"Od niej zależy czy będzie walczyć czy się podda"- Rozdział 30
Luke's pov
- Uwielbiam to jak na ciebie działam - szepnąłem kiedy pod wpływem mojego dotyku na skórze dziewczyny pojawiła się gęsia skórka. Swoją ręką przyciskałem ją mocno do siebie, chcąc, aby ta chwila trwała wiecznie. - Chyba zaczynam wierzyć - powiedziałem cicho sam do siebie, ale dziewczyna chyba to usłyszała.
- W co? - zapytała równie cicho, i mimo że byliśmy w klubie, w którym grała głośna muzyka to tylko jej głos się dla mnie liczył.
- W miłość - odpowiedziałem patrząc dziewczynie prosto w oczy. Widziałem te iskierki w jej oczach, jej malujący się uśmiech, który tak uwielbiam. Nagle obok nas przebiegł chłopak w kapturze, a Ellie zaczęła osuwać się na podłogę. Nie wiedziałem co się dzieję, ale kiedy zauważyłem kałużę krwi i nóż utkwiony w brzuchu dziewczyny już wiedziałem co się właśnie stało. Chciałem pobiec za tym chujem, który wbił nóż Ellie, ale wiedziałem, że teraz dziewczyna mnie potrzebuje. Zacząłem krzyczeć kiedy zauważyłem, że dziewczyna traci przytomność. Podniosłem delikatnie dziewczynę i zaniosłem ją do samochodu.
-Proszę cię Ellie nie zasypiaj. Zrób to dla mnie, wszystko będzie w porządku, słyszysz?! Dopadnę, dopadnę tego, który to zrobił, obiecuję ci! Tylko proszę, nie zostawiaj mnie - zacząłem krzyczeć i panikować, ponieważ dziewczyna może się wykrwawić na śmierć, zdawałem sobie sprawę jak bardzo poważna jest sytuacja. Postanowiłem zadzwonić do Black'a, tylko do niego mam zaufanie. Odpaliłem samochód i pojechałem w kierunku szpitala łamiąc chyba wszystkie możliwe przepisy. - Będę za 5 minut. Moją przyjaciółkę ktoś dźgnął nożem, bądź gotowy Black - powiedziałem przez telefon do lekarza i rozłączyłem się. Tak jak powiedziałem już po 5 minutach byłem pod małym szpitalem. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę jak szybko musiałem jechać, ponieważ jadę tutaj zazwyczaj ok 25 minut, a teraz udało mi się to zrobić w 5 minut. Nie obchodziło mnie to, teraz najważniejsza była Ellie. Wyniosłem ją z samochodu i pobiegłem z nią do środka. - Wszystko będzie dobrze Ellie - powiedziałem sapiąc ze zmęczenia. - Wszystko będzie dobrze - powtórzyłem, ale tym razem chyba sam do siebie.
- Co się stało? Mój Boże jak ty wyglądasz? Czy ta dziewczyna w ogóle żyję? Dawać nosze! - krzyczał Black.
- Oczywiście, że żyję. Musi! Znajdę tego gnoja, który jej to zrobił. Zapłaci za wszystko, a nawet więcej - powiedziałem, a ostatnie zdanie szepnąłem uderzając pięścią w ścianę. Moja ręka zaczęła krwawić, a ja spowodowałem wgniecenie w ścianie, ale ani trochę się tym nie przejąłem. Moje myśli zajmowała teraz tylko dziewczyna, i to że właśnie próbują utrzymać ją przy życiu. Nagle dostałem sms'a, więc wyciągnąłem telefon i odczytałem wiadomość. Myślałem, że to sms od jakiegoś z moich przyjaciół z pytaniem gdzie jestem lub co się stało. Jednak niestety się myliłem.
"Twoja dziewczynka nie powinna była się w to mieszać. Miałeś tam zdechnąć, a ona wpieprzyła się w to. Przynajmniej nie zginiesz sam, dziewczyna razem z tobą.D"
Wściekłem się, ścisnąłem telefon w dłoni i rzuciłem nim mocno o podłogę. Rozwalił się na kilka części, a ja tylko je kopnąłem i usiadłem bezradnie na krzesło. Wiedziałem już od kogo była ta wiadomość. Wiedziałem też, że tego nie można lekceważyć. Normalnie to bym się tym nie przejął, ale teraz na celowniku jest Ellie. Została w to wszystko wmieszana przeze mnie. Wiedziałem, że to się źle skończy, nie chcę, aby była częścią moje popieprzonego życia. Nie zasługuję na to, a teraz wiem, że już nic nie mogę zrobić. Pieprzony David - pomyślałem czując narastającą ochotę uderzenia kogoś lub coś. Nagle zauważyłem dr Black'a, więc gwałtownie wstałem z krzesła i podszedłem do niego.
- Co z Ellie?! - zapytałem głośno.
- Luke, nie nastawiaj się na to, że będzie dobrze. Nóż został wbity bardzo głęboko, a ona straciła mnóstwo krwi. Teraz tylko od niej zależy czy będzie walczyć czy się podda, my nic więcej nie możemy zrobić - powiedział bez żadnych emocji.
-A-Ale jak to?- jąkałem się. Black tylko wzruszył ramionami i minął mnie.- Dlaczego cię to nie obchodzi?! Dlaczego nie ma w tobie ani trochę współczucia?! - krzyknąłem zwracając na siebie jego uwagę. Wiem, że to co teraz mówiłam nie było do mnie podobne. Sam miałem w dupie uczucia innych i nigdy mnie to nie obchodziło. Odkąd brunetka pojawiła się w moim życiu..już nic nie było takie same. A przynajmniej z mojej perspektywy - pomyślałem.
- Ponieważ, gdybym miał tak bardzo rozpaczać i wnikać w sytuację innych już dawno wylądowałbym w psychiatryku. Luke dobrze wiemy, że ona nie jest dla ciebie ważna. Może i siedziała tutaj kiedy to ty byłeś w szpitalu, nie odstępowała ciebie na krok, ale dobrze wiemy, że już po kilku dniach, jak nie godzinach będziesz miał ją po prostu w dupie. Więc nie krzycz teraz na mnie tylko po prostu jedź do domu i się prześpij, dziewczynę zostaw nam. Zrobimy wszystko co w naszej mocy - powiedział i poszedł dalej.
Dlaczego? - zadałem sobie pytanie. Dlaczego każdy uważa, że nie mogę się zmienić? Dlaczego każdy uważa, że jestem zwykłym dupkiem bez uczuć? Owszem może i jestem zepsuty, ale ta dziewczyna sprawia, że chociaż na chwilę o tym zapominam. Nie zasługuję na nią, ale przy niej zapominam o wszystkim co złe i skupiam się tylko na jej oczach i cudownym uśmiechu. To ona jest dla mnie tą, która sprawia, że jestem dobry. A ja chcę być dobry tylko dla niej.
--------------------------------------------------------------------------------------------------
Dziękuję za ponad 1,5k wyświetleń i mam nadzieję, że niedługo wybiję 2k! Jestem wdzięczna za każdy głos i zachęcam do dalszego głosowania, ponieważ wtedy rozdziały będą pojawiać się częściej. Liczę również na komentarze, ponieważ to na nich najbardziej mi zależy, byłabym bardzo wdzięczna. :)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro