiedzą o całym zajściu, ciągle powtarzają mi, że to nie moja wina. Martwią się o mnie, wiem o tym. Tylko, że oni mi nie pomogą. Pomóc mi może tylko Ellie, która w tej chwili jest w śpiączce.
- Ellie proszę obudź się. Powtarzam ci to kilka razy dziennie i wierzę, że dasz radę - powiedziałem. - Mam ci tak wiele do powiedzenia..Nie mogę dłużej czekać...jestem tak pieprzonym egoistą - przetarłem twarz dłońmi. - Nie będę cię oszukiwał, nie będę kłamał. Od tej chwili będę mówił tylko i wyłącznie prawdę. Dla ciebie - szeptałem. - Chcę żebyś była moja, chcę się zmienić. Nie zniosę przy twoim boku innego niż ja. Wiem, że na ciebie nie zasługuję, ale kiedy widziałem cię z Michael'em coś we mnie pękło. Wtedy kiedy zobaczyłem was razem zrozumiałem, że coś się dzieję. Nigdy się tak nie czułem, nigdy mi na nikim nie zależało, więc nie znałem tego uczucia. Chciałem o tobie zapomnieć, bo wiedziałem, że to wszystko co się dzieję nie jest prawdą. Wmawiałem to sobie. Tak myślałem do puki nie zobaczyłem cię z Jason'em w klubie. Wtedy nawet nie byłem wściekły. Byłem przerażony. Wiesz dlaczego? Bo wiedziałem, że to uczucie jest prawdziwe. Bo wiedziałem, że to się na prawdę stało, że....- mówiłem szczerze. - Że się zakochałem - powiedziałem wzdychając, a mimo to uśmiechałem się. - Kiedy za mną pobiegłaś wiedziałem, że nie jestem ci obojętny. Wiem, że traktujesz mnie tylko jako przyjaciela i jestem ci wdzięczny za to. Wiem, że nie można pokochać kogoś takiego jak mnie. Jestem ci wdzięczny za samą przyjaźń. Pamiętam kiedy powiedziałaś mi, że coś do mnie czujesz, ale wiem, że nie było to prawdą. Nie potrzebuję twojej litości. Wystarczy mi, że po prostu jesteś. Pamiętaj, że ja zawsze będę. Nie obchodzi mnie to, że tak krótko się znamy. Mi wystarczyło tyle czasu, aby poznać jak wspaniałą osobą jesteś. Uwielbiam twój uśmiech, to jak się rumienisz i jak zabawnie marszczysz nos, kiedy się denerwujesz. Kocham twoje oczy. Są takie prawdziwe, przesyłają tyle emocji. Mógłbym patrzeć w nie godzinami, zawsze będą tak samo wyjątkowe. Nie dam rady bez ciebie - powiedziałem kończąc.
- Brawo stary - odezwał się głos za mną. Szybko odwróciłem się, a za mną stał szczerzący się Calum.
- Jak długo tu stoisz? - zapytałem przerażony. Nie chciałem, aby ktokolwiek słyszał to co właśnie powiedziałem. Bałem się, że zostanę wyśmiany. Mimo, że Calum to mój przyjaciel, na którym nigdy się nie zawiodłem to bałem się, że mi nie uwierzy. Że uzna to za moje kolejne humorki.
- Wystarczająco długo - powiedział uśmiechając się. - Słyszałem wszystko, Luke - powiedział. Ukryłem swoją twarz w dłoniach i westchnąłem. - Jestem z ciebie dumny - szepnął, a gdy spojrzałem na niego miał łzy w oczach.
- Hood debilu co ty robisz? Płaczesz? Ogarnij się stary - powiedziałem śmiejąc się cicho.
- Ja tutaj ledwo co powstrzymuję łzy, a ty się śmiejesz. Zero zrozumienia, to nie jest w ogóle śmieszne. Oddawaj swój zegarek - zażądał.
- Niby dlaczego mam ci oddać swój zegarek? - zapytałem marszcząc brwi.
- Bo ja ci go dałem na urodziny, a teraz zrywam naszą przyjaźń, więc masz mi go oddać - powiedział.
- Przecież nie dałeś mi żadnego zegarka na urodziny - zaśmiałem się. - Sam go sobie kupiłem, a ty dałeś mi piżamę w kutasy - powiedziałem prychając.
- Dobra to oddawaj piżamę w kutasy - powiedział poważnie.
- Serio stary myślisz, że mam to coś teraz przy sobie? - zapytałem powstrzymując śmiech.
- Ehh jesteś taki denerwujący - powiedział siadając na łóżku. - Jak ona się czuję? - zapytał patrząc na Ellie.
- Nadal się nie obudziła i nie wiadomo czy w ogóle to się stanie, chociaż nie dopuszczam do siebie takiej myśli - odpowiedziałem nie chcąc oszukiwać przyjaciela.
- Słyszałem, że osoby w śpiączce podobno wszystko słyszą. Jak myślisz będzie pamiętała to co jej powiedziałeś? - zapytał.
- Nie wiem..Mam nadzieję, że tak. Chociaż z drugiej strony boję się, że tylko się ośmieszyłem - odpowiedziałem szczerze.
- Na prawdę myślisz, że Ellie mogłaby cię wyśmiać? - zapytał podnosząc jedno brew. Pokręciłem głową przecząco, a Calum uśmiechnął się. - Powinniście być razem - oznajmił.
- Że co?! Stary ja nigdy nie miałem dziewczyny. Z resztą ona tego nie będzie chciała. Myślisz, że ktokolwiek mógłby być z kimś tak popieprzonym jak ja?
- Ashton też był popieprzony, a teraz? Teraz spędza każdą wolną chwilę z Mią.
- To inna sprawa. Oni już wcześniej byli razem, teraz tylko po prostu się odnaleźli i próbują wszystko naprawić.
- W takim razie skoro Ashton mógł się tak zmienić dzięki dziewczynie to ty też możesz - powiedział i położył rękę na moim ramieniu.
- Dzięki Calum - powiedziałem i obdarzyłem go braterskim uściskiem.
- Z resztą możesz sprawdzić czy to słyszała - powiedział nagle. Spojrzałem pytająco na przyjaciela. - Jeżeli zapyta cię o piżamę w kutasy to możesz mieć pewność, że wszystko pamięta - powiedział poważnie. Roześmiałem się, a przyjaciel razem ze mną i cicho wzdychając spojrzałem na dziewczynę.
- Obudzi się. Wiem to - powiedziałem i pocałowałem ją w czoło. Calum uśmiechnął się i przejechał tylko palcami po jej dłoni.
- Pocałuj ją - powiedział kiedy miał już wychodzić.
- Co - zapytałem nie wiedząc o co chodzi przyjacielowi.
- Pocałuj ją. Uwierz mi, to co jej powiedziałeś na pewno zapadnie jej w pamięci, więc po prostu pocałuj ją najlepiej jak umiesz i spraw żeby to też zapadło jej w pamięci. Tak jak twoje słowa - powiedział i wyszedł z sali. Byłem zaskoczony tym co powiedział mi mój przyjaciel, zawsze uważałem, że potrafi tylko jeść i wkurwiać, ale teraz wiem, że nie jest taki głupi na jakiego wygląda - pomyślałem uśmiechając się.
- Ma rację - powiedziałem cicho. Nachyliłem się nad dziewczyną i złączyłem nasze usta w pocałunku. Ten pocałunek był inny, mimo że dziewczyna go nie odwzajemniała to był wyjątkowy. Był wyjątkowy, bo przekazałem nim wszystko co czułem. Starałem się być najdelikatniejszy jak tylko umiałem, nie chciałem jej zrobić krzywdy. Uśmiechnąłem się i pogłaskałem ją po włosach. - Wierzę, że zapamiętasz, bo ja na pewno - szepnąłem i wsunąłem na jej palca pierścionek, który kupiłem dzisiaj rano. Oczywiście nie były to zaręczyny, ale było to coś co chciałem, aby zawsze miała przy sobie. Był to srebrny pierścionek z malutkim kryształkiem na środku. W środku było wygrawerowane: Pamiętaj, aby walczyć. Zdecydowałem się na taki napis, ponieważ teraz wszystko zależy od niej. Jeżeli się nie podda i będzie walczyć da radę. Obudzi się, a ja już nigdy nie pozwolę, aby stała jej się jakakolwiek krzywda. Musnąłem delikatnie jej policzek i skierowałem się do drzwi, aby na chwilę zaczerpnąć świeżego powietrza.
- Nie jesteś zepsuty, udowodniłeś to - usłyszałem za sobą ten głos, którego wyczekiwałem tak długo. Szybko się odwróciłem i podbiegłem do łóżka dziewczyny, która właśnie patrzyła się na mnie swoimi błyszczącymi oczami i uśmiechała się jak nigdy dotąd.
- Przepraszam - szepnąłem klękając przy łóżku dziewczyny rozklejając się.
--------------------------------------------------------------------------------------------------
Dzisiaj trochę dłuższy rozdział, postanowiłam zakończyć tą dramę i obudzić Ellie. Pomiędzy Luke'iem i Ellie będzie się teraz układało bardzo dobrze, ale pojawi się ktoś kto nieźle namiesza, możecie się domyślać kto to będzie. Myślę, że będzie ciekawie:) Zapraszam do głosowania i komentowania, następny rozdział będzie dedykowany jednej/mu z was<3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro